niedziela, 5 maja 2013

Rozdział 21

Eee no to mamy Denisa, i ja może dzisiaj wykorzystam ten mój kreatywny nastrój i napiszę ten ostatni rozdział tutaj :D

Rozdział pisany przy Florence and the machine - never let me go

&&&

Bez Denisa byłam już równe dwa miesiące. Tęskniłam za nim bardzo, ale nie mogłam się złamać. W końcu zranił mnie i w dodatku pokazał kim tak na prawdę jest, zwłaszcza w tak ekstremalnych sytuacjach jakim na pewno była nasza "wpadka". Choć z drugiej strony było mi smutno kiedy patrzyłam na roześmiane twarze Radki i Pedro, którzy mieli teraz miesiąc miodowy. Choć cieszyłam się razem z nimi bo na prawdę na to zasługiwali. Ale właśnie był poniedziałek kiedy nie musiałam iść do pracy po tym jak cały weekend spędziła w Pecaditos, bo teraz kiedy Radka od nas odeszła to na prawdę była ciężka harówka a do tego dalej szukali kogoś na jej miejsce. Ale moja przyjaciółka pożegnała się ze mną bo musiała lecieć na zajęcia swojej początkowej grupy więc sama nie wiedząc co mam ze sobą zrobić postanowiłam trochę posprzątać. Właśnie robiłam jakiś szalony piruet kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. Zdziwiona bo nikogo się nie spodziewałam poszłam otworzyć i jakie było moje większe zdziwienie na twarzy kiedy zobaczyłam przed sobą Pedro, ale był jakiś taki inny. Od razu przestraszyłam się, że coś się stało. Że coś nie tak z Radką, ale przecież wyszła z uśmiechem. I wtedy doszło do mnie, że to ma związek.

- Denis... - a ja od razu czułam, że mi słabo i usiadłam na szafkę na buty
- Gdzie on jest?
- W szpitalu. Zawiozę cię.

Od razu zmieniłam buty na balerinki i pojechałam z Pedro w stronę szpitala. W tym momencie nie myślałam o niczym innym jak o tym, że mogę go stracić. Jedyną osobę, która kocham całą sobą i nie wyobrażam sobie życia bez niego. Teraz doszło do mnie co mogłam stracić, przez jedną kłótnię. Mogłam do niego zadzwonić już dawno. Ale dojechaliśmy na miejsce i od razu pobiegłam na izbę gdzie mnie skierowali na ortopedię. Nie patrząc nawet na to, że biegnie za mną Pedro i mnie woła szybko skierowałam swoje kroki właśnie w stronę tamtego oddziału. Szukałam go po wszystkich salach, aż za mną pielęgniarka wołała, ale w końcu go zobaczyłam jak siedział na łóżku więc tylko podbiegłam i od razu znalazłam się w jego ramionach. Dopiero w tym momencie uwolniły się wszystkie emocje i wybuchnęłam płaczem.

- Przepraszam... przepraszam za wszystko.
- Ciii... nic mi nie jest. - i pogłaskał mnie po głowie a ja na niego spojrzałam - Tylko muszę odpocząć od piłki na jakieś dwa miesiące, ale nic nie jest.
- Myślałam, że cię stracę.
- Ej, ej. - i wytarł mi łzy z policzków - Nigdy mnie nie stracisz. Obiecuje.

Tylko go mocno przytuliłam i po prostu byłam szczęśliwa i mogłabym tak trwać cały czas, zamknięta w jego silnych ramionach. Powoli się uspokajałam, kiedy głaskał mnie po włosach, aż do sali wpadł zmachany Pedro wraz z pielęgniarką.

- Co pan robi! Powinien pan leżeć! - więc od razu oderwałam się od Denisa i dopiero zobaczyłam, że koło nas stoją kule
- O matko, czemu nic nie powiedziałeś? - i od razu pomogłam mu usiąść
- Nie jest to ważne. - i się poprawił - Dam radę.
- Nie może tak być. Już ja o to zadbam. - westchnęłam ale widziałam jego uśmiech
- Już wiesz co ci jest? - zapytał Pedro
- Tak. Ale to nic ważnego.
- Wiesz jak się przestraszyłem? A już nie wspomnę o Karolinie.
- Przepraszam, ale to na prawdę nic ważnego. Tylko kontuzja pachwiny, szybko się wyleczy.
- No dobrze. Ale to ja może pójdę po jakieś picie. - zauważył Pedro i wyszedł na co byłam mu wdzięczna
- Przepraszam, nie chciałem cię nastraszyć. Zresztą nie wiedziałem, że Pedro pojedzie od razu po ciebie i nie chciałem wtedy tego wszystkiego powiedzieć. Nie chcę cię tracić, a ten czas spędzony bez ciebie był moim najgorszym okresem w życiu. Bo ja na prawdę nie wyobrażam sobie życia bez ciebie, bez twojego uśmiechu, i tych ciepłych powitań jakie mi zawsze serwujesz.
- Ja też przepraszam... zachowałam się wtedy jak idiotka. Zamiast porozmawiać na spokojnie to od razu wyskoczyłam.
- To zrozumiałe. Pokazałem się wtedy z tej gorszej strony. Zachowałem się jak skończony idiota i nie dziwne, że wyszłaś i się nie odzywałaś. Nie tak powinien zachowywać się mężczyzna, który kocha cię nad życie.
- Ciii... - i go pocałowałam - To już za nami, nie jestem w ciąży. I to dobra lekcja dla nas, abyśmy uważali.
- Masz rację, ale gdybyśmy wpadli to byłbym szczęśliwi i nie postąpię już tak nigdy.

