poniedziałek, 28 stycznia 2013

Rozdział 6

Ha powiem wam... to mój ulubiony rozdział i nic to nie zmieni hahaha :D a i ja dalej uważam, że NIE POTRAFIĘ PISAĆ ROMANTYCZNYCH ROZDZIAŁÓW!

&&&

Rozdział pisany przy Ed Sheeran - Kiss me


I'm falling for your eyes, but they don't know me yet. 
And with a feeling I'll forget, I'm in love now

***

Kolejny wolny dzień i kompletnie nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. W końcu miasto już poznałam, a i tak nie było nic ciekawego do robienia, a wszyscy z którymi mogłabym wyjść akurat pracowali. Dlatego kiedy leżałam dalej w łóżku, choć była już jedenasta, to postanowiłam jednak się wyszykować i pójść na plażę się trochę poopalać. Dlatego wzięłam szybki prysznic i z komody wyciągnęłam swój strój kąpielowy, do tego dobrałam reszty garderoby i spakowałam swoją torbę. Gotowa i z uśmiechem wyszłam z pokoju i swoje kroki skierowałam w stronę plaży, na której o dziwo dosyć krótko przebywałam, a trzeba było się trochę opalić jak już jestem w Hiszpanii, w wakacje i to na dodatek w Gijón, gdzie mam dostęp do piaszczystych plaż. Znalazłam akurat takie miejsce gdzie nie było dużo ludzi i rozłożyłam swój koc i wystawiłam swoje ciało w stronę promieni słonecznych. Oczywiście wcześniej posmarowałam się kremem i teraz w spokoju mogłam leżeć z słuchawkami w uszach i książką. Czyli jednym słowem relaks na całego.

***

Siedziałem w pokoju i kompletnie nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Najchętniej to bym poszedł na dół do recepcji i posiedział z Karoliną i trochę z nią poplotkował. Nigdy nie miałem tak, że rozmawiam z obcą osobą o wszystkim i to mnie zaczynało trochę martwić. Bo w końcu musiałem niebawem wyjechać do Madrytu, aby od nowa powrócić do ciężkich treningów, a tak samo na uczelnie. Tylko westchnąłem i zauważyłem wzrok moich przyjaciół i nie wiedziałem o co im chodzi, ale Ci tylko rzucili plaża. Więc chcąc nie chcąc się zgodziłem bo w końcu jestem w mieście, gdzie mam dostęp do plaży a dosyć rzadko tam przebywam. Dlatego wyszykowałem się i z szerokim uśmiechem ruszyłem za chłopakami, którzy zdawali się, że wiedzą dokładnie gdzie mają iść co mnie zdziwiło.

***

Przewróciłam się na brzuch i bardziej zaczytałam w książkę. Od zawsze uwielbiałam kryminały, gdzie mogłam czytać od rana do wieczora i dopiero na końcu dowiedzieć się kto zabił. Dlatego nawet teraz nie patrzyłam na nic, tylko pozwoliłam porwać się historii. Ale jednak w pewnym momencie poczułam jak mnie coś uderzyło więc zdziwiona podniosłam głowę znad książki i spojrzałam na piłkę przy moim biodrze. Tylko odłożyłam rzecz trzymaną w moich dłoniach i rozejrzałam się za tym, kto kopnął tą szmaciankę w moją stronę. Ale jakie było moje zdziwienie jak zobaczyłam kolegę Denisa, który z uśmiechem do mnie podszedł i ją wziął do ręki. Nie musiałam oczywiście długo czekać na to aż mój nowo poznany kolega do mnie przyjdzie. Tylko się do niego uśmiechnęłam co odwzajemnił i ciekawa na niego spojrzałam.

- Hej wagarujemy? - zaśmiał się
- Raczej odpoczywam. I chyba tak jak wy. - i wskazałam ręką na Denisa znajomych
- A tak, tak. A właśnie może do nas dołączysz?
- Ja? - i zdziwiona na niego spojrzałam
- Tak ty. Dwa na dwa co? - i tak się do mnie uśmiechnął, że nie pozostało mi nic innego jak się zgodzić

Dlatego też zebrałam swoje rzeczy i zaniosłam je do chłopaków, którzy się ze mną przywitali i przedstawili. Bo jakoś do tej pory nie było żadnej sposobności na jakiekolwiek poznanie. Co też mnie lekko zdziwiło, ale nic nie skomentowałam. Jak się okazało jednak, panowie nie chcieli grać w nożną, tylko w siatkę. Dlatego miałam być w parze z Denisem, nic nie powiedziałam a tylko ustawiłam się na naszej połowie i poprawiłam włosy, tak aby nie spadały mi na oczy. W końcu chciałam się pokazać z dobrej strony przed chłopakami, i pokazać im, że kobieta to nie wcale słaba płeć. Ale i tak o dziwo więcej było wygłupów niż rywalizacji. I musiałam przyznać, że Denis miał na prawdę miłych kumpli, którzy nawet mi nie dogryzali ani nic. I w sumie więcej się dowiedziałam o nich, jak i o samym Denisie. Ale jednak trzeba było odpocząć trochę i zwolnić boisko też innym plażowiczom, więc rozłożyliśmy się na swoich kocach, ale i tak zostałam sama z Javi bo pozostała dwójka poszła do wody.

