Rozdział dodany z opóźnieniem, gdyż udawałam, że się uczę do egzaminów, które zdałam na super oceny bo mam w indeksie same 5 i 4. A do tego, po egzaminach czekałam pół godziny na dworze aż w końcu moja siostra dojedzie do mnie i lekko przymarzłam. I się rozchorowałam... dlatego też rozdział taki byle jaki. Ale jeszcze 3 do napisania i reszta jest więc luuuuzik.
&&&
Kolejny piękny dzień, który zapowiadał się bardzo sympatycznie. Gdyż Denis znowu zaproponował mi spotkanie, ale tym razem nie Gijón. Dlatego wyszykowałam się i czekałam na niego w umówionym miejscu, a on podjechał autem. Wsiadłam do niego bo na pewno nie będę czekać, aż sam wysiądzie i mi otworzy drzwi i przywitałam się z uśmiechem. Z tego co wiedziałam to chciał mi pokazać coś innego i tylko usłyszałam La Camocha, to i tak nic mi to nie mówiło. Ale wyjechaliśmy z Gijón i jak się okazało to było nie daleko, ale dalej nie wiedziałam po co tu jedziemy. W końcu ja auta nie miałam, ale z drugiej strony bardzo podobały mi się widoki i kiedy zatrzymał się pod jakimś domem to nie wiedziałam o co mu chodzi.
- Chodź pokażę ci trochę mojego życia. - zaśmiał się, a ja tylko zdziwiona na niego spojrzałam - Tutaj mieszka moja hiszpańska babcia, była u nas gosposią i zawsze traktowałem ją jak babcię i wstyd byłoby do niej nie wpaść jak jestem w pobliżu.
- No tak. Ale dlaczego u niej nie mieszkasz z kolegami?
- Właśnie z kolegami. - zaśmiał się a ja wtedy zrozumiałam - Jak sam przyjeżdżam to zawsze tutaj się zatrzymuje.
- Rozumiem, ale nie pomyśli sobie czegoś jak przywozisz dziewczynę?
- Nie, bo już wie o tym, że będę z tobą. - i przepuścił mnie w drzwiach
O dziwo nie było nikogo więc nie wiedziałam czy możemy tak się panoszyć po domu, ale zaraz z ogródka wróciła do nas starsza kobieta, która miała bardzo sympatyczny uśmiech i od razu podbiegła do Denisa i go wyściskała za wszystkie czasy chyba i było widać, że bardzo za nim tęskni i jakim w dodatku uczuciem go darzy. Na pewno dla chłopaka było to bardzo miłe, że ma taką osobę, a raczej babcię tutaj na miejscu. Ale kiedy jego zostawiła w spokoju to od razu zwróciła się do mnie i mnie też wyściskała na co zdziwiona nie wiedziałam co mam zrobić.
- Oj babciu lepiej puść Karolinę bo ją połamiesz. - zaśmiał się
- Aj bo wy młodzi to takie chucherka. - zauważyła - Ale cieszę się, że przyjechaliście. Zrobiłam twoją ulubioną potrawę.
- Oj jak miło, ale po obiedzie zabieram was moje panie na spacer.
- Wy młodzi idźcie sami, a ja przygotuje pyszny deser. - i się do nas uśmiechnęła
Chociaż wolałabym pomóc pani Gonzalez, jak się dowiedziałam to jednak Denis wyciągnął mnie z domu i spacerkiem ruszyliśmy przed siebie. Od razu widziałam, że swoje kroki kieruje w stronę wzgórza i miałam nadzieję, że wdrapie się tam bez jakiejkolwiek zadyszki bo wiadomo, że z moją kondycją może być marnie.
- Polubiła cię. - zauważył Denis a ja się uśmiechnęłam
- Bardzo sympatyczna, jednak kiedy mnie przytuliła to nie wiedziałam co mam zrobić.
- Już taka jest. Ale uwierz mi, że polubisz jej kuchnię.
- Znowu chcesz mnie utuczyć? - zaśmiałam się tak samo jak on ale zaprzeczył - No ja mam nadzieję, ale nie wziąłeś kolegów?
- Nie, oni woleli bawić się na basenie i iść później na drinka.
- No tak, czyli to co robią młodzi na wakacjach. - zauważyłam
- No tak, ale czasem trzeba spróbować czegoś nowego i mam nadzieję, że ci się spodoba miejsce do którego idziemy.
- Czyli na te wzgórze?
- Tak, dasz radę wejść? - a ja najpierw spojrzałam a później pokiwałam głową, że tak - Na pewno ci się spodoba, widać z niego wszystko.
- Wszystko powiadasz?
