poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Rozdział 20

Eee wiecie, że do końca zostały 3 rozdziały? hahaha a ja właśnie zobaczyłam, że nie mam ostatniego i nie wiem o co chodzi:D

&&&
Minął miesiąc. Widziałam znaczącą różnicę w zachowaniu Pedro jak i samej Radki. Tylko, że Radka również była bardzo tajemnicza i kompletnie nie wiedziałam co mam na to poradzić. Ale dzisiaj miałam pracę tak samo właśnie jak moja przyjaciółka, dlatego we dwie pożegnałyśmy się z Matildą i pojechałyśmy autobusem na dzień pełen pracy, bo był piątek. I w sumie nie miałam nawet czasu pogadać z nikim bo tylu osób to my jeszcze nie mieliśmy. Dwoiłam się i troiłam, aby każdy został obsłużony i pod koniec nie marzyłam o niczym innym jak o tym, aby po prostu zakopać się pod kołdrę, ale jeszcze trzeba było posprzątać i przygotować wszystko na jutrzejszy dzień. Dlatego wkładałam do szklanek słomki wraz z Lee kiedy z kantorka szefów wyszła Radka i widać było, że poczuła jakąś ulgę, choć zaraz za nią wyszedł Marcos i jeszcze ją namawiał do czegoś, ale ona od razu kiwała głową, że nie. Dlatego kiedy we dwie wyszłyśmy z baru, aby wrócić do mieszkania to od razu na nią spojrzałam.
  • No co?
  • Ty mi to powiedź.
  • Rzuciłam pracę. - wzruszyła ramionami a ja aż się zatrzymałam
  • Że co zrobiłaś?
  • Dałam dzisiaj wypowiedzenie.
  • Ale jak to? Dlaczego? - i do niej podbiegłam
  • Już wolę wrócić do domu niż męczyć się patrząc na Pedro.
  • Rzuciłaś pracę, którą lubiłaś tylko i wyłącznie dlatego, że tam pracuje idiota, który cię nie chciał?
  • Nie pracuje, jest szefem. I tak lubię Pecaditos, ale czas iść na przód i robić coś innego. Wiecznie nie będę kelnerką.
  • Ale jak to?
  • Już i tak jestem umówiona na rozmowę o pracę.
  • Ale robiłaś to wszystko tak w tajemnicy?
  • Wolałam mieć pewność. Nie chce po prostu pewnego dnia się obudzić i dojść do wniosku, że zamiast iść za marzeniami to robię to samo co mój ojciec. Poświęcił całe swoje życie na to, aby pracować za barem. Jeśli zatęsknię za tym to mogę wrócić do domu.
  • Więc co zamierzasz robić?
  • Będę uczyć języka czeskiego. W poniedziałek mam właśnie rozmowę kwalifikacyjna, a raczej jej drugi etap. Przeszło zaledwie czterech kandydatów.
  • No to mam nadzieję, że ci się uda. Ale... co z Pedro?
  • Nic.
  • Nie wie o tym jeszcze prawda? - a ona od razu pokiwała głową – Zrobiłaś to dla niego prawda?
  • I dla siebie. Nie może być z pracownicą, ok to mu to ułatwię i nie będę się mu pokazywać na oczy.
  • Nie będzie zadowolony.
  • Dlatego powiedziałam to akurat jak był Marcos.
  • Pewnie już zadzwonił do brata i mu o tym powiedział.

Radka jedynie wzruszyła ramionami i tak o to rozeszłyśmy się do swoich pokoi. Oczywiście jak poszłam w niedzielę do pracy to już wszyscy wiedzieli o tym, że Radka odeszła z pracy. I tak samo jak ja byli zdziwieni, ale kiedy akurat roznosiłam piwo po lokalu to wparował Pedro i widać było, że nie jest zadowolony. Tylko wskazał na mnie i kazał iść na zaplecze. Spojrzałam na innych i poszłam tam za nim, nie powiem, ale się go bałam.
  • Co jej strzeliło do łba?
  • Nie uważasz, że powinieneś się jej o to zapytać?
  • Tak, ale nie odbiera ode mnie telefonów!
  • Ej, ej. Po pierwsze, nie krzycz na mnie. - od razu się oburzyłam – A po drugie co cię to interesuje? W końcu powiedziałeś jej papa.
  • Karolina!
  • No co? Zrobiła to co uważała za słuszne, odeszła z pracy gdzie wiedziała, ze może spotykać ciebie. Może i udawała, że jest wszystko ok, ale tak nie było. Chłopie czy ty nie widzisz, że ona się w tobie zakochała i to na poważnie?
  • Wiem... - westchnął i usiadł
  • I po twojej reakcji wiem, że ty też. Więc zrobiła to co wychodzi wam na dobre. W końcu teraz jak nie jest twoją pracownicą to możesz w końcu powiedzieć to co tak naprawdę siedzi ci w głowie.
  • Ale Radka w ogóle nie odbiera ode mnie telefonów, nie rozmawia ze mną.
  • Bo ją zraniłeś. Czy to tak trudno zrozumieć? Ale jutro ma rozmowę o pracę, więc możesz wpaść popołudniu i z nią pogadać.
  • Dlaczego nam pomagasz?
  • Bo Radka pomogła mi, a i sama wiem jak to jest kiedy ktoś komuś się podoba. Pedro... - westchnęłam – Naprawdę warto było się tak katować? Nic dla ciebie nie znaczyła ta noc?
  • Skąd?
  • Jak już wychodzisz na ranem to upewnij się, że nikt cię nie widzi. - zaśmiałam się tak samo jak on – Komicznie to wyglądało, ale cóż. Na dodatek mamy obiad u nas więc zrób wszystko tak, aby było ładnie. Wiem, że cię na to stać.
  • Ok.
  • No i bardzo dobrze. A teraz wracam do pracy, a ty odpuść jej. Zrozum, że czasem trzeba coś poświęcić, dla uśmiechu.