- Więc Karolina tak? - zapytał a ja ze śmiechem pokiwałam głową - Denis nam dużo o tobie opowiadał.
- Mam nadzieję, że nic strasznego co?
- A wcale nie. Raczej zachwalał. - zauważył a ja od razu poczułam rumieńce na policzkach - Ale zamierzasz zostać w Gijón?
- Raczej tak. Tutaj mam pracę i bardzo dobrze się czuję w tym mieście. Chociaż nie wiem jeszcze czy zostanę do zimy. W końcu nigdy nie jesteśmy pewni co nas spotka.
- Masz rację. - uśmiechnął się do mnie co odwzajemniłam i zaraz pojawili się panowie
- A wy o czym tutaj romansujecie? - zapytał Miguel i wycierał włosy
- My o niczym. - zaśmiałam się - Jedynie rozmawiamy o Gijón.
- Dokładnie. Ale ja zgłodniałem, nie macie ochoty na coś dobrego?
- Ooo ja bym zjadł coś tłustego. - zauważył Miguel i zaraz zostałam sama z Denisem
- Mam nadzieję, że cię nie przestraszyli?
- Wcale nie, a wręcz przeciwnie. Bardzo sympatyczni.
- Masz rację, to są moi najlepsi przyjaciele jeśli chodzi o Madryt.
- A jest ich więcej? - zaśmiałam się i mu przyjrzałam a on po dłuższym zastanowieniu pokiwał głową - To ważne, aby otaczać się przyjaciółmi, którzy w każdym momencie ci pomogą.
- W tym momencie się zgadzam, choć czasem nie jest łatwo rozróżnić kto zostanie w tym najważniejszym momencie.
- Nigdy nie jesteśmy w stanie przewidzieć co będzie.

Ale jednak postanowiliśmy się zbierać, bo i tak robiło się już późno, a my dosyć długo spędziliśmy czas na plaży. Panowie szli na kolację, a ja do swojego pokoju, aby odpocząć przed jutrzejszym dniem gdzie miałam pracować od rana do wieczora. Ale kiedy miałam się już rozdzielić z nimi to Denis zaprosił mnie na spacer. Bez zastanowienia zgodziłam się i dlatego jak na skrzydłach pobiegłam do swojego pokoju gdzie rzuciłam swoje rzeczy na podłogę i poleciałam pod prysznic. W samym ręczniku stałam przed szafa i kompletnie nie wiedziałam w co mam się ubrać. Czy jednak postawić na coś luźnego, czy też się trochę wystroić. Ale jednak postawiłam na czarne rurki, do tego trampki i bluzę w amerykańską flagę. Wolałam postawić na coś ładnego, ale prostego. Więc gotowa wyszłam z pokoju i nie powiem, ale czułam jakieś dziwne uczucie w brzuchu. I sama nie wiedziałam dlaczego tak jest.

And with this feeling I'll forget, I'm in love now


O dziwo Denis już na mnie czekał więc sama przywitałam się z nim uśmiechem i jakie było moje zdziwienie kiedy zobaczyłam białą różę w jego dłoni i zaraz ten kwiat znalazł się w mojej. Tylko podziękowałam ładnie i z uśmiechem ją powąchałam. Ale jednak postanowiliśmy iść na spacer więc z uśmiechami spacerowaliśmy sobie po ulicach, i choć zapadał już zmrok to dosyć dużo osób było na mieście i to właśnie uwielbiałam w Hiszpanii. Że życie się tu toczy o tej porze, a nie to co w Polsce, w mojej małej miejscowości gdzie już o godzinie siedemnastej nikogo nie ma na ulicy. Ale zgodnie stwierdziliśmy, że trzeba zobaczyć zachód słońca i dlatego swoje kroki ponownie w tym dniu skierowaliśmy w stronę plaży. Na której o dziwo aż tak dużo osób nie było i usiedliśmy sobie na piasku. Spojrzałam na wodę, na której odbijało się słońce i musiałam przyznać, że to miejsce było bardzo magiczne. Ale czułam jak Denis delikatnie obejmuje mnie ramieniem więc się tylko uśmiechnęłam pod nosem i położyłam swoją głowę na jego ramieniu.

Yeah I've been feeling everything from hate to love from love to lust
From lust to truth I guess that's how I know you
So I hold you close to help you give it up


Mogłabym tak przesiedzieć cały dzień bo w towarzystwie Denisa czułam się na prawdę bardzo
dobrze, a także wyjątkowo. Nie wiedziałam nawet sama kiedy to się stało, i dopiero teraz kiedy 
czułam jak delikatnie głaszcze mnie po ramieniu i daje buziaka w czoło zrozumiałam, że to dziwne 
uczucie jakie towarzyszyło mi - to motyle. Podniosłam lekko głowę i tylko napotkałam jego 
uśmiech, który odwzajemniłam i poczułam lekki powiew wiatru, który rozwiał mi włosy i jeden 
kosmyk spadł na oczy. Już miałam go sobie poprawić, kiedy Denis był szybszy i zrobił to za mnie, 

zatrzymując swoją dłoń na trochę dłużej na moim policzku i delikatnie go pogłaskał opuszkami. Przymknęłam swoje powieki pod wpływem tej pieszczoty i zaraz poczułam jego miękkie usta na moich, które w nieśmiały sposób badały nieznany teren. Ale jednak sama odwzajemniłam pocałunek i czas się dla mnie zatrzymał. Byłam tylko ja i Denis. Na plaży w Gijón, połączeni najlepszym pocałunkiem w moim krótkim życiu.


So kiss me like you wanna be loved


wtorek, 22 stycznia 2013

Rozdział 5

Rozdział dodany z opóźnieniem, gdyż udawałam, że się uczę do egzaminów, które zdałam na super oceny bo mam w indeksie same 5 i 4. A do tego, po egzaminach czekałam pół godziny na dworze aż w końcu moja siostra dojedzie do mnie i lekko przymarzłam. I się rozchorowałam... dlatego też rozdział taki byle jaki. Ale jeszcze 3 do napisania i reszta jest więc luuuuzik.

&&&


Kolejny piękny dzień, który zapowiadał się bardzo sympatycznie. Gdyż Denis znowu zaproponował mi spotkanie, ale tym razem nie Gijón. Dlatego wyszykowałam się i czekałam na niego w umówionym miejscu, a on podjechał autem. Wsiadłam do niego bo na pewno nie będę czekać, aż sam wysiądzie i mi otworzy drzwi i przywitałam się z uśmiechem. Z tego co wiedziałam to chciał mi pokazać coś innego i tylko usłyszałam La Camocha, to i tak nic mi to nie mówiło. Ale wyjechaliśmy z Gijón i jak się okazało to było nie daleko, ale dalej nie wiedziałam po co tu jedziemy. W końcu ja auta nie miałam, ale z drugiej strony bardzo podobały mi się widoki i kiedy zatrzymał się pod jakimś domem to nie wiedziałam o co mu chodzi.

