Czy wy też mieliście tak, że piszecie coś - jakąś notkę, wpis na fb, a tu nagle po 3 sekundach to się spełnia? Ja właśnie miałam tak wczoraj... pisałam, że Lucas wchodzi na boisko i poproszę o gola dla fanów i nie zdążyłam nawet telefonu odłożyć a on dał nam 3 tak ważne punkty! I jak tu nie kochać takiej fasolki, która wchodzi na kilka minut przed końcowym gwizdkiem i daje taki wspaniały prezent swoim kolegom i nam kibicom? Ale to na tyle haha bo chciałam to powiedzieć zanim mnie zabijecie za długość tego rozdziału, ale tak musi być, następny rozdział już.....
W CZWARTEK!!
I 9 rozdział jest dłuższy :D
&&&
2 miesiące później
Prawie codziennie rozmawiałam z Denisem i to wcale nie ja pierwsza zaczynałam, a właśnie on. Pisał do mnie sms'y z rana, popołudniu i do tego wieczorem, na dobranoc. No i dodatkowo rozmawialiśmy ze sobą na wszystkich portalach społecznościowych. Ale kiedy widziałam jak był oznaczany przez fanki, do tego zaczepiany to nie powiem, ale ciśnienie mi czasem skakało do niedozwolonego poziomu. Chociaż miałam do niego zaufanie, pomimo tego, że nie znałam go długo to jednak nie miałam zaufania co do niektórych dziewczyn. Dlatego pewnego dnia po prostu napisałam do Denisa, aby oczekiwał mnie na madryckim dworcu. Od razu się zgodził więc nie pozostało mi nic innego jak się tylko spakować. W dniu wyjazdu czułam na prawdę zdenerwowanie, ale gotowa zjawiłam się na dworcu i wsiadłam do odpowiedniego autobusu. Zajęłam swoje miejsce i musiałam jakoś sobie dać radę przez 5 godzin. Dlatego książka, naładowany ipod,a do tego telefon musiały mi pomóc. Choć już czułam, że mnie kręgosłup będzie boleć niemiłosiernie. Ale w końcu po długiej podróży wjechaliśmy na parking i kiedy wysiadłam to od razu rozglądałam się za swoim chłopakiem i kiedy widziałam jego wielki uśmiech to sama odwzajemniłam gest i od razu znalazłam się w jego ramionach.
- Tęskniłem. - szepnął i zaraz mnie pocałował co odwzajemniłam i w tym momencie nic się dla mnie nie liczyło
- Przepraszam, to pani walizka? - usłyszałam więc oderwałam się od chłopaka i od razu odwróciłam do mężczyzny, który stał z moim bagażem i złapałam za nią
- Kochanie, ale na ile ty przyjechałaś? - i zaraz ją ode mnie wziął
- Nooo... - i kompletnie nie wiedziałam co mam powiedzieć, choć w drodze przygotowywałam sobie kilka scenariuszy a ten jeszcze tak na mnie patrzył - Mam oszczędności, znalazłam tani pokój do wynajęcia i potrzebuje teraz pracy?
- Ale jak to?
- Nie umiem być w związku na odległość. - rzuciłam
- Nie lepiej było zatrzymać się u mnie? - i się szeroko uśmiechał
- Wolę takie rozwiązanie, dlatego możemy pojechać obejrzeć mój pokój? Zostawić walizkę i możesz mi teraz każdego dnia pokazywać Madryt.
- Myślę, że mogę to zrobić, choć nie wiem czy wypuszczę cię z rąk. - zaśmiał się na co ponownie się do niego przytuliłam
- Nie musisz się teraz o to martwić.
Ale na szczęście dość szybko znaleźliśmy się na miejscu, gdzie starsza pani, wręcz babcia pokazała mi pokój i wszystko opowiedziała. Tyle tylko, że nie mogłam sprowadzać chłopaków na dłużej niż godzinę i do tego była ustalona pora co do powrotów. Nie uśmiechało mi się to, ale nic lepszego nie mogłam znaleźć w tak szybkim czasie, a nie chciałam mieszkać u Denisa, bo trochę się krępowałam jak i bałam. Ale jednak zostawiłam walizkę i pojechaliśmy z moim chłopakiem na obiad.
- Tylko teraz muszę znaleźć pracę. - westchnęłam kiedy grzebałam widelcem w mojej potrawie
- W sumie to mogę zapytać kumpla, ma swoją knajpkę to może przygarnie cię jako kelnerkę?
- Na prawdę byś mógł?
- Jasne. - i się do mnie uśmiechnął - Na prawdę cieszę się, że teraz mam cię tutaj. - i złapał za moją dłoń na której złożył pocałunek
- Ja też. Telefony to jednak nie to samo.
- No tak, tylko teraz jak ja będę sie z tobą spotykać w twoim pokoju? - zaśmiał się tak samo jak ja
- Coś wykombinujemy. Ale pokażesz mi miasto?
- Oczywiście, ale wtedy kiedy będę mieć wolne. Bo wiesz treningi, mecze, studia. - westchnął
- Ale dzisiaj masz wolne?
- Tak. Grzecznie trenowałem rano, i całe popołudnie i wieczór mam dla ciebie.
- To bardzo się cieszę z tego powodu. Bo ja też mam wolne, rozpakowuje się dopiero jutro.
Na szczęście zjedliśmy obiad do końca i spacerkiem poszliśmy zwiedzać miasto. A raczej te miejsca, które znajdowały się blisko knajpki i mojego mieszkania tak abym wiedziała co jest gdzie i żebym się nie zgubiła czasem. Nawet sama nie wiedziałam jak to się stało, że ten czas tak szybko zleciał. I już musiałam pożegnać się z Denisem, który wycałował mnie na dobranoc chyba za wszystkie czasy. Ale jednak kiedy położyłam się w swoim nowym łóżku to na moich ustach widniał szeroki uśmiech i teraz wiedziałam, że moja decyzja o przyjeździe tutaj, wcale nie była zbyt pochopna i miałam tylko nadzieję, że uda mi się znaleźć jeszcze pracę i wtedy wszystko będzie w jak najlepszym porządku.
Tego się nie spodziewałam :D Nie przypuszczałabym, że Karolina przeprowadzi się do Madrytu. To się nazywa miłość i poświęcenie. W sumie, trochę się jej nie dziwię, związki na odległość to trudna sprawa, skomplikowana i mało które to przetrzymują :D Cieszę się, że podjęła taką decyzję. Dość ryzykowną, jakby nie było, ale przynajmniej ma chłopaka na miejscu :D Pora wracania do domu, u starszej pani, po prostu mnie rozbawiła. W końcu to nie podstawówka, a ona jest dorosła :D Ale niech jej będzie, chociaż pewnie często będzie te zasady łamać/naginać :D Na mieszkanie u Denisa/z Denisem jest chyba trochę za wcześnie, może za jakiś czas? :D Niech dadzą swojemu związkowi szansę się rozwinąć :) Mam tylko nadzieję, że nie wydarzy się nic, co mogłoby sprawić, iż Karolina zacznie żałować przyjazdu do stolicy :) [udaję, że nie wiem, co będzie dalej :D] Czekam na czwartek! :)
OdpowiedzUsuń