Ale nadszedł poniedziałek i miałam wolne. I chyba bardziej denerwowałam się rozmową kwalifikacyjną niż Radka. Czekałam aż wróci sprzątając w swoim pokoju i kiedy tylko usłyszałam jak trzasnęła drzwiami to od razu wyszłam jej naprzeciw. Nic nie mogłam wyczytać z jej twarzy i już bałam się o najgorsze i miałam w sumie ją zacząć pocieszać, że znajdzie coś innego kiedy ona zaczęła skakać i cieszyć się, że dostała pracę. Stałam tak dobrą chwilę w szoku, ale jednak się ocknęłam i od razu skakałam z nią i ją mocno przytuliłam gratulując i mówiąc, że trzeba to jakoś uczcić. Ale nasze szczęście zakłócił dzwonek do drzwi, więc od razu Radka otworzyła drzwi a ja sobie przypomniałam, ze miał przyjść Pedro więc jak tylko go zobaczyłam to od razu powiedziałam, że nie będę im przeszkadzać i wyemigrowałam do swojego pokoju, ale i tak stałam pod drzwiami i podsłuchiwałam. Bo nie moja wina, że byłam dosyć ciekawska a kibicowałam im z całego serca, aby byli ze sobą. A wiedziałam, że Radka da mu szansę jak on się tylko wytłumaczy. A że nie poszli do jej pokoju tylko rozmawiali na neutralnym gruncie czyli w przedpokoju to tak samo jakoś wyszło.
  • Pedro... nie rozumiem kompletnie po co przyszedłeś. Bo na pewno do pracy nie wrócę.
  • Nie chodzi mi o pracę.
  • To o co?
  • O nas.
  • Ale nas nie ma. Jestem ja i jesteś ty.
  • Wiem, ale chcę to zmienić. Wiem, że cię zraniłem mówiąc to co powiedziałem, ale pogubiłem się. Obiecałem swojemu bratu, że nic a nic z żadną z pracownic. Do tego trzecim szefem jest brat mojej byłej dziewczyny.
  • I co w tym wszystkim wspólnego mam ja?
  • Bo pojawiłaś się na mojej drodze i straciłem głowę. Radka, jesteś inna niż reszta dziewczyn. Nie patrzysz na mnie jak na piłkarza, szefa tylko traktujesz mnie jak zwykłego kumpla. Z którym możesz porozmawiać na każdy temat, nie uciekałaś kiedy pytałem cię o wszystko. Potrafisz w spokoju mi wszystko wytłumaczyć, a do tego twój uśmiech sprawia, że sam się uśmiecham i mam ochotę przenosić góry. Droczysz się ze mną i nie boisz się powiedzieć czegoś co ci się nie podoba. Walisz prosto z mostu, do tego masz śmieszny akcent i kiedy słyszę jak mówisz po czesku to mam ochotę się zaśmiać serdecznie. Wiem, wiem. Nie to chciałaś pewnie usłyszeć, ale ta noc... to nie było jednorazowe zabawienie się, ulżenie sobie. Sam nie wiem co mnie skusiło wtedy, kiedy cię pocałowałem i do tego kiedy uciekłem jak tchórz po świetnej nocy z świetną dziewczyną. Skłamałem wtedy, kiedy mówiłem aby zapomnieć. Bo ja nie mogę, codziennie to rozpamiętuje, i co dziennie wyobrażam sobie jak twoje delikatne usta witają moje. - skończył a ja już miałam łzy w oczach
  • Dziękuje.. - szepnęła – Jeszcze nikt mi nie powiedział tyle pięknych słów.
  • Zasługujesz na to.
  • Łał... - pociągnęła nosem, a ja sama się nie dziwię, dlaczego ona płacze, ale dlaczego nic nie mówi?!

Cicho otworzyłam szerzej drzwi od sypialni i wyjrzałam do przedpokoju, a ci w najlepsze się całowali. W sumie Radka się uwiesiła na Pedro, a ten mocno ją obejmował. W sumie to był bardzo dobry znak, że nie kłócili się ani nic, tylko robili coś miłego. Ale jednak musiała im przeszkodzić Matilda, która właśnie weszła do środka i uderzyła Pedro w plecy drzwiami. Oderwali się od siebie, a ja od razu zauważyłam, że stoję jak ten głupek przy drzwiach i na nich patrzę.
  • A tu co się dzieje?
  • Cieszymy się z nowej pracy Radki. - od razu zauważyłam
  • Tak w objęciach? I przepraszam za drzwi.
  • Jasne. - i je sobie masował – Mogłem odejść trochę dalej.
  • Właśnie! Bo ja mam nową pracę, miałyśmy to oblać. - zwróciła się do mnie a ja widziałam jakie miała wypieki i szklane oczy
  • Dokładnie. Więc jakaś impreza, czy jednak w domu z winem?
  • W domu! Ale...
  • My spotkamy się jutro. - i dał jej buziaka w policzek – Bawcie się dobrze, a my oblejemy wszystko jutro.
  • Ale nie musisz Pedro uciekać.
  • Nie uciekam, ale wiem że wy kobietki macie swoje imprezy. W takim razie do zobaczenia jutro. - i puścił jej oczko a ona jedynie mu pomachała
  • Ej, ej. - rzuciła Matilda – Ale ja nie chciałam. Mogliście dalej się całować w drzwiach.
  • Daj spokój, my nic a nic. - ale od razu się zarumieniła
  • Jak dzieci, jak dzieci. - westchnęłam a Matilda się ze mną zgodziła – Ale oblewamy nową pracę, nowy związek!
  • Ej nie wiem czy jesteśmy razem. - zauważyła
  • Kobieto! Kiedy facet tak mocno trzyma dziewczynę w objęciach, o mało co jej języka nie odgryzł to raczej jesteście razem. - powiedziała Matilda i podała nam kieliszki, ale dostała kuksańca w bok
  • Jesteś wredna.
  • Jestem szczera! - zaśmiałyśmy się i rozpoczęłyśmy balangę   

