poniedziałek, 18 lutego 2013

Rozdział 10

I mamy w końcu pierwszą 10, jeszcze tylko 14 rozdziałów do końca a ja mam spokój do 15 więc moge się zająć innym opowiadaniem, który tworzy się i tworzy w tak szybkim tempie, ze aż sama jestem w szoku. Ale  to akurat mnie cieszy.

&&&


Wielkimi krokami zbliżały się moje urodziny i sama nie wiedziałam, czy Denis o nich chociaż wie i czy czegoś nie planuje. W końcu sama też nie miałam pomysłu czy robić jakąś imprezę. A jeśli tak to kogo bym miała zaprosić? Znam jedynie Denisa, no i Radkę z Pedro, i resztę ludzi z pracy, ale nie wiedziałam czy by skorzystali z zaproszenia. W sumie i tak większość z nich by musiała pracować w tym dniu. Dlatego nawet sama się zastanawiałam czy czasem nie wziąć wtedy zmiany bo i tak moje urodziny wypadały w środku tygodnia. Ale o dziwo kiedy poszłam z tym do Radki, bo to ona zajmowała się układaniem grafika to powiedziała mi, że już zaklepane są miejsca. A ona sama nie zamieni się na inny dzień. Musiałam w takim razie obejść się smakiem i kiedy nadszedł dzień moich urodzin to leżałam sobie w łóżeczku bo nie chciało mi się wstawać. Tyle tylko, że dostałam wiadomości od rodziny i znajomych z Polski z życzeniami, do tego ludzie wypisywali mi na facebooku życzenia. Mała rzecz, ale jak cieszy. Tyle tylko, że zdziwiło mnie, że dostałam życzenia od Denisa i jego przyjaciół, którzy razem z nim byli w Gijón. I od Pedro, ale w sumie nie ma się co dziwić jak oznaczył mnie w tweecie. To dlatego więc tylko się zaśmiałam, ale grzecznie odpisałam. I postanowiłam w końcu wstać z łóżka, tyle tylko, że wtedy mój telefon dał po raz kolejny o sobie znać i usłyszałam swój dzwonek więc złapałam za niego i od razu odebrałam.

- Słucham?
- Dzień dobry pięknej pani. Jak to jest wstać o rok starsza?
- Ha Ha bardzo śmieszne kochanie.
- Oj przepraszam, ale mam nadzieję,że będziesz wyszykowana na wieczór?
- Wieczór? Czy ja o czymś nie wiem?
- To w ramach mojego prezentu urodzinowego, w takim razie ja będę u ciebie dzisiaj o 19. - od razu powiedział z siebie zadowolony a ja myślałam, że go walnę - I wiem, wiem że zaraz pewnie zaczniesz mówić, że nie masz się w co ubrać i tak dalej. Ale stąd też masz dzień wolny.
- Musiałeś spiskować?
- No ba. Pedro jak tylko się dowiedział to przekazał to Radce.
- A ta nie pozwoliła mi dzisiaj pracować. Aj wy. - zaśmiałam się
- W takim razie do wieczora, a teraz uciekam trenować bo jeszcze mnie trener nie wpuści na boisko jak się spóźnię.
- Miłego treningu.
- A dziękuje, dziękuje. Teraz na pewno będzie.

Tylko się zaśmiałam i rzuciłam telefon na łóżku po tym jak Denis się rozłączył. Nawet nie wiedziałam, że mój chłopak jest takim spryciarzem i za moimi plecami sobie wszystko rozplanował. A mi, pozostało jedynie wyszykowanie się na wieczór, choć kompletnie nie wiedziałam co mam na siebie włożyć. Bo w sumie nie wiedziałam co zaplanował. Ale po dłuższym siedzeniu z nosem w szafie postawiłam na skromny i co najważniejsze bardzo wygodny strój. A mianowicie postawiłam na skórzaną spódnicę, ale nie taką która odkrywa cały mój tyłek, ale do połowy uda. Do tego zwykłą szarą bluzkę która opada mi na jedno ramię. Prosta biżuteria i gotowe. Dlatego w sumie miałam jeszcze czas na długą kąpiel i ogólne przygotowanie się pod względem makijażu i fryzury. Przed 19 byłam gotowa i czekałam na Denisa rozmawiając z babcią, która wypytywała o wszystko, a ja miałam nadzieję, że niebawem zmienię miejsce zamieszkania. Więc kiedy mój chłopak dał mi znać, że jest już pod domem to szybko się pożegnałam i wybiegłam z domu. Od razu wsiadłam do jego auta i się z nim przywitałam buziakiem.

- W takim razie w drogę i bardzo ładnie wyglądasz.
- A dziękuje bardzo. - i się uśmiechnęłam - A gdzie jedziemy?
- Zobaczysz. Mam nadzieję, że się spodoba.
- Na pewno.

