poniedziałek, 4 lutego 2013

Rozdział 7

Powiem wam, że ja to na prawdę jestem agentka. Przez cały tydzień marudziłam, marudziłam, że nie napiszę nic na dzisiaj i w ogóle. A tu co? Wstałam, włączyłam już dawno zaczęty rozdział i w ciągu pół godziny napisałam. Dlatego oficjalnie mówię: KAROLIX WISISZ MI DUŻE CIACHO PLUS SHAKE, W OSTATECZNOŚCI NASZE MOJITO.

a teraz zapraszam do czytania i komentowania. Aaaa i dziękuje bardzo za komentarze pod poprzednią notką i nie będę już nic mówić na temat moich zdolności co do romantycznych rozdziałów. Bo ja jednak za bardzo lubię być na tym świecie:P

&&&


Kings of Convenience - Manhattan Skyline

I hear myself say
My boat's leaving now
So we shake hands and cry
Now I must wave goodbye

***

Nie wiem dlaczego, ale od rana czułam, że się coś wydarzy. Miałam jakieś dziwne przeczucia i przez to byłam lekko roztargniona, a do tego musiałam iść do pracy. Dlatego wyszykowałam się w swój służbowy strój i gotowa ruszyłam w stronę recepcji. Przywitałam się z Carlosem i już z uśmiechem przygotowywałam wszystko i obsługiwałam gości. Tyle tylko, że w pewnym momencie zdziwiłam się, że Carlos rezerwuje pokój w którym mieszka Denis ze swoimi kolegami, dlatego kiedy skończył rozmawiać a ja sama byłam wolna to od razu zaczęłam rozmowę.

- Dlaczego rezerwujesz zajęty pokój?
- Który?
- No ten 130?
- Bo od jutra jest wolny, a właśnie muszę wysłać to do pokojówek, aby posprzątały zanim goście się zjawią.
- Od jutra? - i myślałam, że się rozpłaczę, tu na recepcji
- No tak. - uśmiechnął się i zwrócił do klienta który podszedł do nas a ja sama zniknęłam na chwilę na zapleczu i przetarłam oczy

Jak ja mogłam być tak naiwna? W końcu wiedziałam, że Denis wróci do siebie, bo w końcu jest tutaj tylko na wakacjach, ale nie przypuszczałam, że to nastąpi tak szybko i to w dodatku jutro. Jakoś przyzwyczaiłam się do tego, że jest. Uśmiecha się do mnie, a po ostatnim nie dopuszczałam do siebie tej informacji, że wróci do Madrytu. Dotknęłam swoich ust, które do tej pory czuły smak Denisa i wcale to nie pomogło, a wręcz przeciwnie. W dodatku byłam na siebie również zła za to,że tak łatwo dałam się wykorzystać. Bo jak widać chłopak nawet nie pofatygował się, aby mi o tym powiedzieć. Nie pamiętam choć jednej rozmowy w której mówił mi, kiedy wraca. Zacisnęłam mocno dłonie i gotowa wyszłam z ukrycia, aby do końca pracować i po tym jak najszybciej uciec do siebie.

***

I've come to depend on the look in their eyes
My blood's sweet for pain

Siedziałem na tarasie i kompletnie nie wiedziałem co mam w tym momencie zrobić. Zawsze cieszyłem się z tego, że naładowany pozytywną energią wracałem do Madrytu do swoich znajomych i kumpli z drużyny, a także do treningów. Ale w tym momencie nie było to dla mnie ważne. Karolina - choć nie znałem jej długo, namieszała mi w głowie i to dobrze wiedziałem, ale za to bałem się zejść i pożegnać się z nią. Bo nie chciałem w tym momencie wyjeżdżać. Ale musiałem bo obowiązki wzywały. Usłyszałem ruch za sobą i zaraz koło mnie siedzieli moi przyjaciele i tylko spojrzeli po sobie i od razu Manuel zaczął.

- Porozmawiaj z nią.
- Ale o czym? Mam tak o zejść na dół i powiedzieć, słuchaj Karolina, muszę wyjechać więc żegnam?
- No nie, zabierz ją może na spacer i porozmawiajcie. W końcu wasza znajomość nie musi się kończyć. Są telefony, pociągi. W końcu może wziąć po sezonie wolne i przyjechać prawda?
- A co jeśli ją zraniłem?
- Zraniłeś? Czym? - zdziwił się Javi
- Co jeśli spodobałem jej się i teraz tak o wyjadę? Kiedy to wszystko nawet się nie rozkręciło na dobre?
- Denis... chcesz nam powiedzieć, że zakochałeś się?
- Nie wiem... przy Karolinie czuję się inaczej. Mogę z nią pożartować, lubi to samo co ja. W dodatku nie rozmawia ze mną o piłce nożnej, nie ślini się na mój widok. Jest taka krucha, a zarazem odważna bo przyjechała tutaj bez jakichkolwiek znajomości i jak sobie dobrze radzi. Wiem, że lubi mnie takiego jakim jestem na prawdę, romantyka.
- To dlatego musisz wziąć się w garść i spiąć poślady! Idziesz pod prysznic, wyszykować się i bierzesz ją na spacer i wszystko z nią wyjaśniasz. - zauważył Javi
- Macie rację. Muszę być w końcu dorosły. - i wstałem ze swojego miejsca i uśmiechnąłem się do nich
- Tak, tak. My ją zatrzymamy. - od razu rzucił Manuel