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Rozdział 19

Pisany przy Gotye – Somebody that I used to know

Od kilku dni nie czułam się za dobrze. Miałam mdłości a na dodatek było mi coraz szybciej słabo i kompletnie nie wiedziałam co mi jest, a i bałam się najgorszego. Dlatego wzięłam wolne w pracy i na szczęście Pedro o nic nie pytał, ani nikt o nic nie pytał. Dlatego wyszykowałam się rano i poszłam do apteki po test ciążowy, a raczej dwa. Na dodatek tak się bałam, że zwlekałam z tym dobry tydzień. Ale kiedy zasłabłam po raz kolejny w pracy to wzięłam się w garść i poszłam do Denisa. Na szczęście był w domu więc od razu się z nim przywitałam i wzięłam go na kanapę, aby o wszystkim powiedzieć.
  • Więc co takie ważnego masz mi do przekazania? - zaśmiał się
  • Chyba jestem w ciąży. - powiedziałam prosto z mostu jak mnie zawsze uczono
  • C-co?
  • Chyba wpadliśmy. - westchnęłam
  • Nie żartuj ok?
  • Nie żartuje. Mam mdłości, jest mi słabo. - wyliczałam
  • Jesteś pewna? Miałaś badania, robiłaś testy? - i aż wstał i chodził w kółko
  • Nie, przyszłam najpierw cię powiadomić i mam testy przy sobie.
  • Musisz je zrobić. Muszę mieć pewność że to w ogóle moje dziecko.
  • Słucham?! - i sama wstałam
  • No co?
  • Jak możesz mówić, że to może nie być twoje dziecko? A co to ja kurwa jestem i sypiam z każdym napotkanym chłopakiem?
  • Uspokój się, ja tylko myślę.
  • Super! W ogóle myślałam, że się ucieszysz jak ci powiem.
  • Ucieszyć? - zaśmiał się – Kobieto w tym momencie dziecko jest mi tak potrzebne jak kurtka zimowa latem.
  • Oh tak?! To trzeba było myśleć o zabezpieczeniu a nie!
  • Tylko raz się nie zabezpieczyliśmy i od razu mamy wpaść?!
  • Nic nie wiadomo, nawet nie wiem czy faktycznie jestem w ciąży, a może jestem chora. Ale za to ty dałeś naprawdę dobry przykład jako przyszły tatuś, pogratulować mi takiego chłopaka nie ma co.
  • Karolina...
  • Nie ma Karolina! Najlepiej będzie jak po prostu zapomnisz o mnie i się odwalisz! - warknęłam i po prostu wyszłam z jego mieszkania, aby być jak najdalej od niego

Jak on mógł mówić coś takiego? A ja miałam go za pana idealnego, a tak to naprawdę był idealny tylko na pokaz, jak wszystko szło dobrze. Prawdziwe oblicze Denisa wychodzi dopiero wtedy kiedy pojawia się jakaś przeszkoda. Zła wróciłam do mieszkania i na szczęście nikogo nie było więc zakopałam się pod kołdrę i po prostu płakałam do poduszki. Denis nawet nie dzwonił, aby przeprosić. Ale jednak postanowiłam wybrać się do ginekologa, aby mieć pewność. Dlatego poszukałam w sieci jakiegoś i pojechałam sama, ale bałam się niemiłosiernie i nie mogłam wejść do środka. Dlatego zadzwoniłam do jedynej osoby, która mogła mnie w tym momencie wesprzeć.
  • Tak?
  • Co robisz?
  • Odpoczywam. - zaśmiała się Radka – A co?
  • Potrzebuje twojej pomocy.
  • Jasne, a coś się stało?
  • Mogłabyś przyjechać jak najszybciej na Calle de San Maria?
  • Jasne, daj mi z jakieś dwadzieścia minut.
  • Dzięki. - i się wyłączyłam

Usiadłam sobie na ławce z butelką wody i myślałam nad wszystkim. Bo jeśli jestem w ciąży to będę musiała pewnie wrócić do Polski bo na pewno właścicielka nie zgodzi się na to, żebym mieszkała z dzieckiem w mieszkaniu. Do tego pewnie stracę pracę w Pecaditos bo tam trzeba jednak być sprawnym, a nie z brzuchem. A nie chciałam wrócić do kraju z niechcianym dzieckiem i do tego bez niczego. Po jakichś dwudziestu minutach dobiegła do mnie Radka i tylko na nią spojrzałam, a w oczach od razu pojawiły mi się łzy.
  • Ej, ej co się stało? - i od razu usiadła mnie obejmując
  • Chyba jestem w ciąży. - wypłakałam a ona rozdziawiła buzię więc nie pozostało mi nic innego jak się zaśmiać
  • A-ale c-co?
  • Wpadłam chyba z Denisem, ale boję się iść do lekarza, aby to potwierdził.
  • Ale musisz iść!
  • Wiem... - i skubałam koszulkę
  • A gdzie Denis? - i się rozejrzała
  • Zostawił mnie.
  • ŻE CO?! - wydarła się chyba na cały Madryt więc tylko zasłoniłam uszy
  • Stwierdził, ze nie potrzebne mu jest w tym momencie dziecko, a i tak miał wątpliwości, czy to jego.
  • A jego co popierdoliło?!
  • Nie wiem... - i spuściłam głowę
  • Boże co za debil, idiota do kwadratu co myśli tylko tym małym orzechem co ma w spodniach. - mruczała pod nosem – Jak ja go dorwę to nie zostanie z niego nawet sucha nitka.
  • Nie Radka. Ja nie chce tego, tak zdecydował więc zostało mi tylko samemu z tym problemem żyć.
  • O na pewno nie! Masz mnie, a jak jesteś w ciąży to to dziecko ma najlepszą ciocię pod słońcem. Nie zostawię cię samej w tym momencie. - i złapała mnie za rękę i mocno pociągnęła – A teraz idziemy na badanie, sprawdzić czy faktycznie masz fasolkę w sobie.
  • Dziecko.
  • Ale najpierw jest fasolką. - i mnie ciągnęła

Na szczęście nie weszła ze mną do środka, chociaż wyglądała na taką, która byłaby w stanie to zrobić. Denerwowałam się podczas badania strasznie, ale na szczęście panie ginekolog była bardzo miła i wyrozumiała. Na dodatek zrobiła mi badania i musiałam poczekać jeszcze na wyniki i siedziałam z Radką na korytarzu i we dwie obgryzałyśmy paznokcie, ale chyba ona bardziej i byłam w sumie ciekawa czym jest to spowodowane. Ale po jakiejś pół godzinie, najdłuższej pół godzinie mojego życia odebrałam wszystkie wyniki i okazało się, że wcale nie jestem w ciąży, albo nie mam fasolki w sobie. Tylko mam po prostu osłabiony organizm od stresu i przemęczenia w pracy. Odetchnęłam z ulgą i Radka na poprawę humoru zaprowadziła mnie do najlepszej lodziarni w mieście, gdzie serwowali najlepsze lody.