- Chodź pokażę ci trochę mojego życia. - zaśmiał się, a ja tylko zdziwiona na niego spojrzałam - Tutaj mieszka moja hiszpańska babcia, była u nas gosposią i zawsze traktowałem ją jak babcię i wstyd byłoby do niej nie wpaść jak jestem w pobliżu.
- No tak. Ale dlaczego u niej nie mieszkasz z kolegami?
- Właśnie z kolegami. - zaśmiał się a ja wtedy zrozumiałam - Jak sam przyjeżdżam to zawsze tutaj się zatrzymuje.
- Rozumiem, ale nie pomyśli sobie czegoś jak przywozisz dziewczynę?
- Nie, bo już wie o tym, że będę z tobą. - i przepuścił mnie w drzwiach

O dziwo nie było nikogo więc nie wiedziałam czy możemy tak się panoszyć po domu, ale zaraz z ogródka wróciła do nas starsza kobieta, która miała bardzo sympatyczny uśmiech i od razu podbiegła do Denisa i go wyściskała za wszystkie czasy chyba i było widać, że bardzo za nim tęskni i jakim w dodatku uczuciem go darzy. Na pewno dla chłopaka było to bardzo miłe, że ma taką osobę, a raczej babcię tutaj na miejscu. Ale kiedy jego zostawiła w spokoju to od razu zwróciła się do mnie i mnie też wyściskała na co zdziwiona nie wiedziałam co mam zrobić.

- Oj babciu lepiej puść Karolinę bo ją połamiesz. - zaśmiał się
- Aj bo wy młodzi to takie chucherka. - zauważyła - Ale cieszę się, że przyjechaliście. Zrobiłam twoją ulubioną potrawę.
- Oj jak miło, ale po obiedzie zabieram was moje panie na spacer.
- Wy młodzi idźcie sami, a ja przygotuje pyszny deser. - i się do nas uśmiechnęła

Chociaż wolałabym pomóc pani Gonzalez, jak się dowiedziałam to jednak Denis wyciągnął mnie z domu i spacerkiem ruszyliśmy przed siebie. Od razu widziałam, że swoje kroki kieruje w stronę wzgórza i miałam nadzieję, że wdrapie się tam bez jakiejkolwiek zadyszki bo wiadomo, że z moją kondycją może być marnie.

- Polubiła cię. - zauważył Denis a ja się uśmiechnęłam
- Bardzo sympatyczna, jednak kiedy mnie przytuliła to nie wiedziałam co mam zrobić.
- Już taka jest. Ale uwierz mi, że polubisz jej kuchnię.
- Znowu chcesz mnie utuczyć? - zaśmiałam się tak samo jak on ale zaprzeczył - No ja mam nadzieję, ale nie wziąłeś kolegów?
- Nie, oni woleli bawić się na basenie i iść później na drinka.
- No tak, czyli to co robią młodzi na wakacjach. - zauważyłam
- No tak, ale czasem trzeba spróbować czegoś nowego i mam nadzieję, że ci się spodoba miejsce do którego idziemy.
- Czyli na te wzgórze?
- Tak, dasz radę wejść? - a ja najpierw spojrzałam a później pokiwałam głową, że tak - Na pewno ci się spodoba, widać z niego wszystko.
- Wszystko powiadasz?

Ale jednak szliśmy przez cały czas rozmawiając o wszystkim i o niczym, i o dziwo sam wszedł z zadyszką na co się zaśmiałam, ale on to obrócił w żart i powiedział, że za dużo energii włożył w rozmawianie ze mną, bo gdyby szedł sam to by tu nawet wbiegł, a tak to musiał zwolnić. Oczywiście za ten tekst od razu dostał w ramię na co się zaśmiał, ale rozejrzałam dookoła i faktycznie miał rację. Widać było całe miasteczko i do tego jak się dobrze przyjrzeć to plażę i wodę. Wiedziałam, ze to miejsce jest odwiedzane przez zakochane pary, i zapewne wieczorem kiedy można było podziwiać gwiazdy, bo ślady kół też się znajdowały, co oczywiście od razu zauważyłam i podzieliłam się pytaniem, dlaczego nie mogliśmy wjechać, ale on od razu powiedział, że to traci cały urok. Ja się z nim akurat nie zgadzałam bo tak to bym się nie zmęczyła. Ale wskazał mi kamień więc od razu na niego usiadłam, a on obok mnie i podał mi butelkę wody.

- Zawsze tu przychodziłem aby pomyśleć.
- Myślałam, że mieszkałeś w Gijón.
- Bo to prawda, ale przyjeżdżaliśmy dosyć często też tutaj. Aż w końcu wylądowaliśmy w Madrycie.
- To dlatego wracasz tutaj co roku? Aby przemyśleć?
- Raczej, aby zresetować się. Od wakacji do wakacji muszę dawać z siebie wszystko. Na boisku, na uczelni. Dlatego też przyjeżdżam tutaj i kompletnie zapominam o tym kim jestem teraz. Tylko myślę, kim byłem wtedy.
- Zapewne pryszczatym chłopakiem. - zauważył na co się zaśmiał
- Raczej zwykłym chłopakiem, który kopał w piłkę.
- A teraz nie kopiesz? I nie jesteś zwykłym? - i zdziwiona na niego spojrzałam i zauważyłam, ze z czymś się gryzie, aż w końcu wziął głębszy oddech
- Wyjechałem z Gijón do Madrytu i z nieznanego chłopaka stałem się podstawowym zawodnikiem rezerw Realu Madryt. Kiedy awansowaliśmy w tym roku to moja sława zrobiła się jeszcze większa i czasem na prawdę jest to męczące. Wiesz, wieczne wiadomości od napalonych fanek, które wypisują mnie jak to mnie kochają, że będę ich mężem i tak dalej. Nie powiem, są i też te normalne fanki z którymi zawsze można normalnie porozmawiać i wiem, że mnie wspierają niezależnie od tego czy wygram mecz, albo przegram. Ale z drugiej strony dzięki temu czasem nie mam życia prywatnego. - westchnął
- No, no nie wiedziałam, że z taką gwiazdą się szwendam po wzgórzach. - zaśmiałam się - I teraz rozumiem, że chcesz się wyłączyć na jakiś czas. W sumie to nie dziwne jak cię tak molestują, to ja też bym wolała się schować gdzieś daleko.
- Dokładnie.
- I nie martw się nic nikomu nie powiem. - zauważyłam puszczając mu oczko
- Może cię to zdziwi, ale jakoś ciebie się nie boje i nie podejrzewam o coś takiego. W sumie tobie pierwszej mówię o tym, oczywiście nie licząc przyjaciół.
- To muszę powiedzieć, że bardzo mi miło z takiego zaszczytu. I jeśli cię to pocieszy to nadal jesteś dla mnie zwykłym chłopakiem, który przyjechał na wakacje z kumplami.
- Cieszę się. - i dostałam od niego serdeczny uśmiech
- A teraz możemy wracać na ten pyszny obiad i deser? Bo zgłodniałam. - i jak na zawołanie zaburczało mi w brzuchu na co obydwoje się zaśmialiśmy