***

Zdziwiłam się kiedy dostałam wiadomość od Manuela, żebym zaczekała na dole bo coś mają dla mnie. Nie wiedziałam kompletnie o co mu chodzi, bo i tak mówił tajemniczo, a kiedy zapytałam o co tak na prawdę chodzi to nie chciał mi powiedzieć i się pożegnał. Jedynie westchnęłam i czekałam na ten moment. Ale kiedy widziałam Denisa, który wysiadł z windy to chciałam uciec, ale mi na to nie pozwolił bo od razu podszedł i powiedział, że zabiera mnie na spacer. Carlos tylko się zdziwił, ale nic nie powiedział. Na szczęście był to koniec mojej pracy więc chcąc nie chcąc poszłam z nim na ten spacer, ale cały czas miałam ręce w kieszeni i się nic nie odzywałam.

- Pewnie już wiesz, że jutro wyjeżdżam. - zauważył a ja pokiwałam głową - Przepraszam, że nie powiedziałem ci dokładnie kiedy to zrobię.
- No cóż. Widocznie miałeś powód.
- Tak. - i pociągnął mnie na plażę, to tu tak na prawdę wszystko się zaczęło - Kiedy byłem z tobą to kompletnie o tym zapomniałem. Nie liczyło się dla mnie to, że wracam, tylko chwila obecna. To, że dobrze się bawię i ładuje swoje akumulatory przed nowym sezonem właśnie pokazując ci miasto. Ale niestety rzeczywistość musiała mnie dzisiaj dopaść i mi przyjaciele powiedzieli, ze jutro będziemy w drodze do Madrytu.
- Więc powinieneś się pakować. Już ekipa sprzątająca jest poinformowana tak samo jak mamy nowych gości na wasze miejsce.
- Powinienem, ale tak samo powinienem ci wszystko wyjaśnić. Bo to nie tak, że przyjechałem i z nudów się chciałem zabawić. Na prawdę cię polubiłem Karolina, przy tobie czuję się inaczej i dlatego nie chciałbym, abyśmy stracili ze sobą kontakt. W końcu są telefony, internet. Możemy również się spotkać, z miłą chęcią bym ci pokazał stolicę.
- Słucham? - i na niego zdziwiona spojrzałam
- Ten pocałunek też coś dla mnie znaczył. - szepnął a ja w tym momencie na pewno bym z wrażenia upadła, ale na szczęście siedziałam na piasku - I zależy mi na tym, aby dalej utrzymywać z tobą kontakt. Nie tylko jako kumple.
- Nie rozumiem. - i spojrzałam na wodę a on tylko złączył swoją dłoń z moją i ją pocałował - Na prawdę tego chcesz?
- Tak, bardzo. Jeszcze nigdy czegoś takiego nie czułem.
- Ja też. - szepnęłam i tylko napotkałam jego uśmiech i zaraz znalazłam się w jego silnych ramionach
- Damy radę. Ty odwiedzisz mnie w Madrycie, a ja jak tylko dostanę dzień wolny to wskoczę w auto i przyjadę tutaj.
- Ale ja nie mam w ogóle twojego numeru.

Zauważył a on zaczął się śmiać i wyciągnął swój telefon od razu prosząc o numer więc mu podałam i wysłał mi sms'a. Na co się do niego uśmiechnęłam i po raz kolejny poczułam jego usta na swoich.

***

So I read to myself
A chance of a lifetime to see new horizons
On the front page a black and white picture of
Manhattan Skyline

4 komentarze:

  1. oj odległość nie najlepiej wpływa na związki, dlatego trochę się martwie i nich. Oby jednak to jakoś przetrwali, choć wiem, że coś będzie nie tak[zawsze jest:D] Czekam na kolejny rozdział:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak dobrze, że Denis w końcu zdecydował się z nią porozmawiać, bo ja na jej miejscu też bym sobie wiele pomyślała. Nie zazdroszczę im tej sytuacji, bo związki na odległość nie są łatwe, ale nie są też niemożliwe ;) Szczególnie jeśli obu stronom zależy, to jest duża szansa, że się uda. Poza tym, można też to traktować jako pewną próbę i jeśli przetrwają coś takiego, to potem nic już nie będzie im straszne :P Tylko czy tak będzie u nich? Chciałabym, ale podejrzewam, że nie będzie tak kolorowo :( Na razie niech się cieszą ostatnimi wspólnymi chwilami, najlepiej na zapas, do następnego spotkania. Ale wierzę w nich i że dadzą radę :) A co do Denisa, to tak, chłopie, chyba się zakochałeś :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z Robertą, iż odległość źle wpływa na związki, ale im się uda! Musi! Może będą mieć jakąś przerwę, ale to nic:) Myślę, iż ona w końcu pojedzie do Madrytu i będzie happy end:D Pozdrawiam, Jastylla:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojej, wszystko wydaję się takie idealne. Ona się zgadza na kontakt telefoniczny i taki związek na odległość, a ja czuje, że coś się spartoli. Takie związki długo nie pociągną. :D Zoooobaczymy. ;>

    OdpowiedzUsuń