Denis:

Karolina nie odzywała się do mnie już tydzień i kompletnie nie wiedziałem jak ja sam mam do niej się odezwać. Bo wiedziałem, że przesadziłem i to dużo. Dlatego zadzwoniłem po Pedro, który tylko miał wpaść do taberny i zaraz przyjechać do mnie. Otworzyłem mu drzwi i zmęczony usiadłem na kanapie.
  • Więc co jest?
  • Karolina mnie rzuciła.
  • C-co?
  • Bo, chyba wpadliśmy a ja zachowałem się jak rozkapryszona gwiazda i powiedziałem co nieco i odeszła ode mnie.
  • Że coś zrobił?!
  • Powiedziałem, że dziecko nie jest mi w tym momencie do szczęścia potrzebne? - i speszony na niego spojrzałem a on patrzył na mnie jak na idiotę – Wiem, przeholowałem ale byłem zestresowany bo no.
  • Powinieneś od razu po tym jak wyszła błagać ją na kolanach.
  • Wiem... ale teraz się do mnie nie odzywa i w sumie nie wiem nic.
  • Normalnie pracuje więc chyba nic nie jest poważnego. Ale zadzwoń do niej bo w końcu jak jest w ciąży to z tobą.
  • No tyle, że ja właśnie powiedziałem, że muszę mieć pewność.
  • Denis ty urodziłeś się takim debilem czy co? Jak możesz zestresowanej dziewczynie, która możliwe, że jest w ciąży powiedzieć coś takiego? Zastanów jak się poczuła bo jestem święcie przekonany, że jak jest w ciąży to z tobą bo ona świata poza tobą nie widzi.
  • Wiem... i jest mi z tego powodu cholernie wstyd.
  • I bardzo dobrze. Teraz musisz ją błagać o przebaczenie bo ty bez niej nie potrafisz funkcjonować.
  • Ale jak?
  • A co to ja jestem jej chłopakiem? Zaproś ją na spacer, randkę, ale taką, że aż ją zwalisz z nóg. Cokolwiek!
  • Może masz rację... a co jeśli ona jest w ciąży?
  • To bierzesz się w garść i jej pomagasz? Wiesz jak ja bym chciał mieć dziecko?
  • Nie masz dziewczyny.
  • No właśnie! Więc bierz się w garść i walcz o to co twoje. Bo gorzej będzie jak wyjedzie a ty jej nie znajdziesz. W końcu Polska jest dosyć spora.
  • Masz rację. Muszę pokazać, że jestem mężczyzną.
  • No i teraz gadasz do rzeczy. Więc ci powiem dokładnie kiedy ona ma zmiany, abyś mógł jej zaproponować wszystko dokładnie.
  • Dzięki stary. - i się do niego uśmiechnąłem
  • Tylko nie stary. Ale podziękujesz mi jak wszystko będzie cacy i tak jak było do tej pory.
  • Jasne szefie.
  • No, a teraz uciekam w jeszcze jedno miejsce. Więc zostawiam cię z myślami i dam ci dokładnie znać kiedy.
  • Jasne!

Odprowadziłem go jednie do drzwi i zamknąłem je za nim. Od razu szybko wyciągnąłem swojego laptopa i odpaliłem go wyszukując najlepsze miejsca jakie mogą się spodobać Karolinie i organizując wszystko dokładnie krok po kroku. W końcu musiałem ją odzyskać.  

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Rozdział 18

Pisany przy Coldplay – Every teardrop is a waterfall

Tradycją chyba jest, że przed jakimś wspólnym obiadem coś się dzieje. Najpierw ja gotowałam gdzie zamiast obiadu sam na sam spędziliśmy go w gronie przyjaciół. U Denisa wyłączyli nam na jakiś czas prąd. A jak dzisiaj miał być obiad u Pedro to pomimo tego, że się przeziębiłam to jeszcze dostałam okres. Dlatego zwlekłam się z łóżka, aby iść za potrzebą do toalety i kiedy miałam już wracać do swojego ciepłego łóżeczka to przeżyłam szok, a mianowicie byłam świadkiem jak z pokoju Radki, bez butów z źle zapiętą bluzą wychodził nie kto inny jak sam Pedro, nasz przyjaciel a do tego nasz szef! I ja przepraszam, ale co on robi o piątej nad ranem w naszym mieszkaniu i to jeszcze w takim stanie? Poskładałam wszystko do jednej kupy, ale ni jak mi nic nie wychodziło, dlatego wróciłam do łóżka, ale ciekawość tak mnie zżerała, że zwlekłam się o wiele szybciej niż zawsze i z dwoma kubkami kakao poszłam do pokoju swojej przyjaciółki, która spała rozwalona na łóżku i dobrze, że miała chociaż na sobie jakąś koszulkę, ale ciuchy, które były rozwalone po całym pokoju od razu dało mi do myślenia i tylko usiadłam na łóżku i otworzyłam w szoku buzię. Bo o to moja przyjaciółka spędziła noc ze swoim szefem o którym mi zawsze mówiła, że nic a nic! Ale przebudziła się i zaczęła mruczeć, a ja już myślałam, że mnie pomyli z Pedro. Więc od razu się odezwałam.
  • Dzień dobry. - i na moich ustach zagościł wielki uśmiech kiedy zobaczyłam jej zdziwioną minę – Mam dla ciebie pyszne kakao.
  • Dzięki. - i się rozejrzała
  • Nie powiedział ci, że wychodzi?!
  • C-co? K-kto? - i chyba Święty Mikołaj ma bledszy strój niż jej policzki
  • Oj Radka jak już spotykasz się z Pedro to trzeba było mi powiedzieć! - oburzyłam się
  • Ale ja z nim się nie spotykam. - westchnęła i usiadła od razu łapiąc za kubek
  • Jak to?
  • Po prostu. Wczoraj odprowadził mnie do domu.
  • I został na noc, a twoje ciuchy leżą jak popadnie. Już nie wspomnę o tym staniku na lampie. - i ściągnęłam
  • Jestem idiotką. - jęknęła i miała łzy w oczach a ja od razu usiadłam obok niej i ją przygarnęłam
  • Ej, ej nie płacz. Wcale nie jesteś idiotką. Pasujesz do Pedro.
  • Ale on wyszedł, przeleciał mnie i uciekł jak tchórz.
  • Raczej jak Romeo uciekał przed twoimi rodzicami. - zaśmiałam się, ale od razu się opanowałam kiedy widziałam jej minę – No ok, ukradkiem wyszedł, ale może miał jakiś powód?
  • Jaki?
  • Nie wiem. Zapytaj o to. W końcu spędziłaś z nim noc!
  • A jak mnie wyrzuci z Pecaditos? Ja muszę mieć pracę bo jak sobie poradzę?
  • Nie wyrzuci cię. - jęknęłam – W końcu jesteś najlepszą pracownicą w barze! Porozmawiaj z nim, pójdź wcześniej do niego na ten obiad.
  • Obiad... zapomniałam o nim. - i od razu zakopała się pod poduszkę – Przecież ja mu teraz nie spojrzę w oczy.
  • Boże Radka nie załamuj mnie. Podoba ci się Pedro już od dobrych kilku miesięcy, wzdychasz do niego ukradkiem tak samo jak on do ciebie, a ty mi teraz jeszcze takie głupie farmazony walisz. Ogarnij się dziewczyno i zbieraj swój zadek. Masz się wyszykować w mega ładne ciuszki i idziesz do Pedro przed nami i z nim wszystko wyjaśniasz i będziemy na podwójnej randce! - aż sobie sama poklaskałam
  • A jak on tylko wykorzystał moją słabość do tego, aby po prostu sobie ulżyć?
  • To już się nigdy więcej do niego nie odezwę. Ale bez rozmowy z nim nic nie będziesz wiedzieć i nie waż mi się nawet odwoływać i tam nie iść.
  • No dobrze... nie mogę zachowywać się jak dziecko.
  • No i teraz mówisz jak Radka.
  • Ale w co ja mam się ubrać? - jęknęła a ja tylko przewróciłam oczami