Denis tylko pomógł mi zejść ze skałki i o dziwo przez całą drogę do domu jego "babci" szliśmy trzymając się za rękę na co mi akurat nie przeszkadzało,a wręcz przeciwnie. Przy nim na prawdę dobrze się czułam i tylko żałowałam, że niebawem to wszystko się skończy. Bo w końcu on wróci do siebie, a ja zostanę dalej w Gijón, w hotelu. Ale wolałam na razie o tym nie myśleć, a cieszyć się chwilą.

środa, 16 stycznia 2013

Rozdział 4

Dziś wyjątkowo rozdział nie w poniedziałek, ale przez dwa dni Karolina miała najcięższe i najważniejsze egzaminy więc pomyślałam, że miło byłoby na odprężenie dodać nowy rozdział, który napisałam dosyć szybko. A tylko dlatego, że obejrzałam Listy do Julii, które mnie zainspirowały (jak dla mnie koleś, który tam gra wygląda jak Denis). W takim razie zostawiam was z 4 rozdziałem (zresztą to opowiadanie skończy się pewnego majowego dnia, więc muszę i tak te 24 rozdziałów dobrze rozplanować) i mam nadzieję, że się wam spodoba.

&&&


Denis za pośrednictwem telefonu z pokoju powiadomił mnie, że dzisiaj jest dzień zwiedzania i w sumie zestresowałam się. Bo jednak nie miałam takiego doświadczenia z obcymi chłopakami, którzy proponowali mi oprowadzenie po mieście. Na dodatek umówił się ze mną dwie ulice dalej od hotelu, aby nie wzbudzać żadnych podejrzeń ani, żeby nikt nas nie widział. Tyle tylko, że miałam problem z doborem stroju, bo nie wiedziałam co ubrać. Ale po dłuższym przekopaniu szafy postawiłam na zwykłe spodenki w kwiatki, do tego cienki sweterek, bo w końcu nie wiedziałam do której ma zamiar mnie trzymać na mieście, a wolałam nie targać zbyt ciężkiej torby. No i oczywiście spakowałam swoją dużą letnią torbę w same najpotrzebniejsze rzeczy. Jeszcze sandałki, biżuteria i delikatny makijaż tak, aby nie odstraszać innych. Gotowa jeszcze raz przyjrzałam się w lustrze i postanowiłam pójść już w stronę umówionego miejsca. O dziwo już na mnie czekał, ubrany w spodenki i błękitną koszulkę na co się uśmiechnęłam. Wzięłam głęboki
oddech i ruszyłam w jego kierunku na co przywitał mnie z uśmiechem, ale czułam, że w tym uśmiechu jest jakaś ulga więc zdziwiona na niego spojrzałam.

