Dziś wyjątkowo rozdział nie w poniedziałek, ale przez dwa dni Karolina miała najcięższe i najważniejsze egzaminy więc pomyślałam, że miło byłoby na odprężenie dodać nowy rozdział, który napisałam dosyć szybko. A tylko dlatego, że obejrzałam Listy do Julii, które mnie zainspirowały (jak dla mnie koleś, który tam gra wygląda jak Denis). W takim razie zostawiam was z 4 rozdziałem (zresztą to opowiadanie skończy się pewnego majowego dnia, więc muszę i tak te 24 rozdziałów dobrze rozplanować) i mam nadzieję, że się wam spodoba.
&&&
Denis za pośrednictwem telefonu z pokoju powiadomił mnie, że dzisiaj jest dzień zwiedzania i w sumie zestresowałam się. Bo jednak nie miałam takiego doświadczenia z obcymi chłopakami, którzy proponowali mi oprowadzenie po mieście. Na dodatek umówił się ze mną dwie ulice dalej od hotelu, aby nie wzbudzać żadnych podejrzeń ani, żeby nikt nas nie widział. Tyle tylko, że miałam problem z doborem stroju, bo nie wiedziałam co ubrać. Ale po dłuższym przekopaniu szafy postawiłam na zwykłe spodenki w kwiatki, do tego cienki sweterek, bo w końcu nie wiedziałam do której ma zamiar mnie trzymać na mieście, a wolałam nie targać zbyt ciężkiej torby. No i oczywiście spakowałam swoją dużą letnią torbę w same najpotrzebniejsze rzeczy. Jeszcze sandałki, biżuteria i delikatny makijaż tak, aby nie odstraszać innych. Gotowa jeszcze raz przyjrzałam się w lustrze i postanowiłam pójść już w stronę umówionego miejsca. O dziwo już na mnie czekał, ubrany w spodenki i błękitną koszulkę na co się uśmiechnęłam. Wzięłam głęboki
oddech i ruszyłam w jego kierunku na co przywitał mnie z uśmiechem, ale czułam, że w tym uśmiechu jest jakaś ulga więc zdziwiona na niego spojrzałam.
- Bałem się, że nie przyjdziesz. - od razu powiedział a ja byłam w szoku, że odczytuje moje miny chociaż nic nie mówię na głos
- W sumie miałam się nie pojawić, ale jednak pomyślałam, że przyda mi się poznanie trochę bardziej Gijón.
- To dobrze. Ale dzisiaj postanowiłem zabrać cię do Cimavilla. Jak dla mnie to jedno z ciekawych miejsc w Gijón.
- W takim razie idziemy. - zauważyłam a on pokiwał głową
- W ogóle powinienem jeszcze raz podziękować za to, że się zgodziłaś ze mną iść na taki miły obchód miasta. I oby ci się podobało, przyznam rację, że siedziałem nad tym cały dzień. Bo na prawdę chciałem, aby było miło.
- Pozwól, że sama ocenie dobrze? - a on pokiwał głową jak żołnierzyk - Ale może się przedstawisz, powiesz co robisz? Bo jak na razie to wiesz jak ja mam na imię i co robię.
- A no tak. - i uderzył się w czoło na co się cicho zaśmiałam pod nosem - Więc jak już wiesz, mam na imię Denis i mieszkam w Madrycie, a tutaj spędzam wakacje z przyjaciółmi.
- Czyli chłopak ze stolicy. - zauważyłam - A czym się tam zajmujesz?
- Kopię piłkę i studiuje, aby być później trenerem.
- Czyli jednym słowem robisz coś co lubisz. - uśmiechnęłam się do niego co odwzajemnił
- Tak, dokładnie. A ty?
- No cóż jak mam na imię wiesz, przyjechałam tutaj aby pracować w hotelu bo ukończyłam taką szkołę i pochodzę z Polski, ale nie ze stolicy.
- No to musiałaś kawałek przejechać. Zresztą ja też mieszkałem w Rosji. Ale w wieku czterech lat się przeprowadziłem tutaj, do Gijón.
- Stąd też znasz miasto. - zauważyłam
- Tak. Ale moja rodzina i tak przeniosła się do Madrytu. I stąd też co roku przyjeżdżam tutaj na wakacje, aby pobyć choć przez jakiś czas ze starymi przyjaciółmi.
- To od nich wracaliście tacy pijani? - zaśmiałam się
- I przepraszam za to. Manuel trochę przeholował, ale odprowadziliśmy go do pokoju bez większego uszczerbku na zdrowiu, a raczej nic więcej nie zepsuliśmy w pokoju, ani w hotelu.
- No daj spokój, chociaż nie nudziło nam się w nocy na zmianie, bo uwierz mi, że czasem siedzimy i gramy w karty. Bo na prawdę jest nudno kiedy nikt nie wpada w nocy.
- To dlaczego to robisz? - i na mnie spojrzał uważnie
- Bo to lubię, mogę siedzieć całą noc, albo nawet mogę siedzieć cały dzień. Spotykam ciekawych ludzi i w dodatku mogę nauczyć się hiszpańskiego.
- Ale przecież znasz i to nawet dobrze.
- Ale nie aż tak dobrze. - zauważyłam a on coś mruknął skromna pod nosem - A co wolisz takie dziewczyny, które się przechwalają? - i w tym momencie żałowałam, że nie ugryzłam się w język
- Nie. Uwierz mi, że nachalne dziewczyny i do tego takie, które się przechwalają jakie to one są świetne nie podobają mi się. Jestem raczej z tych, którzy wolą o coś walczyć, niż mieć to podane na tacy. - zakończył patrząc przed siebie - No. ale jesteśmy. - i pokazał mi na port i wzniesienie
- Lubię Hiszpanie bo mają tutaj kolorowe budynki i to sprawia, że jest tu tak przytulnie, romantycznie i ładnie.