Ale w końcu wyszykowałam ją w jakąś spódnicę, koszulę i do tego dodatki, a ona jak posłuszna dziewczynka wszystko założyła i mega zdenerwowana ruszyła do Pedro i jak miała stać pod drzwiami to miała puścić mi sygnał i teraz to ja się denerwowałam bardziej niż ona. Ale kiedy mój telefon oznajmił mi swoją obecność w ręce to od razu podskoczyłam na łóżku bo udało jej się dojść i stanąć przed drzwiami. Tylko oby teraz wszystko dobrze się potoczyło a my będziemy mogli w spokoju zjeść obiad. Ale właśnie! Obiad... w pośpiechu zaczęłam się szykować bo bym o nim zapomniała na śmierć. Szybki wybór stroju, makijaż i uczesanie i właśnie do drzwi zapukał Denis więc tylko złapałam za torbę i klucze i wybiegłam z mieszkania jakby się paliło. Denis tylko spojrzał na mnie zdziwiony więc dałam mu buziaka w policzek i zbiegłam na dół trzymając go za rękę.
  • Ok, ok co się dzieje, że ci się tak spieszy?
  • Jestem głodna?
  • Na pewno? - a ja pokiwałam pewnie głową

Na szczęście nie zadawał żadnych pytań tylko pojechał w dobrze mu znanym kierunku, czyli do mieszkania Pedro. Już na klatce schodowej roznosiły się pyszne zapachy i dopiero teraz poczułam jak naprawdę jestem głodna. Ale zapukaliśmy do drzwi i otworzyła nam nasza przyjaciółka i nie mogłam nic kompletnie wyczytać z jej twarzy, ale wpuściła nas do środka i od razu gospodarz dał po kieliszku wina.
  • Oby dzisiaj nam nic nie wyskoczyło. - zaśmiał się Denis a ja tylko się do nich uśmiechnęłam
  • Lepiej nie kracz. - pokiwał mu palcem Pedro i odkrył jedzenie – czyli rybkę jak obiecał ale w sosie koperkowym na masełku
  • Pycha. - od razu powiedziałam i czekałam aż mi nałoży i kiedy miałam już swój talerz to spróbowałam
  • Starałem się dorównać wam wszystkim.
  • Ale jeszcze Radka nie gotowała więc teraz to ty masz wysoko postawioną poprzeczkę. - zauważył Denis
  • Jakoś dam radę. Czeska kuchnia wcale nie jest trudna.
  • Ale na pewno smaczna. - zaważył Pedro a ona pokiwała głową i widziałam, że jednak między nimi nie gra wszystko tak jak powinno

Dlatego po pysznym obiedzie i w sumie miłej atmosferze postanowiliśmy się zbierać. Tylko, że odwieźć miał nas Denis, ale chciałam porozmawiać z Radką. Dlatego pożegnałam się ze swoim chłopakiem i pognałam na górę gdzie moja przyjaciółka właśnie nalewała sobie kieliszek wina.
  • Nie poszło co?
  • Nie, poszło bardzo dobrze.
  • Więc?
  • Nie może spotykać się ze swoją pracownicą i powinniśmy zapomnieć.
  • Pedro to powiedział?!
  • Tak. Mówiłam, że nie ma nic między pracownikiem a szefem.
  • Jego to pojebało jak nie wiem co. Jak może mówić coś takiego jak dobrze wiemy, że to jest sprzeczne z tym co myśli.
  • Nie myśli tak jak mówisz. - wzruszyła ramionami
  • Ja już wiem co on myśli. - i od razu sama nalałam sobie kieliszek – Debil jest tchórzem tylko tyle powiem. Ale ok, mówi tak! To będzie miał.
  • Słucham?
  • Nie ma płakania nad rozlanym mlekiem. Musisz mu pokazać co stracił. Dlatego rozpuścimy plotkę, że idziesz na randkę. Matilda nam wynajmie jednego z jej kolegów.
  • Nie będę bawić się w coś takiego. Jestem dorosła, nie będę płakać.
  • No dobrze, ale jak coś to tylko szepnij słówko, już ja wszystko zorganizuje.

Radka jednak poszła do siebie pod pretekstem posprzątania i przygotowania przepisów na jej obiad. Ale wiedziałam, że chciała po prostu zamknąć się sama w pokoju, ze swoimi myślami. Dlatego w sumie ja tez poszłam do siebie i od razu odpaliłam swój komp. Zobaczyłam wszystkie swoje konta, odpisałam znajomym na wiadomości i akurat przyszła wiadomość od Denisa.
  • Kochanie czy mi się zdaje czy coś jest nie tak?
  • Bo jest....
  • Co się dzieje? - a ja tylko spojrzałam za siebie i od razu wróciłam do klawiatury
  • Pedro jest debilem jakich mało to się dzieje.
  • Pedro?
  • Tak, najpierw namącił w głowie a później robi to co robi. Pa mała, było fajnie ale jednak nie jest to co szukam...
  • Czekaj, czekaj bo się pogubiłem...
  • Pedro z Radką się trochę zapomnieli. Myślałam, że jednak jedno i drugie czuje do siebie to samo, ale jak widać Pedro nie może z pracownikiem.
  • Słucham?! Przecież Radka mu się podoba od kilku miesięcy!
  • Chyba raczej podobała, aż do wczoraj.
  • Co on zrobił?
  • Powiedział jej po spędzonej nocy, że nie może być z pracownikiem i niech lepiej zapomni o tym co się stało.
  • Pogadam z nim.
  • Lepiej to zrób bo jak nie to nie usiądzie na krześle bo mu takiego kopa dam, że mnie popamięta na zawsze.
  • Tak jest!