- Bałem się, że nie przyjdziesz. - od razu powiedział a ja byłam w szoku, że odczytuje moje miny chociaż nic nie mówię na głos
- W sumie miałam się nie pojawić, ale jednak pomyślałam, że przyda mi się poznanie trochę bardziej Gijón.
- To dobrze. Ale dzisiaj postanowiłem zabrać cię do Cimavilla. Jak dla mnie to jedno z ciekawych miejsc w Gijón.
- W takim razie idziemy. - zauważyłam a on pokiwał głową
- W ogóle powinienem jeszcze raz podziękować za to, że się zgodziłaś ze mną iść na taki miły obchód miasta. I oby ci się podobało, przyznam rację, że siedziałem nad tym cały dzień. Bo na prawdę chciałem, aby było miło.
- Pozwól, że sama ocenie dobrze? - a on pokiwał głową jak żołnierzyk - Ale może się przedstawisz, powiesz co robisz? Bo jak na razie to wiesz jak ja mam na imię i co robię.
- A no tak. - i uderzył się w czoło na co się cicho zaśmiałam pod nosem - Więc jak już wiesz, mam na imię Denis i mieszkam w Madrycie, a tutaj spędzam wakacje z przyjaciółmi.
- Czyli chłopak ze stolicy. - zauważyłam - A czym się tam zajmujesz?
- Kopię piłkę i studiuje, aby być później trenerem.
- Czyli jednym słowem robisz coś co lubisz. - uśmiechnęłam się do niego co odwzajemnił
- Tak, dokładnie. A ty?
- No cóż jak mam na imię wiesz, przyjechałam tutaj aby pracować w hotelu bo ukończyłam taką szkołę i pochodzę z Polski, ale nie ze stolicy.
- No to musiałaś kawałek przejechać. Zresztą ja też mieszkałem w Rosji. Ale w wieku czterech lat się przeprowadziłem tutaj, do Gijón.
- Stąd też znasz miasto. - zauważyłam
- Tak. Ale moja rodzina i tak przeniosła się do Madrytu. I stąd też co roku przyjeżdżam tutaj na wakacje, aby pobyć choć przez jakiś czas ze starymi przyjaciółmi.
- To od nich wracaliście tacy pijani? - zaśmiałam się
- I przepraszam za to. Manuel trochę przeholował, ale odprowadziliśmy go do pokoju bez większego uszczerbku na zdrowiu, a raczej nic więcej nie zepsuliśmy w pokoju, ani w hotelu.
- No daj spokój, chociaż nie nudziło nam się w nocy na zmianie, bo uwierz mi, że czasem siedzimy i gramy w karty. Bo na prawdę jest nudno kiedy nikt nie wpada w nocy.
- To dlaczego to robisz? - i na mnie spojrzał uważnie
- Bo to lubię, mogę siedzieć całą noc, albo nawet mogę siedzieć cały dzień. Spotykam ciekawych ludzi i w dodatku mogę nauczyć się hiszpańskiego.
- Ale przecież znasz i to nawet dobrze.
- Ale nie aż tak dobrze. - zauważyłam a on coś mruknął skromna pod nosem - A co wolisz takie dziewczyny, które się przechwalają? - i w tym momencie żałowałam, że nie ugryzłam się w język
- Nie. Uwierz mi, że nachalne dziewczyny i do tego takie, które się przechwalają jakie to one są świetne nie podobają mi się. Jestem raczej z tych, którzy wolą o coś walczyć, niż mieć to podane na tacy. - zakończył patrząc przed siebie - No. ale jesteśmy. - i pokazał mi na port i wzniesienie
- Lubię Hiszpanie bo mają tutaj kolorowe budynki i to sprawia, że jest tu tak przytulnie, romantycznie i ładnie.
- W sumie nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Ale my tu sobie tak gadu, gadu a ty miałaś podziwiać widoku a ja co nie co ci pokazać.
- No tak. - i się uśmiechnęłam
- Byłaś już tu co nie? - a ja tylko się zaśmiałam serdecznie i kiedy widziałam jego minę to nie mogłam się uspokoić - Ahh nie popisałem się.
- Jest dobrze. Uwielbiam to miejsce. - od razu powiedziałam i rozejrzałam się - Zawsze kiedy mam ciężki dzień to tutaj przychodzę i po prostu patrzę na wodę.
- A ja lubię tu przychodzić kiedy jest zachód. - zauważył - Ale pewnie podziwiałaś krajobraz, ale nie poznałaś przysmaków co?
- Głównie jadam w hotelu.
- No nie. To ja się popiszę ha - i zatarł ręce a ja nie wiedziałam czy mam się bać czy cieszyć - To teraz zmienimy trochę cel naszej wycieczki. Zabiorę cię do fajnych knajpek. - i pociągnął mnie za rękę - Chodź, to ci się na pewno spodoba.

Musiałam przyznać, że choć miałam obawy co do tego zwiedzania to w tym momencie rozwiały się bezpowrotnie. Tak dobrze jeszcze się nie bawiłam od przyjazdu tutaj. Denis naprawdę wiedział wszystko na temat tego miasta, a do tego pokazał mi na prawdę fajne knajpki w którym objadłam się po wszystkie czasy. Musiałam oczywiście zasmakować sera, głównych potraw, deserów i do tego cały czas popijaliśmy cydr, który jak się dowiedziałam również znajdował się w daniach. Na prawdę nigdy nie wiedziałam aż tyle na temat jakiegoś miasta. Byłam bardzo zadowolona i gdybym miała do wyboru drugi raz taką propozycję, na pewno bym ją przyjęła bez zawahania. Na dodatek Denis zaprezentował mi swoje umiejętności nalewaniu cydru, i choć próbowałam to jednak wylałam większą ilość na podłogę i nie mogłam przestać się śmiać, choć o dziwo nikt nie był zły z tego powodu. Bo ponoć turyści cały czas to robią. Choć Denis ładnie mi tłumaczył co i jak robić to jednak nie byłam w tym dobra. I tylko podziwiałam jak nalewali nam do szklanek kelnerzy.

- Najedzona? - zapytał a ja tylko się zaśmiałam
- Myślę, że nawet przejedzona. Ale wszystko było bardzo smaczne naprawdę.
- To się cieszę.
- Ale teraz chcę wznieść toast za mile spędzony czas. - i od razu wyciągnęłam w jego kierunku szklankę na co sam ze śmiechem zrobił to samo
- I również za nasze spotkanie.
- Ahh i pomyśleć, że jutro muszę wracać do pracy.
- No tak, a ja do odpoczywania w gronie przyjaciół. - zaśmiał się - Choć niebawem będę musiał wracać do domu i do obowiązków.
- A ja przygotować się ponoć na te najcięższe dni w hotelu.
- Ok. ok koniec o tym. Koniec mówienia o pracy kiedy jesteś ze mną. - zaśmiał się - I dlatego zapraszam cię na kolejne zwiedzanie w inny dzień.
- Aż tak bardzo ci się spodobało?
- No a tobie nie? - i widziałam w jego wzroku lekki strach
- Bardzo mi się podobało i z miłą chęcią to powtórzę, ale w inny dzień bo naprawdę nie mam sił po tych kulinarnych pysznościach jakie mi zaserwowałeś w jeden dzień. - zaśmiałam się
- Oj tam, ale zbieramy się. Bo chcę cię zabrać w jeszcze jedno miejsce.
- Gdzie?
- Sama zobaczysz. - uśmiechnął się i za nas zapłacił

O dziwo kiedy byliśmy na zewnątrz to dalej było ciepło i szliśmy w już dobrze mi znanym kierunku, na co ze śmiechem wspinałam się na wzgórze, aby podziwiać widok, czyli zatokę biskajską. Byłam nawet zadowolona, że Denis ani razu nie starał się mnie podrywać ani nic, rozmawialiśmy tylko jak zwykli znajomi co mi się bardzo podobało. Przyjrzałam się jego profilowi i musiałam przyznać, że na swój sposób jest przystojny i do tego ma sympatyczny uśmiech. Ale jednak sam obrócił się w moją stronę więc tylko się do niego uśmiechnęłam co odwzajemnił i zapytał czy wracamy na co pokiwałam głową. Ruszyliśmy w stronę hotelu i tym razem nasze buzie się nie zamykały, a rozmawialiśmy o wszystkim co akurat ślina nam przyniosła.

