niedziela, 6 stycznia 2013

Rozdział 2

Ahh ciężko było z tym rozdziałem. Kompletnie nie miałam na niego pomysłu, ani weny. I nie wiedziałam czy zdołam napisać choć jedno zdanie. Ale mecz moich kochanych ciołków po takiej długiej nieobecności dał mi jednak jakiegoś kopa. W pierwszej połowie szybciutko ogarnęłam, ale niestety druga... ahh oby się podnieśli i zaczęli grać jak na mężczyzn przystało a nie, na własne życzenie przegrywają.

Ale muszę poruszyć tu też inny, bardziej przyjemniejszy temat. A mianowicie dostałam niespodziewanie wiadomość, bardzo miłą (i muszę przyznać, że to był dzień miłych niespodzianek) od pewnej dziewczyny odnośnie moich starych opowiadań. I tak mi słodziła, że postanowiłam wrzucić stare historię. Dlatego jeśli ktoś by chciał wrócić do wspomnień np. do opowiadania o tańcu, muzyce, siatkówce, a także o opowiadaniu o Franie Rico to zapraszam tu --> CLIK

Więc to chyba na wszystko... zapraszam na rozdział 2 i mam nadzieję, że te flaki z olejem przypadną wam do gustu. I dzisiaj dzień Denisa.

&&&

 Denis

Wczoraj poszliśmy dosyć późno spać, w dodatku myślałem, że nigdy nie uspokoję swojego telefonu, kiedy to co chwilę przychodziło do mnie powiadomienie. Owszem miałem sporo fanów, zawsze starałem się odpowiadać i z nimi żyć w zgodzie, ale w tym momencie chciałem odpocząć od tego wszystkiego. Od kiedy zdobyłem mistrzostwo to naprawdę było ciężko. Już nawet chcieli mi zabrać telefon, ale musiałem mieć kontakt z innymi. Ale jednak w końcu zwlekłem się z łóżka i poszedłem pod prysznic. Dzisiaj chcieliśmy się trochę zabawić i dlatego postanowiliśmy iść na basen, trochę popływać, a później na grilla do naszych wspólnych znajomych, którzy mieszkali tu, w Gijón i czekali na nas z utęsknieniem. Odświeżony i rozbudzony czekałem na chłopaków i zeszliśmy z szerokimi uśmiechami na dół na śniadanie. Na szczęście był to dobry hotel, gdzie można było coś zamówić i kelner nam to przyniósł, a nie stół szwedzki. Dlatego zamówiłem swoje ulubione danie i czekałem, aż mi kelnerka przyniesie i rozglądałem się po restauracji.

- Kogo szukasz? - zaśmiał się Manuel

- Tak patrzę. Może wynajdziemy jakieś dziewczyny?
- To na basenie, kąpielówki mają panowie? - zauważył Javi a my tylko pokiwaliśmy głowami i przyniesiono nam śniadanie, za które się zabraliśmy

W sumie nie wiem dlaczego widziałem więcej rodzin niż samotnych dziewczyn. Na dodatek jedna taka rodzina rozłożyła się koło nas na leżakach i nie mogliśmy się zachowywać tak jak zawsze, ani niczego komentować bo była koło nas mała dziewczynka, a ja jedynak wychowany jestem. Na dodatek nikogo ciekawego z dziewczyn nie było co zgodnie zauważyliśmy i oby na grillu było o wiele ciekawiej. Zresztą stwierdziliśmy, że trzeba iść na plażę, a nie na basen w hotelu. Ale właśnie biegłem w stronę wody i wskoczyłem na bombę bo miał nagrać mnie Miguel kiedy na basen weszła jakaś dziewczyna ubrana dość komicznie jak na te miejsce, ponieważ miała na sobie garsonkę i podeszła do jakiejś pary i zaraz szybko stąd poszła. Zastanowiłem się kto to był bo nie widziałem jej jeszcze w tym hotelu, a i tak zatrzymaliśmy się tutaj po raz pierwszy. Tyle tylko, że w końcu postanowiliśmy iść się wyszykować na grilla. Od razu wybrałem z walizki swoje najlepsze ciuchy i wziąłem kilka prezentów. Aż w końcu zadowoleni szliśmy w stronę domu moich przyjaciół. Przekroczyliśmy próg i od razu tonąłem w uściskach przyjaciół i poczułem się w tym momencie zadowolony.

- No to pijemy! - zaśmiała się Carol
- Ej, ej dopiero stałaś się pełnoletnia więc grzecznie. - pokiwałem jej palcem a ta się tylko zaśmiała

Oczywiście każdy był zadowolony z moich małych upominków i mogliśmy spędzić mile czas w swoim gronie. Piliśmy wino, jedliśmy same pyszności, które przygotowały dziewczyny i oczywiście żeberka z grilla, które zrobił Marco, najlepszy w tych rzeczach. Tego właśnie mi brakowało, pełnego luzu, niezdrowego jedzenia i dużo śmiechu. Chociaż na co dzień i tak miałem dużo zabawy z chłopakami z drużyny, to jednak nie jest to samo co przyjaciele z dzieciństwa.

