Ale życzę wam wspaniałego 2013, aby wszystkie postanowienia, marzenia i plany się spełniły!
A teraz zapraszam na 1 (nie bić!) krótki rozdział, ale staram się pisać już minimum 3 strony :D
&&&
Henry David Thoreau napisał kiedyś:
„Żyj każdym sezonem, jak by był ostatecznością. Wdychaj
powietrze, pij napoje, kosztuj owoce i pogódź się z wpływem tego
wszystkiego”
Denis:
- Tak mamo będę uważać na siebie. W końcu nie mam dwunastu lat i wiem już co mi wolno a czego nie. - westchnąłem rozmawiając już po raz kolejny z moją mamą przez telefon – W końcu co roku jeżdżę do Gijón z chłopakami, których nawiasem bardzo dobrze znasz. Więc w takim razie muszę kończyć bo zaraz będę prowadzić. Pa. - i się wyłączyłem przewracając oczami
- Co mama się denerwuje, że jej synuś jedzie sam na wakacje? - zaśmiał się Manuel a ja tylko westchnąłem
- Od kiedy tato jest w Rosji to mama świruje, naprawdę. Ale mam zamiar w końcu się zabawić po ciężkim sezonie.
- No tak, w końcu jedzie z nami mistrz. - zaśmiał się Javi
- A dziękuje, ale to, że wygraliśmy ligę i jestem mistrzem nie oznacza, że się zmieniłem jak to ostatnio usłyszałem.
- No tak, ale zabawić się możemy. W końcu męczy mnie to, że nie zaliczyłem od jakiegoś czasu. Normalnie posucha w tych dziewczynach jak nic, wszystkie zakuwały do egzaminów i zamiast wyjść się zabawić to siedziały pochowane w domach. Jak nigdy, ale wiem, ze w Gijón się to zmieni.
- Oby bo już mnie samego męczy, że nic tylko treningi i szkoła. Czas na dziewczyny. - zauważyłem z uśmiechem co akurat koledzy odwzajemnili
Karolina:
Siedziałam
już kolejny dzień na recepcji i nic nie robiłam. Goście dopiero
mieli się zjeżdżać do hotelu więc czekałam na ten wielki bum o
którym opowiadały mi dziewczyny. Właśnie czytałam jakieś nudne
wiadomości kiedy do lady podeszło trzech chłopaków więc jak to
mnie uczyli od razu się uśmiechnęłam i przywitałam.
- Mamy zarezerwowane dwa pokoje na nazwisko Cheryshev.
- Tak, proszę o to klucze i proszę tu podpisać. - uśmiechnęłam się do niego i podałam mu książkę na co podpisał i mi oddał z uśmiechem – Życzę miłego pobytu i w razie jakichś problemów koło telefonu jest książka z najważniejszymi numerami.
- Dobrze. - na co podałam mu klucze i szybko się panowie zmyli
- Aby nam nie zdemolowali pokoju. - westchnął Roberto na co zdziwiona na niego spojrzałam – Zdarzają się nam i tacy.
- Na pewno tak źle nie będzie. - zauważyłam z uśmiechem – Trzeba być optymistycznie nastawionym.
- Zobaczymy.
Tylko z
uśmiechem poszłam do socjalnego, aby się przebrać bo na dzisiaj
kończyłam pracę i byłam ciekawa co mnie spotka. W końcu
codziennie po pracy wybierałam się na zwiedzanie tego miasta,
chociaż miałam już swoje ulubione miejsca, które najczęściej
odwiedzałam i nie żałowałam, że ze wszystkich miast hiszpańskich
wybrałam właśnie te. Było tu magicznie, czyli to co najbardziej
lubię bo w końcu jest ze mnie romantyczka, ale w której
dziewczynie nie ma chociaż odrobinkę tych uczuć? Uśmiechnęłam
się do portiera, którego codziennie widziałam w domu obok i
poszłam na podbój miasta. Bo w końcu trzeba się jakoś do jutra
naładować pozytywną energią, aby pracować kolejne osiem godzin i
być miłym dla klientów hotelu.