Ale jednak szliśmy przez cały czas rozmawiając o wszystkim i o niczym, i o dziwo sam wszedł z zadyszką na co się zaśmiałam, ale on to obrócił w żart i powiedział, że za dużo energii włożył w rozmawianie ze mną, bo gdyby szedł sam to by tu nawet wbiegł, a tak to musiał zwolnić. Oczywiście za ten tekst od razu dostał w ramię na co się zaśmiał, ale rozejrzałam dookoła i faktycznie miał rację. Widać było całe miasteczko i do tego jak się dobrze przyjrzeć to plażę i wodę. Wiedziałam, ze to miejsce jest odwiedzane przez zakochane pary, i zapewne wieczorem kiedy można było podziwiać gwiazdy, bo ślady kół też się znajdowały, co oczywiście od razu zauważyłam i podzieliłam się pytaniem, dlaczego nie mogliśmy wjechać, ale on od razu powiedział, że to traci cały urok. Ja się z nim akurat nie zgadzałam bo tak to bym się nie zmęczyła. Ale wskazał mi kamień więc od razu na niego usiadłam, a on obok mnie i podał mi butelkę wody.
- Zawsze tu przychodziłem aby pomyśleć.
- Myślałam, że mieszkałeś w Gijón.
- Bo to prawda, ale przyjeżdżaliśmy dosyć często też tutaj. Aż w końcu wylądowaliśmy w Madrycie.
- To dlatego wracasz tutaj co roku? Aby przemyśleć?
- Raczej, aby zresetować się. Od wakacji do wakacji muszę dawać z siebie wszystko. Na boisku, na uczelni. Dlatego też przyjeżdżam tutaj i kompletnie zapominam o tym kim jestem teraz. Tylko myślę, kim byłem wtedy.
- Zapewne pryszczatym chłopakiem. - zauważył na co się zaśmiał
- Raczej zwykłym chłopakiem, który kopał w piłkę.
- A teraz nie kopiesz? I nie jesteś zwykłym? - i zdziwiona na niego spojrzałam i zauważyłam, ze z czymś się gryzie, aż w końcu wziął głębszy oddech
- Wyjechałem z Gijón do Madrytu i z nieznanego chłopaka stałem się podstawowym zawodnikiem rezerw Realu Madryt. Kiedy awansowaliśmy w tym roku to moja sława zrobiła się jeszcze większa i czasem na prawdę jest to męczące. Wiesz, wieczne wiadomości od napalonych fanek, które wypisują mnie jak to mnie kochają, że będę ich mężem i tak dalej. Nie powiem, są i też te normalne fanki z którymi zawsze można normalnie porozmawiać i wiem, że mnie wspierają niezależnie od tego czy wygram mecz, albo przegram. Ale z drugiej strony dzięki temu czasem nie mam życia prywatnego. - westchnął
- No, no nie wiedziałam, że z taką gwiazdą się szwendam po wzgórzach. - zaśmiałam się - I teraz rozumiem, że chcesz się wyłączyć na jakiś czas. W sumie to nie dziwne jak cię tak molestują, to ja też bym wolała się schować gdzieś daleko.
- Dokładnie.
- I nie martw się nic nikomu nie powiem. - zauważyłam puszczając mu oczko
- Może cię to zdziwi, ale jakoś ciebie się nie boje i nie podejrzewam o coś takiego. W sumie tobie pierwszej mówię o tym, oczywiście nie licząc przyjaciół.
- To muszę powiedzieć, że bardzo mi miło z takiego zaszczytu. I jeśli cię to pocieszy to nadal jesteś dla mnie zwykłym chłopakiem, który przyjechał na wakacje z kumplami.
- Cieszę się. - i dostałam od niego serdeczny uśmiech
- A teraz możemy wracać na ten pyszny obiad i deser? Bo zgłodniałam. - i jak na zawołanie zaburczało mi w brzuchu na co obydwoje się zaśmialiśmy
Denis tylko pomógł mi zejść ze skałki i o dziwo przez całą drogę do domu jego "babci" szliśmy trzymając się za rękę na co mi akurat nie przeszkadzało,a wręcz przeciwnie. Przy nim na prawdę dobrze się czułam i tylko żałowałam, że niebawem to wszystko się skończy. Bo w końcu on wróci do siebie, a ja zostanę dalej w Gijón, w hotelu. Ale wolałam na razie o tym nie myśleć, a cieszyć się chwilą.
Szli trzymając się z rękę??!!:) Słodko;] Fajna jest "babcia" Denisa:) I te romantyczne wzgórze. Mmmmm:) Czekam na kolejny odcinek:) Gratuluję ocen! U mnie niestety jeszcze nie ma końca;/ A szkoda;/ Nie chce mi się już uczyć. Pozdrawiam, Jastylla:)
OdpowiedzUsuńRomantycznie się zaczyna robić:D oj coś czuję, że w końcu coś będzie musiało się pokomplikować. Muszę przyznać, że polubiłam głównych bohaterów i życzę im jak najlepiej.
OdpowiedzUsuń