Jeszcze posiedziałam z Denisem godzinę, ale w końcu trzeba było wracać do domu. Choć Pedro dał mi dzień wolnego i mnie nawet odwiózł do mieszkania z czego byłam jak najbardziej zadowolona, choć wolałam mieć więcej wolnego, ale wiedziałam, że też nie mogłam teraz zawalić i pracy. Jak mieliśmy taki ruch. Ale przekroczyłam próg i od razu zobaczyłam Radkę, która jak tylko mnie zobaczyła to od razu mnie przytuliła. Więc wieści się szybko rozchodzą. Ale co się dziwić, w końcu wysyła nałogowo wiadomości do swojego chłopaka, więc on zapewne też.

- I jak się czuje?
- Mówi, że dobrze, ale dwa miesiące bez piłki. Teraz...
- Rozumiem, ale szybko wróci do zdrowia. Ale widzę, że między wami dobrze co?
- Tak... to dało mi do myślenia. - westchnęłam i dostałam kieliszek wina a Radka usiadła na blacie kuchennym ze swoim kieliszkiem
- I tak długo wytrzymaliście bez siebie.
- Tak, ale sama dobrze wiesz jak było ciężko. A teraz wiem, że to było idiotyczne, bo nie wiem co bym zrobiła jakbym go straciła.
- Wiem, mogę sobie to wyobrazić. - westchnęła
- No, a jeszcze Pedro to tak powiedział jakby Denis miał jakiś wypadek i leżał ciężko ranny.
- Już ja z nim pogadam na ten temat. - zauważyła na co się lekko uśmiechnęłam - Ale pewnie sam był przejęty, w końcu to jego najlepszy przyjaciel.
- Pewnie tak. Narobił nam wiele strachu. - westchnęłam i przetarłam oczy
- Lepiej powinnaś iść się położyć.
- Pewnie tak. Dobrze, że do pracy idę dopiero jutro.
- Nie dostałaś wolnego? - zdziwiła się a ja od razu powiedziała, że tak bo dzisiaj nie idę
- Aż tak źle jest?
- No wiesz, nie mogą nikogo znaleźć na twoje miejsce. Pedro nie jest zadowolony z twojego odejścia, tak samo jak reszta, ale mówią, że niebawem coś się w tym kierunku ruszy.
- Idź się połóż. Odpocznij, a ja wszystko załatwię. - uśmiechnęła się do mnie na co podziękowałam

Nawet nie miałam sił przebierać się w piżamę, tylko ściągnęłam swoje balerinki i rzuciłam się na łóżko, gdzie przykryłam kocem. Byłam zmęczona, nie tyle fizycznie co psychicznie. Na szczęście sen przyszedł dosyć szybko i nawet nie wiem ile spałam, ale potrzebowałam tego. Tyle tylko, że musiałam iść dzisiaj do pracy, a wolałam być przy Denisie, który jak się okazało miał dzisiaj operację bo podsłuchałam jak Radka rozmawiała z Pedro. Tyle tylko, że kiedy zaczęła mówić, jaki to z niego kiepski szef i powinien zrozumieć, że nie będę w stanie skupić się na podawaniu tanich przysmaków klientom to od razu wyszłam z ukrycia i już chciałam jej zabrać telefon kiedy powiedziała patrząc na mnie, że to ona przyjdzie na te kilka wieczorów. Myślałam, że ją zabiję bo nie po to rzuciła pracę w Pecaditos, aby teraz tam wracać. Ale wyłączyła się i tylko spojrzała na mnie zdziwiona.

- Nie zgadzam się. - od razu zauważyłam
- To przecież nic. - westchnęła - Pobędziesz z Denisem, a ja popracuje. W końcu wiem jak to się robi co nie?
- Nie musisz tego robić. Dam sobie radę.
- Ej, ej. Przyjaciele są od tego, aby pomagać. A ja i tak nie mam co robić wieczorami, więc nic mi się nie stanie, że dwa - trzy dni stanę za barem prawda? A sama mówiłaś, że jest ciężko.
- Ale beze mnie też będzie.
- Dam radę. A teraz zbieraj się i do szpitala jedziesz. Tylko weź kąpiel.
- Dziękuje.
- Nie masz za co. A teraz szybko. Zrobię ci śniadanie. - i poszła do kuchni

A ja tylko zadowolona poleciałam do łazienki pod prysznic i poranną toaletę, poleciałam jeszcze do pokoju gdzie ubrałam świeże ciuchy i zjadłam pyszne śniadanie zrobione przez Radkę i razem wyszłyśmy z domu, tyle tylko, że ona do szkoły a ja do szpitala. Powiedziała, że po pracy wpadnie do mnie z obiadem i sprawdzić jak Denis. W tym momencie na prawdę nie wiedziałam jak mam dziękować, za to, że ją poznałam.

1 komentarz:

  1. Cieszę się, że Karolina i Denis pogodzili się i mam nadzieję, że już tak zostanie :)

    OdpowiedzUsuń