Jeszcze długo siedziałam na necie i zobaczyłam, że Radka dała wpis jakiś po czesku, ale nie musiałam długo szukać aby wiedzieć o co chodzi. To samo Pedro jak widać bo sam wrzucił coś smutnego, a mianowicie Są ludzie, którym szczęście mig­nie tyl­ko na mo­ment, na mo­ment tyl­ko się ukaże po to tyl­ko, by uczy­nić życie tym smut­niej­sze i okrutniejsze.” . Ja nie wiem, on naprawdę jest taki głupi czy co? Tylko westchnęłam i odpaliłam film. Bo musieli to wszystko załatwić między sobą, a ja mogę im tylko pomóc ale na pewno nie będę wchodzić między nimi. Ale jednak po dłuższym zastanowieniu napisałam mu wiadomość o treści Miłość jest jak wiatr kiedyś mija. Jak jest się tępym facetem to traci sie największy skarb.” Starałam się mu wbić do głowy co tak naprawdę zrobił, bo jeśli było tak jak mówił Denis to na pewno się opamięta. 

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Rozdział 17

Haha tutaj rozdział pisany przy zespole, którego Karolina nie lubi :P ale wybacz musiałam :D A wczoraj moja Castilla wygrała 5-1 i teraz chodzę zadowolona bo i nawet słoneczko wyszło <3

&&&
Pisany przy Mumford and sons - Whispers in the dark

Whispers in the dark
Steal a kiss and you'll break a heart


Przez ostatni tydzień byłam chora i dlatego nie widziałam się ani z Denisem, ani też nie chodziłam do pracy. Akurat z tego drugiego to się cieszyłam, choć kiedy Radka mówiła jak jest ciężko to było mi jej szkoda, bo na prawdę miała za dużo jak dla mnie zmian. Ale w końcu wyzdrowiałam więc mogłam iść do pracy, ale jak się okazało miałam jeszcze jeden dzień wolny więc dlatego postanowiłam spotkać się z Denisem, który tylko jak usłyszał, że czuję się już lepiej a do tego mogę wyjść to od razu zgodził się na randkę i zaproponował, abyśmy spotkali się u niego bo i tak lepiej nie ryzykować a na dworze wcale ciepło nie jest, choć na pewno mrozów w Polsce nie przebije. Bo w sumie było zaledwie minus dwa, a nie to co u nas minus 18. Ale w sumie nie dyskutowałam na ten temat dosyć długo tylko szykowałam się. Musiałam wyglądać zjawiskowo, a i tak czułam taką potrzebę. Ale po całym tygodniu leżenia w łóżku w piżamie i za dużej bluzie, do tego poczochrana i z dużym, czerwonym nosem nie wygladałam zbyt zachęcająco. Postawiłam tym razem na spódnicę, bluzkę Radki, którą mi pożyczyła a także pozwoliłam się pomalować Matildzie. Tak odpisowana pojechałam do Denisa, który przywitał mnie z uśmiechem i czułam pyszne zapachy dochodzące z kuchni więc na moich ustach również pojawił się uśmiech, zwłaszcza że dopiero teraz doszło do mnie, że zgłodniałam, a Denis był dobrym kucharzem co już mi udowodnił.

- Napijesz się czegoś?
- Soku? Niestety wina jeszcze nie mogę bo kończę antybiotyk.
- No tak. - uśmiechnął się - Ale po chorobie jak widać nie ma już śladu.
- Dokładnie, a jutro nawet wybieram się do pracy. Radka jednak nie wybłagała dwóch dni.
- No tak, już nie robi grafików?
- Nie, ale pewnie może się to zmienić. - zaśmiałam się

Ale jednak przyniósł nam dwa talerze wraz z piciem więc zadowolona jadłam pastę z sosem pomidorowym. Nie powiem, było bardzo pyszne, a do tego przez cały czas opowiadał mi co robił przez cały tydzień i jakie miał śmieszne przygody na treningach bo jednak jak się ich cała ekipa zbierze do kupy to nie obejdzie się bez śmiechu. Ale z drugiej strony dobrze, że mieli ze sobą tak dobry kontakt bo to było widać podczas cieszenia się zdobytych goli, a także kiedy przegrywali. Nie ważne co, zawsze byli ze sobą, na dobre i na złe, tak samo jak ich najwierniejsi kibice. Na dodatek postanowiliśmy obejrzeć jakiś film, więc Denis szukał czegoś ciekawego a ja poszłam po kolejną szklankę soku i zadowolona usiadłam koło niego na kanapie. Od razu mnie objął i tak wtulona w niego skupiłam się na filmie. Tyle tylko, że nie było mi to dane bo w pewnym momencie Denis zaczął bawić się moimi kosmykami i czułam jak delikatnie głaskał mnie po ramieniu na co się lekko uśmiechnęłam i na niego spojrzałam. Ale od razu poczułam jego usta na swoich i na jakiś czas się wyłączyłam. Delikatna pieszczota przeradzała się coraz bardziej w te namiętne. I nawet sama nie wiem w którym momencie przenieśliśmy się z kanapy do jego sypialni. Wszystko to co się działo, to jak traktował mnie Denis było magiczne. I na pewno nie zapomniane dla mnie przez długi czas. Po wszystkim tylko leżałam wtulona w mojego chłopaka i patrzyłam w jego oczy, które tak samo wpatrywały się intensywnie w moje. Szepnął tylko, że mnie kocha więc sama odszepnęłam to samo. Leżeliśmy tak jeszcze godzinę, aż zmorzył mnie sen. Na dodatek jak wstałam byłam sama w sypialni i przywitała mnie głucha cisza co mnie zdziwiło. Ale ubrałam się i wyszłam z sypialni, gdzie było puste mieszkanie więc nie wiedziałam o co chodzi. Ale po pewnym czasie dopiero do mieszkania wszedł Denis z reklamówką i bukietem kwiatów więc tylko zdziwiona na niego spojrzałam.