Dałam mu w skupieniu prowadzić auto, choć w środku aż się we mnie gotowało z ciekawości i byłam ciekawa co takiego wymyślił. Choć kiedy podjechaliśmy pod jakąś knajpkę to tylko zdziwiona na niego spojrzałam a ten z uśmiechem zamknął auto i złapał mnie za rękę. Kiedy weszliśmy do środka to widziałam pełno ludzi, ale ten prowadził mnie w znajome miejsce i kiedy zdziwiona zobaczyłam chłopaków z Gijón to tylko się z nimi przywitałam i zaraz dostałam prezenty, a trzeba też zaznaczyć, że wraz z chłopakami były też dziewczyny więc nie czułam się osamotniona. Jak się okazało to były tylko jakieś koleżanki, które razem z nimi się trzymały. Ale zadowolona z niespodzianki otwierałam prezenty w których znajdowały się następujące rzeczy: duża chusta i do tego portfel. Tyle tylko, że kiedy dostałam prezent od Denisa to aż zaniemówiłam, bo mianowicie na dłoni miałam bransoletkę z trzema zawieszkami. Więc zdziwiona spojrzałam na niego, a on wziął ją ode mnie i zapiął na moim nadgarstku.

- Bransoletka bo w sumie sam nie wiedziałem co mam ci kupić. A zawieszki... butelka bo symbolizuje naszą pierwszą randkę na której uczyłaś się nalewać cedr, muszelka bo to właśnie na plaży po raz pierwszy się pocałowaliśmy, a serduszko. Chyba wiesz dlaczego? - i się do mnie uśmiechnął a ja tylko zarzuciłam swoje dłonie na jego karku i go pocałowałam - Mmm...
- Dziękuje, dziękuje za wszystko. - szepnęłam
- Nie masz za co. To ja powinienem podziękować, że rzuciłaś wszystko i przyjechałaś do Madrytu.
- Już mówiłam, nie umiem na odległość.
- Ale teraz jesteśmy razem i toast za znalezienie nowego miejsca zamieszkania. - zaśmiał się tak samo jak ja

Oczywiście bawiłam się wyśmienicie, przez cały czas tańczyliśmy, śmialiśmy się, wspominaliśmy wakacje w Gijón, a także popijaliśmy drinki. Tak na prawdę to tak urodziny mogłabym spędzać co roku, w gronie świetnej ekipy. Ale jednak co dobre musi szybko się kończyć i dlatego pożegnaliśmy się z wszystkimi i spacerkiem ruszyliśmy sobie w stronę mojego mieszkania. Z tego co się dowiedziałam to auto miał odstawić Javi, który wylosował zapałkę i nie pił przez cały wieczór. Ale jakoś mi to nie przeszkadzało bo poprzez spacer trochę wytrzeźwiałam. I było mi to potrzebne, zwłaszcza, że jutro musiałam zjawić się w pracy. Na dodatek pod moim blokiem przystanęliśmy na chwilę i gdybym mogła to przemyciłabym go do pokoju, ale jak wiadomo nie mogłam tego zrobić nad czym ubolewałam.

- W takim razie odprowadziłem panią do domu i teraz buziak i grzecznie mi spać bo jutro z tego co wiem pracujesz.
- Dokładnie. - westchnęłam - Ale jeszcze raz dziękuje za mile spędzony wieczór.
- Nie masz za co. - i dał mi całusa - Do piątku?

A ja tylko pokiwałam głową i ostatni raz go pocałowałam i uciekłam cicho do swojego pokoju. Kiedy leżałam już w łóżku to tylko uśmiechnęłam się do bransoletki, która nadal była na moim nadgarstku i nie zamierzałam jej ani razu ściągać. Aż wykończona zasnęłam wtulona w poduszkę.


3 komentarze:

  1. Ojej, jak słodko. Jeszcze 14 rozdziałów, a oni tacy szczęśliwi dlatego się boję,że ich tak pokomplikujesz i złamiesz najpierw im serca, a najbardziej mi. Mną się nie przejmuje pozbieram się (jakoś!) i dawaj dalej. ;>;>

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaki cudowny z niego chłopak. Też bym takiego chciała. Wiedziałam, że kupi jej jakiś prezent. Fajna z nich para widać, że pasują do siebie

    OdpowiedzUsuń
  3. 52 year-old Account Coordinator Deeanne Capes, hailing from Shediac enjoys watching movies like "Dudesons Movie, The" and Community. Took a trip to Sacred City of Caral-Supe Inner City and Harbour and drives a Corvette. oficjalne oswiadczenie

    OdpowiedzUsuń