- W sumie nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Ale my tu sobie tak gadu, gadu a ty miałaś podziwiać widoku a ja co nie co ci pokazać.
- No tak. - i się uśmiechnęłam
- Byłaś już tu co nie? - a ja tylko się zaśmiałam serdecznie i kiedy widziałam jego minę to nie mogłam się uspokoić - Ahh nie popisałem się.
- Jest dobrze. Uwielbiam to miejsce. - od razu powiedziałam i rozejrzałam się - Zawsze kiedy mam ciężki dzień to tutaj przychodzę i po prostu patrzę na wodę.
- A ja lubię tu przychodzić kiedy jest zachód. - zauważył - Ale pewnie podziwiałaś krajobraz, ale nie poznałaś przysmaków co?
- Głównie jadam w hotelu.
- No nie. To ja się popiszę ha - i zatarł ręce a ja nie wiedziałam czy mam się bać czy cieszyć - To teraz zmienimy trochę cel naszej wycieczki. Zabiorę cię do fajnych knajpek. - i pociągnął mnie za rękę - Chodź, to ci się na pewno spodoba.
Musiałam przyznać, że choć miałam obawy co do tego zwiedzania to w tym momencie rozwiały się bezpowrotnie. Tak dobrze jeszcze się nie bawiłam od przyjazdu tutaj. Denis naprawdę wiedział wszystko na temat tego miasta, a do tego pokazał mi na prawdę fajne knajpki w którym objadłam się po wszystkie czasy. Musiałam oczywiście zasmakować sera, głównych potraw, deserów i do tego cały czas popijaliśmy cydr, który jak się dowiedziałam również znajdował się w daniach. Na prawdę nigdy nie wiedziałam aż tyle na temat jakiegoś miasta. Byłam bardzo zadowolona i gdybym miała do wyboru drugi raz taką propozycję, na pewno bym ją przyjęła bez zawahania. Na dodatek Denis zaprezentował mi swoje umiejętności nalewaniu cydru, i choć próbowałam to jednak wylałam większą ilość na podłogę i nie mogłam przestać się śmiać, choć o dziwo nikt nie był zły z tego powodu. Bo ponoć turyści cały czas to robią. Choć Denis ładnie mi tłumaczył co i jak robić to jednak nie byłam w tym dobra. I tylko podziwiałam jak nalewali nam do szklanek kelnerzy.
- Najedzona? - zapytał a ja tylko się zaśmiałam
- Myślę, że nawet przejedzona. Ale wszystko było bardzo smaczne naprawdę.
- To się cieszę.
- Ale teraz chcę wznieść toast za mile spędzony czas. - i od razu wyciągnęłam w jego kierunku szklankę na co sam ze śmiechem zrobił to samo
- I również za nasze spotkanie.
- Ahh i pomyśleć, że jutro muszę wracać do pracy.
- No tak, a ja do odpoczywania w gronie przyjaciół. - zaśmiał się - Choć niebawem będę musiał wracać do domu i do obowiązków.
- A ja przygotować się ponoć na te najcięższe dni w hotelu.
- Ok. ok koniec o tym. Koniec mówienia o pracy kiedy jesteś ze mną. - zaśmiał się - I dlatego zapraszam cię na kolejne zwiedzanie w inny dzień.
- Aż tak bardzo ci się spodobało?
- No a tobie nie? - i widziałam w jego wzroku lekki strach
- Bardzo mi się podobało i z miłą chęcią to powtórzę, ale w inny dzień bo naprawdę nie mam sił po tych kulinarnych pysznościach jakie mi zaserwowałeś w jeden dzień. - zaśmiałam się
- Oj tam, ale zbieramy się. Bo chcę cię zabrać w jeszcze jedno miejsce.
- Gdzie?
- Sama zobaczysz. - uśmiechnął się i za nas zapłacił
O dziwo kiedy byliśmy na zewnątrz to dalej było ciepło i szliśmy w już dobrze mi znanym kierunku, na co ze śmiechem wspinałam się na wzgórze, aby podziwiać widok, czyli zatokę biskajską. Byłam nawet zadowolona, że Denis ani razu nie starał się mnie podrywać ani nic, rozmawialiśmy tylko jak zwykli znajomi co mi się bardzo podobało. Przyjrzałam się jego profilowi i musiałam przyznać, że na swój sposób jest przystojny i do tego ma sympatyczny uśmiech. Ale jednak sam obrócił się w moją stronę więc tylko się do niego uśmiechnęłam co odwzajemnił i zapytał czy wracamy na co pokiwałam głową. Ruszyliśmy w stronę hotelu i tym razem nasze buzie się nie zamykały, a rozmawialiśmy o wszystkim co akurat ślina nam przyniosła.
&&&
ps. jakby ktoś był zainteresowany jak nalewa się cydr to proszę o to zdjęcie
Zupełnie nie rozumiem, dlaczego tak negatywnie była nastawiona na tą wycieczkę, a tu taka zaskoczka, bo jednak się udało :) Żaden przewodnik nie zastąpi kogoś, kto się wychował w jakimś miejscu i może pokazać wiele miejsc, o których nie dowiedzielibyśmy się znikąd :D Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że oni naprawdę dobrze się dogadują i nadają na tych samych falach ;) Coś czuję, że kolejne spotkanie nie będzie ostatnim :D A przejedzenie jest niedobre! :P
OdpowiedzUsuńI po co się tak denerwowała? :D Spotkanie sie udało, Denis okazał się normalny i teraz nic tylko powtórzyć spotkanie, A potem jeszcze kolejne i kolejne:D
OdpowiedzUsuń