&&&
ps. jakby ktoś był zainteresowany jak nalewa się cydr to proszę o to zdjęcie


poniedziałek, 14 stycznia 2013

Rozdział 3

Kolejny nudny rozdział i krótki heh... ale na prawdę, później się rozkręca bo końcowe rozdziały mam już napisane w całości, tylko początek tak mi się dłuży i dłuży haha. No i w dodatku dzisiaj mój wielki dzień, więc trzymać kciuki za mnie! Tak samo jak jutro za Karolinę, która ma egzaminy końcowe (takie same będę miała w czerwcu więc wiem co to za ból:P)

Rozdział pisany przy Lykke Li - I folow river

"I popatrz - ledwie poznaliśmy się, już życie knuło, co mogło, żeby nas poróżnić."

&&&

Kolejny nudny dzień w pracy. Ja nie wiem, ale zapowiadali ciężkie miesiące, ponieważ są wakacje, a jak na razie mieliśmy spokój, ale już po rezerwacjach widziałam, że jednak będzie ciężko. Na dodatek byłam na razie sama w recepcji bo catalina poszła do toalety, a zresztą wolałam jak jej nie ma bo nie przepadałam za nią, z wzajemnością. Uważała się zawsze za lepszą ode mnie i na każdym kroku starała się mnie skompromitować i wytykała mi błędy. I w sumie nie wiedziałam, dlaczego to właśnie musiała się mnie uczepić bo z tego co słyszałam od innych to z nimi jako tako utrzymywała koleżeńskie stosunki, a mnie najchętniej by unikała i za każdym razem miałam skrzywiony wyraz twarzy kiedy widziałam, że mam z nią zmianę. Ale akurat zadzwonił telefon więc szybko odberałam i z uśmiechem tak jak mnie uczyli w szkole przyjmowałam rezerwację na pokój, dla dwóch osób. Robiłam wszystko krok po kroku i kiedy skończyłam to pożegnałam się i zaznaczałam ostatnie kroki w programie.

- Dlaczego zrobiłaś im rezerwacje w pokoju dla palaczy jeśli chcieli dla niepalących?
- Słucham? - i się obejrzałam za siebie, a tam stała Catalina
- Z tego co słyszałam i potwierdziłaś, chcieli pokój dla niepalących, a tutaj masz wydruk dla palących. Tak trudno przyznać się do tego, że jednak nie znasz naszego języka?
- Znam dobrze hiszpański i zaraz poprawię. - westchnęłam
- No ja nie wiem, nie wiem. Nie raz robisz błędy w rozmowie z gośćmi i dziwi mnie, że jeszcze cię nie ściągnęli i nie dali do pokojówek.
- Mam papier ze szkoły.
- No tak, tam nie mogłaś sobie znaleźć nic ciekawego to przyjechałaś do nas, myśląć, że znajdziesz okazję. - rzuciła ironicznie
- Słuchaj Catalina, nie wiem kompletnie o ci ci chodzi. Zrobiłam maleńki błąd, ok, naprawię to ale nie musisz mówić tego co mówisz. To i nie na miejscu bo znajdujemy się w recepcji, a do tego pracujesz tu dłużej więc to dziwne, że nie wzięli cię jeszcze na kierowniczkę, tylko dali to miejsce komuś mniej doświadczonemu od ciebie. - dogryzłam jej
- Może lubię pracę tutaj?
- Myślę, że po prostu nadajesz się tylko do pracy tutaj. - rzuciłam i czułam dumę, że się w końcu jej postawiłam i poprawiałam rezerwację, a do niej na szczęście podszedł jakiś klient
- Dobrze jej powiedziałaś. - usłyszałam więc podniosłam zdziwiona głowę i lekko przerażona, że ktoś to słyszał
- Przepraszam, że pan musiał to słyszeć i proszę o dyskretność.
- Nie ma sprawy i to ja chciałem podziękować za dyskretność, kiedy mój klega wrócił pijany. - i dopiero teraz do mnie doszło, że to jeden z tej szalonej trójki
- Nic nie szkodzi, w końcu klient najważniejszy. - i się do niego uśmiechnęłam
- Ale i tak dziękuje i czy mógłbym się jakoś odwdzięczyć... - i mi się przyjrzał dokładniej - Karolina?
- Nie trzeba. W końcu od tego jestem, więc mam nadzieję, że spędzi pan mile czas w naszym hotelu wraz z przyjaciółmi. - i wtedy doszła do nas Catalina
-  Czy mogę w czymś panu pomóc? - i od razu stanęła przede mną a ja spojrzałam na nią jak na wariatkę
- Nie trzeba, pani Karolina dobrze się mną zajęła. - i się do mnie uśmiechnął co odwzajemniłam - A i chyba ma pani klienta. - i wskazał na jakiegoś mężczyznę po 60
- Panna Karolina może się nim zająć. - rzuca mi od razu irytujący wzrok na co przewracam oczami i podchodzę do niego

Nie musiałam długo czekać, aż usłyszę jak Catalina zaczyna flirtować z tym chłopakiem. Tylko uśmiechnęłam się do mężczyzny przede mną i go obsługiwałam, aż w końcu poszedł a ja starałam się zająć czymś innym niż tym, że tamci w najlepsze sobie gadali. Ale w końcu tego chłopaka zawołał kolega więc mogłam w spokoju sobie pracować, ale o dziwo Catalina zaczęła wzdychać jaki to on nie jest cudowny. Ok, chłopak był przystojny i w sumie jak na kogoś z obcym nazwiskiem dobrze mówił po hiszpańsku, ale na pewno tak nie reagowałabym na widok klienta. W końcu kto w tym momencie nie nadaję się na pracę w tym miejscu? Bo z tego co mi wiadomo to tak nie powinniśmy się zachowywać. Ale wolałam jednak zachować to dla siebie i tylko czekałam na koniec i kiedy się pożegnałam z Carlosem to zadowolona poszłam sobie z hotelu na spacer. Musiałam zaczerpnąć świeżego powietrza i odpocząć od tego całego zgiełku. Dlatego swoje kroki skierowałam w swoje ulubione miejsce, ale jednak nie było mi dane pobyć w samotności bo usłyszałam jak ktoś za mną woła, więc zdziwiona się odwróciłam i widziałam tego chłopaka z hotelu. Zdziwiona zatrzymałam się a on do mnie podszedł.