- Aj czyli się nie popisałem i nie będzie śniadania do łóżka? - westchnął a ja się zaśmiałam z jego miny bo była na prawdę komiczna
- Możemy zjeść tutaj, w kuchni.
- No dobrze. Ale to dla pani. - i podał mi kwiaty z całusem, którego odwzajemniłam
- A dziękuje bardzo. Ale wstawię je na razie do wazonu.
- Dobrze, a ja przygotuje śniadanie, które miało być do łóżka, ale musiałem stać w kolejce po bułki. - i wyciągał wszystko z torby na co się zaśmiałam. Ale jednak mu pomogłam z śniadaniem i tak o to siedzieliśmy przy stole z kawką i pysznymi bułkami - Ahh nawet nie wiesz jak mi się nie chce dzisiaj iść na trening.
- Dlaczego? Zawsze pierwszy biegniesz. - i się mu przyjrzałam
- Ale dzisiaj chciałbym spędzić cały dzień z tobą.
- Miło, ale zapominasz, że ja sama muszę iść do pracy. - wystawiłam mu język
- A może zrobimy sobie wagary?
- Wariat. - i ze śmiechem usiadłam mu na kolanach - Ale musisz iść na trening, aby zdobyć pięknego gola dla swojej najwierniejszej fanki, a także dziewczyny.
- Masz rację. Zresztą jak zawsze. - na co się tylko uśmiechnęłam - Ale odwiozę cię i w sumię wstąpie po Pedro, tylko dam mu znać. - i złapał za telefon ale sama za niego napisałam mu wiadomość - I co mu napisałaś?
- Że go tak bardzo kochasz i o nim marzysz, że po niego przyjedziesz. - i zaraz dostał odpowiedź - Oo a Pedro ci piszę, że dziękuje za miła pobudkę i już nie może się doczekać bo bardzo za tobą tęskni pysiaczku mój. - i wybuchnęłam śmiechem
- Aj wy. Pewnie się domyślił, ze to nie ja.
- No ja nie wiem, nie wiem. Nie podpisywałam się. - i pokazałam swoje ząbki ale zaraz Denis zaczął mnie łaskotać - Nie! NIE!! NIEEEE!!! - I starałam się mu wyrwać, ale był silniejszy i dlatego się wiłam i śmiałam aż w końcu uwolniłam i odetchnęłam z ulgą - Nie dobry ty.
- Wiesz mogę zacząć jeszcze raz. - i sam pokazał mi swoje ząbki, ale mu pokiwałam palcem, że na pewno nie - Dobrze, dobrze. Ale gotowa?
- Tak. Więc w drogę. - i zarzuciłam na siebie kurtkę, a on złapał za swoją torbę - Musisz pokazać na co cię stać. - i dałam mu całusa

And I lost my head
But found the one that I love

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Rozdział 16


Cały dzień w pracy. Na dodatek praktycznie byłam cały czas sama bo Radka nie miała dzisiaj dyżuru, a Jose urzędował w kuchni, Pilar na sali a ja stałam za barem cały czas. Niestety wszyscy inni się rozchorowali i dlatego dzisiaj był taki zapiernicz, że już nóg nie czułam. Korzystając akurat z wolnej chwili usiadłam na jednym z krzesełek, które znajdowały się po stronie baru dla personelu i nalałam sobie tonik z wodą, aby jakoś ochłonąć.
  • A tu co za leniuchowanie? - usłyszałam za sobą więc od razu przestraszona wstałam i się odwróciłam
  • Pedro – jęknęłam i usiadłam z powrotem – To nie leniuchowanie, a odpoczywanie.
  • Aż tak ciężko? - i nalał sobie sok
  • Tak. - westchnęłam – Nie ma czasu iść się nawet załatwić do łazienki.
  • Ej, ej tylko nie w mojej knajpie. - powiedział ale widziałam, ze się uśmiecha więc sama się zaśmiałam
  • Życie jest za piękne, aby się załatwiać.
  • Racja, ale co mam robić? - i podwinął rękawy koszulki
  • Słucham? - i spojrzałam na niego jak na wariata, którym zresztą był
  • Potrzebujecie rąk do pracy. Mógłbym zadzwonić do innych, ale są chorzy. A Radka powinna jak najwięcej odpoczywać.
  • Masz rację. Odpoczynek jej się przyda jak najbardziej, zwłaszcza, że dzisiaj z tego co pamiętam ma randkę. - od razu powiedziałam
  • Randkę? - i czy mi się zdaje, czy Pedro to ruszyło?
  • Tak, tak. - i podałam mu cytryny do krojenia – Z tego co mówiła to całkiem niezły chłopak. Do tego student.
  • Czemu wszyscy biorą się za studentów? My absolwenci jesteśmy już za starzy?
  • Nie, ale wy absolwenci zazwyczaj już macie dziewczyny. A co chciałeś umówić się z Radką?
  • Ja? - i się zaśmiał – Przecież to moja pracownica, do tego fajna znajoma i nic więcej.
  • No ok. Chociaż masz rację, na obiadach dobrze widać, że to tylko fajna znajoma.
  • Nie mów o obiadach, w tym tygodniu moja kolej a ja kompletnie nie wiem co ugotować.
  • Poproś Radkę, ona jest dobra w te klocki.
  • Nie, bo pomyśli, że jestem pan dwie lewe ręce i nic nie potrafię. - mruknął pod nosem a ja się tylko zaśmiałam bo oni naprawdę zachowywali się jak dzieci
  • No to ci powiem tak. Denis zje wszystko, Radka też, a ja poproszę danie w którym nic na mnie nie patrzy.
  • Uwielbiam owoce morza!
  • A ja nie! - od razu zawołałam – Ale zrób jakąś rybę w dobrym sosie. Radka jest Czeszką, zjada ryby jak małpa banany.
  • Ok to będzie rybka. - uśmiechnął się – To akurat będzie łatwe danie i pyszne.
  • No i brawo. Ja będę pierwsza na obiedzie. - zaśmiałam się
  • A co tam u was?
  • U nas? Mamy z Denisem czasem lepsze, czasem gorsze dni, ale jakoś wytrzymujemy ze sobą.
  • Mój braciszek coś złego przeskrobał?
  • Jeszcze nie. Ale wiesz jak to jest w związku, jeden dzień złego humoru i już mała sprzeczka o nic, ale na szczęście szybko się godzimy.
  • Nie wierzę, pan idealny przestaje być idealnym?
  • Nie, pan idealny staje się większym ideałem. - zaśmiałam się tak samo jak on
  • Ale cieszę się, że jesteście szczęśliwi. Denisowi brakowało uczucia i teraz jak mu jeszcze w drużynie się powodzi i w ogóle w karierze to widać, że to jest to czego tak naprawdę potrzebował i znalazł na wakacjach przy nieznajomej dziewczyny.
  • Za specjalnie sama go nie szukałam. - zauważyłam – Sam się przypałętał i tak zostało.
  • No tak, przyjechałaś tu za nim więc musiał ci nieźle zakręcić w głowie. - na co uśmiechnięta pokiwałam głową – No i o to chodzi. I żebyście żyli długo i szczęśliwie.