- Więc opowiadaj jak tam serduszko? - zapytała Carol a ja jedynie się uśmiechnąłem
- Ma się bardzo dobrze, choć nie bije za szybko na widok jakiejkolwiek dziewczyny.
- Aj, aj. Taki kochany a samotny.
- Szepnij słówko jakiejś dziewczynie, a nie będę smutny. - zaśmiałem się
- No tak, tylko która będzie na ciebie czekać aż rok tutaj?
- Nie wierzysz w miłość na odległość, a raczej związek? - zdziwiłem się
- Nie. A ty w dodatku zaczynasz być sławny więc i na jej miejscu bym się bała. Ty potrzebujesz zresztą kogoś kto byłby przy tobie.
- Ale mam takie osoby.
- Denis, Denis. - zaśmiała się - Owszem masz rodzinę i przyjaciół. Ale taka druga połówka to coś więcej. Chociaż czasem zastanawiam się czy ty nie wolisz panów bo wiecznie z chłopakami, a już w szczególności z Pedro?
- Daj spokój. - i wybuchnąłem śmiechem - To mój najlepszy przyjaciel. A zresztą rzuciła go dziewczyna więc to normalne, że spędzamy razem czas.
- No tak ty jak zawsze pomagasz innym.
- Taki już jestem. - zauważyłem
- Wiem, wiem i dlatego cię kocham braciszku. - zaśmiała się - I dlatego ci kogoś znajdziemy.
- Jak zawsze dziękuje.

Ale jednak postanowiliśmy wracać już do hotelu, a że było już dosyć późno bo grubo po 2 w nocy to na prawdę staraliśmy się być grzeczni i cicho zachowywać. Ale niestety Manuel się spił i mieliśmy z tym trochę problem bo trzeba było go jakoś przetransportować do pokoju. Weszliśmy do hotelu i od razu w oczy rzucił mi się ochroniarz, który plotkował z dwiema dziewczynami na recepcji. Podeszłem tam i poprosiłem o klucz do pokoju i widziałem jak patrzyli na mojego przyjaciela, ale nie ma się co dziwić. W końcu runął jak długi na donniczkę z kwiatkiem.

- Przepraszam, kolega się trochę zapomniał. - i od razu tam pobiegłem i mu pomogłem wstać a jedna z dziewczyn zaraz przyszła pomagać i się tylko do niej uśmiechnąłem
- Lepiej idźcie na górę, my tu posprzątamy. - zauważyła a ja pokiwałem głową

Na pewno gdyby nie pijany Manuel i tak późna pora to bym pomógł i pogadał z nią, ale jednak wolałem już się więcej nie narażać i wzieliśmy go pod pachę i zaprowadziliśmy na górę, gdzie po tym jak rzuciliśmy nim na łóżko to spał wtulony w poduszkę. Więc zapewne jutro będzie zdychać i nic nie zrobimy. Ale sam przebrałem się i zakopałem pod kołdrę, aby naładować baterie na jutrzejszy, a raczej dzisiejszy dzień.
Kiedy Manuel się przebudził, zgodnie stwierdziliśmy, że lepiej posiedzieć trochę w pokoju i odpocząć. A raczej wyleczyć kaca. Tyle tylko, że wieczorem dostałem wiadomość od Carol, że jest koncert naszej ulubionej ekipy i czy idziemy bo są jeszcze wolne bilety. Dlatego zgodnie się wyszykowaliśmy i ruszyliśmy dalej bawić. W końcu jesteśmy młodzi, na wakacjach. Ale alkoholu Manuel już nie ruszył. Tak samo jak szedł grzecznie do hotelu po koncercie, i niestety tej tajemniczej blondynki nie było więc nie mogłem z nią porozmawiać i przeprosić za wczoraj bo cała kadra się zmieniła.

2 komentarze:

  1. Panowie jednak nie zachowali się zbyt grzecznie, szczególnie Miguel popłynął ;) Poniósł go melanż. Nie ma się co dziwić, są w końcu na wakacjach, a one są od tego, by się wyszaleć :) Widać, że Denis bardzo chce się zakochać, przynajmniej można tak wywnioskować z jego rozmowy z Carol. Chyba chłopak nie wie, co mówić. Powinien się cieszyć, że może szaleć bez ograniczeń :D Jak to jednak bywa, pewnie trafi go strzała amora wtedy, kiedy najmniej będzie się tego spodziewał :D A urocza blondynka pewnie zjawi się kolejnego dnia, niech się nie martwi ;) Chociaż powinni tam sprzątać, a nie :D Miotła w dłoń i do roboty :D Żartuję :) Mam nadzieję, że na koncercie będą się dobrze bawić :D

    OdpowiedzUsuń
  2. "Słodziła"?:D Haha;] Niech oni się już spotkają i pogadają:) Żal mi go, że jest taki samotny:( Jeszcze naprawdę zagustuje w chłopakach;/ :) Czekam na kolejny odcinek (niestety na przyszły poniedziałek):) Pozdrawiam, Jastylla:)

    OdpowiedzUsuń