- Już po pracy? - a ja pokiwałam głową i byłam ciekawa co on ode mnie chce - Spacer?
- Właśnie mam taki zamiar.
- To może mógłbym towarzyszyć, jeśli oczywiście masz ochotę.
- Przepraszam, ale nie mogę zadawać się z klientami hotelu.
- No tak myślałem. - westchnął - Ale nie da się nagiąć zasad?
- Raczej nie, nie chce wylecieć z pracy. A Catalina tylko na to czeka.
- Zauważyłem, ale jakbym zabrał cię w takie miejsce gdzie nikt by nas nie widział? - a ja na niego spojrzałam jak na jakiegoś kosmitę - No tak. - zaśmiał się i nie wiem co było takiego w jego śmiechu, że sama zaczęłam robić to samo - Zabrzmiało to tak, jakbym był jakimś psychopatą i chciał cię porwać.
- No tak jakby.
- Więc może zabiorę cię w miejsce gdzie będą ludzie?
- Kompletnie nie rozumiem po co chcesz mnie gdzieś zabrać.
- Bo znam to miasto jak własną kieszeń, wychowałem się tu. A jakoś nie zamierzam cały czas przesiadywać na basenie i popijać drinki jak moi koledzy. No i wyglądasz też na taką, która nie bardzo jeszcze wie gdzie co jest.
- I dlatego postanowiłeś wybrać się ze mną tak?
- No tak.
- A jak ci powiem, że wiem co nie co o Gijón?
- To odpowiem, że na pewno nie wszystko, a jest co tu zwiedzić i nie widziałas okolicy.
- A może pracuje i nie mam czasu na zwiedzanie?
- To powiem, że są wakacje i na pewno nie pożałujesz jak się zgodzisz. Proszę. - i złożył dłonie jak do modlitwy a ja nie wiedziałam co zrobić a on jeszcze słodko się uśmiechnął i wyglądał w tym momencie jak dziecko
- No dobrze. - westchnęłam, a ten miał taka minę, że bałam się że zacznie skakać na środku ulicy - Ale mam warunki.
- Tak?
- Zero obmacywania, zero molestowania, zero docinków ze strony kumpli i zero jakichkolwiek przecieku informacji.
- Oczywiście, masz to jak w szwajcarskim banku. - uśmiechnął się - Będzie fajnie, obiecuje. A jak nie możesz mi zawsze dać po uszach.
- Rozważę to. - zaśmiałam się serdecznie - A teraz mogę iść na samotny spacer?
- Oczywiście. Więc dam ci znać co i jak i kiedy.

Tylko pokiwałam głową i ze śmiechem poszłam przed siebie, ale niestety musiałam przyznać sama przed sobą, że jednak nie mogłam się doczekać tego co on zaplanuje. Bo niestety moja wiedza nie była aż tak pokaźna, a wiedziałam, że Gijón ma dużo do zaoferowania. Dlatego z pozytywnym nastawieniem poszłam w swoim ulubionym kierunku.

niedziela, 6 stycznia 2013

Rozdział 2

Ahh ciężko było z tym rozdziałem. Kompletnie nie miałam na niego pomysłu, ani weny. I nie wiedziałam czy zdołam napisać choć jedno zdanie. Ale mecz moich kochanych ciołków po takiej długiej nieobecności dał mi jednak jakiegoś kopa. W pierwszej połowie szybciutko ogarnęłam, ale niestety druga... ahh oby się podnieśli i zaczęli grać jak na mężczyzn przystało a nie, na własne życzenie przegrywają.

Ale muszę poruszyć tu też inny, bardziej przyjemniejszy temat. A mianowicie dostałam niespodziewanie wiadomość, bardzo miłą (i muszę przyznać, że to był dzień miłych niespodzianek) od pewnej dziewczyny odnośnie moich starych opowiadań. I tak mi słodziła, że postanowiłam wrzucić stare historię. Dlatego jeśli ktoś by chciał wrócić do wspomnień np. do opowiadania o tańcu, muzyce, siatkówce, a także o opowiadaniu o Franie Rico to zapraszam tu --> CLIK

Więc to chyba na wszystko... zapraszam na rozdział 2 i mam nadzieję, że te flaki z olejem przypadną wam do gustu. I dzisiaj dzień Denisa.

&&&

 Denis

Wczoraj poszliśmy dosyć późno spać, w dodatku myślałem, że nigdy nie uspokoję swojego telefonu, kiedy to co chwilę przychodziło do mnie powiadomienie. Owszem miałem sporo fanów, zawsze starałem się odpowiadać i z nimi żyć w zgodzie, ale w tym momencie chciałem odpocząć od tego wszystkiego. Od kiedy zdobyłem mistrzostwo to naprawdę było ciężko. Już nawet chcieli mi zabrać telefon, ale musiałem mieć kontakt z innymi. Ale jednak w końcu zwlekłem się z łóżka i poszedłem pod prysznic. Dzisiaj chcieliśmy się trochę zabawić i dlatego postanowiliśmy iść na basen, trochę popływać, a później na grilla do naszych wspólnych znajomych, którzy mieszkali tu, w Gijón i czekali na nas z utęsknieniem. Odświeżony i rozbudzony czekałem na chłopaków i zeszliśmy z szerokimi uśmiechami na dół na śniadanie. Na szczęście był to dobry hotel, gdzie można było coś zamówić i kelner nam to przyniósł, a nie stół szwedzki. Dlatego zamówiłem swoje ulubione danie i czekałem, aż mi kelnerka przyniesie i rozglądałem się po restauracji.