Ale na szczęście Pedro poszedł dalej pomagać i w sumie kontrolować kuchnię i podjadać bo co tam zajrzałam to on coś jadł i ja naprawdę byłam pod wrażeniem, że on taki chudy jest. Na dodatek jako, że już mnie Radka uczyła co i jak to ja zostałam sama z Pedro na koniec i zamykałam wszystko, podliczałam utarg z dzisiejszego dnia i wszystko jeszcze przygotowywałam na jutrzejszą zmianę. Pedro właśnie wrócił z ostatnią tacą czystych naczyń na jutro więc się do niego uśmiechnęłam i podałam mu kasę i wszystkie rachunki. Sam poszedł do „gabinetu” a ja do szatni gdzie się przebrałam i gotowa byłam wyjść i wrócić do swojego cudownego mieszkania i cudownego łóżka bo naprawdę nie czułam nóg. Ale kiedy gasiłam światło na sali to przyszedł też Pedro i bawił się kluczami.
  • To chodź podrzucę cię do domu.
  • Dzięki. - westchnęłam z ulgą – Ale jak na szefa to dobrze poradziłeś sobie dzisiaj za barem.
  • Czasem Radka mnie uczyła. Bo ja naprawdę nie wiedziałem nic, a nic na ten temat. To tylko brat mojej byłej dziewczyny zajmował się salą a ja zajmowałem się zaopatrzeniem.
  • Aha, chyba że tak. A teraz ty sala a on zaopatrzenie?
  • Nie, wspólnie. Rozstałem się tylko z jego siostrą nie z nimi.
  • Rozumiem. - i się do niego uśmiechnęłam i zaparkował pod naszym blokiem – W takim razie dziękuje za podwózkę. Za pomoc przy barze i mile spędzony czas.
  • Ja także. To była fajna zabawa. - zaśmiał się
  • Więc widzimy się na obiedzie u ciebie.
  • A to nie pracujesz?
  • Nie, mam wolne. - uśmiechnęłam się szeroko – Teraz Radka przejmuje stery.
  • Aha, ale w sumie szkoda. Jak jesteście we dwie na barze to mamy większe zyski.
  • Ej, ej. Nie mów tego Denisowi. - na co pokiwał głową jak żołnierzyk – Ale z Radką mamy między sobą taki konkurs. Kto zrobi najwięcej drinków.
  • No, no. Czego to ja się dowiaduje po nocach. - zaśmiał się
  • Dlatego ja już idę bo wyjawię szefowi wszystkie tajemnice i jeszcze nas zwolni. - wystawiłam mu język i wysiadłam z auta – Pa Pedro, miłej nocki.
  • I wzajemnie. Pozdrów Radkę.
  • Oczywiście.

I zadowolona poszłam do klatki i na górę, gdzie otworzyłam sobie drzwi i akurat szła Radka z łazienki w piżamie i tylko się do mnie uśmiechnęła a ja od razu szybko rzuciłam buty w kąt i do niej doskoczyłam.
  • I jak, i jak?!
  • Randka jak randka. Bywałam na lepszych. - zauważyła i weszła do swojego pokoju a ja za nią
  • Ej no. Wydawało się, że będzie tak super, że nie będziesz mogła spać tylko mi wszystko opowiesz.
  • Ale nie było. Za to ty opowiadaj, Romeo przyjechał po księżniczkę?
  • A nie, Pedro mnie przywiózł. Nasz nowy pracownik – szef.
  • Znowu bawił się w barmana?
  • Tak i dobrze bo dzisiaj mieliśmy mały zapiernicz i ledwo się już na nogach trzymałam, a ty jako nauczycielka faktycznie jesteś dobra. Nauczyłaś mnie i jego.
  • Przesadzasz. Ale ja jutro zaczynam.
  • Wiem, wiem dlatego masz wszystko już pomyte i przygotowane. Pedro pomagał.
  • Zaciągnęłaś go na zmywak?
  • Nie, sam poszedł. - uśmiechnęłam się szeroko – Po tym jak zobaczył kto jest jutro. - i mój uśmiech był jeszcze szerszy
  • Słucham?
  • Oj Radka. - jęknęłam – Jesteś naprawdę ślepa.
  • Ej, ej. - od razu się oburzyła a ja tylko pokiwałam głową zrezygnowana
  • Podobasz się mu, ale to taki skunks, że nic nie powie.
  • Daj spokój. Pedro to tylko mój szef.
  • Radka to tylko moja pracownica. - powtórzyłam – Nawet nie wiecie, że bredzicie to samo. Ale Pedro jak dowiedział się dzisiaj, że idziesz na randkę to się nerwowo poruszył i gadał, że wolisz studencika niż absolwenta.
  • Nie prawda.
  • Wiem o tym. I tu masz znak,że jednak coś a coś jest.
  • Ale ja przecież nie zacznę go podrywać, to on jest facet.
  • Ale daj mu jakiś znak, że może!
  • No ok, coś wykombinuje.
  • I dobrze, na obiedzie możesz a teraz ja idę spać bo padam na twarz.
  • Dobrze i dzięki.
  • Podziękujesz mi później. - wyszczerzyłam się i poszłam do siebie

Wykąpałam się i od razu przebrana w piżamę padłam na łóżko, gdzie od razu po przyłożeniu głowy do poduszki zasnęłam.