- Kogo szukasz? - zaśmiał się Manuel

- Tak patrzę. Może wynajdziemy jakieś dziewczyny?
- To na basenie, kąpielówki mają panowie? - zauważył Javi a my tylko pokiwaliśmy głowami i przyniesiono nam śniadanie, za które się zabraliśmy

W sumie nie wiem dlaczego widziałem więcej rodzin niż samotnych dziewczyn. Na dodatek jedna taka rodzina rozłożyła się koło nas na leżakach i nie mogliśmy się zachowywać tak jak zawsze, ani niczego komentować bo była koło nas mała dziewczynka, a ja jedynak wychowany jestem. Na dodatek nikogo ciekawego z dziewczyn nie było co zgodnie zauważyliśmy i oby na grillu było o wiele ciekawiej. Zresztą stwierdziliśmy, że trzeba iść na plażę, a nie na basen w hotelu. Ale właśnie biegłem w stronę wody i wskoczyłem na bombę bo miał nagrać mnie Miguel kiedy na basen weszła jakaś dziewczyna ubrana dość komicznie jak na te miejsce, ponieważ miała na sobie garsonkę i podeszła do jakiejś pary i zaraz szybko stąd poszła. Zastanowiłem się kto to był bo nie widziałem jej jeszcze w tym hotelu, a i tak zatrzymaliśmy się tutaj po raz pierwszy. Tyle tylko, że w końcu postanowiliśmy iść się wyszykować na grilla. Od razu wybrałem z walizki swoje najlepsze ciuchy i wziąłem kilka prezentów. Aż w końcu zadowoleni szliśmy w stronę domu moich przyjaciół. Przekroczyliśmy próg i od razu tonąłem w uściskach przyjaciół i poczułem się w tym momencie zadowolony.

- No to pijemy! - zaśmiała się Carol
- Ej, ej dopiero stałaś się pełnoletnia więc grzecznie. - pokiwałem jej palcem a ta się tylko zaśmiała

Oczywiście każdy był zadowolony z moich małych upominków i mogliśmy spędzić mile czas w swoim gronie. Piliśmy wino, jedliśmy same pyszności, które przygotowały dziewczyny i oczywiście żeberka z grilla, które zrobił Marco, najlepszy w tych rzeczach. Tego właśnie mi brakowało, pełnego luzu, niezdrowego jedzenia i dużo śmiechu. Chociaż na co dzień i tak miałem dużo zabawy z chłopakami z drużyny, to jednak nie jest to samo co przyjaciele z dzieciństwa.

- Więc opowiadaj jak tam serduszko? - zapytała Carol a ja jedynie się uśmiechnąłem
- Ma się bardzo dobrze, choć nie bije za szybko na widok jakiejkolwiek dziewczyny.
- Aj, aj. Taki kochany a samotny.
- Szepnij słówko jakiejś dziewczynie, a nie będę smutny. - zaśmiałem się
- No tak, tylko która będzie na ciebie czekać aż rok tutaj?
- Nie wierzysz w miłość na odległość, a raczej związek? - zdziwiłem się
- Nie. A ty w dodatku zaczynasz być sławny więc i na jej miejscu bym się bała. Ty potrzebujesz zresztą kogoś kto byłby przy tobie.
- Ale mam takie osoby.
- Denis, Denis. - zaśmiała się - Owszem masz rodzinę i przyjaciół. Ale taka druga połówka to coś więcej. Chociaż czasem zastanawiam się czy ty nie wolisz panów bo wiecznie z chłopakami, a już w szczególności z Pedro?
- Daj spokój. - i wybuchnąłem śmiechem - To mój najlepszy przyjaciel. A zresztą rzuciła go dziewczyna więc to normalne, że spędzamy razem czas.
- No tak ty jak zawsze pomagasz innym.
- Taki już jestem. - zauważyłem
- Wiem, wiem i dlatego cię kocham braciszku. - zaśmiała się - I dlatego ci kogoś znajdziemy.
- Jak zawsze dziękuje.

Ale jednak postanowiliśmy wracać już do hotelu, a że było już dosyć późno bo grubo po 2 w nocy to na prawdę staraliśmy się być grzeczni i cicho zachowywać. Ale niestety Manuel się spił i mieliśmy z tym trochę problem bo trzeba było go jakoś przetransportować do pokoju. Weszliśmy do hotelu i od razu w oczy rzucił mi się ochroniarz, który plotkował z dwiema dziewczynami na recepcji. Podeszłem tam i poprosiłem o klucz do pokoju i widziałem jak patrzyli na mojego przyjaciela, ale nie ma się co dziwić. W końcu runął jak długi na donniczkę z kwiatkiem.

- Przepraszam, kolega się trochę zapomniał. - i od razu tam pobiegłem i mu pomogłem wstać a jedna z dziewczyn zaraz przyszła pomagać i się tylko do niej uśmiechnąłem
- Lepiej idźcie na górę, my tu posprzątamy. - zauważyła a ja pokiwałem głową

Na pewno gdyby nie pijany Manuel i tak późna pora to bym pomógł i pogadał z nią, ale jednak wolałem już się więcej nie narażać i wzieliśmy go pod pachę i zaprowadziliśmy na górę, gdzie po tym jak rzuciliśmy nim na łóżko to spał wtulony w poduszkę. Więc zapewne jutro będzie zdychać i nic nie zrobimy. Ale sam przebrałem się i zakopałem pod kołdrę, aby naładować baterie na jutrzejszy, a raczej dzisiejszy dzień.
Kiedy Manuel się przebudził, zgodnie stwierdziliśmy, że lepiej posiedzieć trochę w pokoju i odpocząć. A raczej wyleczyć kaca. Tyle tylko, że wieczorem dostałem wiadomość od Carol, że jest koncert naszej ulubionej ekipy i czy idziemy bo są jeszcze wolne bilety. Dlatego zgodnie się wyszykowaliśmy i ruszyliśmy dalej bawić. W końcu jesteśmy młodzi, na wakacjach. Ale alkoholu Manuel już nie ruszył. Tak samo jak szedł grzecznie do hotelu po koncercie, i niestety tej tajemniczej blondynki nie było więc nie mogłem z nią porozmawiać i przeprosić za wczoraj bo cała kadra się zmieniła.