Dzisiaj wstałam dosyć wcześnie, a to
tylko dlatego, że miałam odwiedzić te sławne Pecaditos, w którym
miałam niebawem rozpocząć pracę. Nigdy nie myślałam, że będę
pracować dla jednego z piłkarzy, a z drugim chodzić. Dlatego
wyszykowałam się i pojechałam do knajpki, aby nie spóźnić się
na „rozmowę kwalifikacyjną”, ale na szczęście była położona
bardzo blisko mojego lokum. Z tego co wiedziałam miał mnie
oprowadzić właśnie kolega Denisa, a jeden z właścicieli, ale jak
przekroczyłam próg gdzie było zaledwie kilku klientów to nie
mogłam zauważyć nigdzie Pedro. Więc tylko westchnęłam i
podeszłam do baru, gdzie stały dwie dziewczyny i czyściły
kieliszki.
- Przepraszam, czy jest Pedro? - odezwałam się i czułam jak w pierwszy dzień szkoły, kiedy to nowy jest obserwowany przez innych
- Nie, nie ma. - odezwała się jedna a ja od razu przestraszyłam się, że pomyliłam godziny, albo dni
- Pedro dzwonił i powiedział, że się spóźni, ale ja mam cię oprowadzić. - usłyszałam za sobą więc się odwróciłam i zobaczyłam blondynkę, która odłożyła tacę na blat – Jestem Radka. - przedstawiła się z uśmiechem co odwzajemniłam
- Miło mi, Karolina.
- Pedro wspominał coś o dobrej sąsiadce z trudnym językiem. - zaśmiała się – Jestem Czeszką, ale chodź oprowadzę cię zanim zjawią się tłumy.
Zadowolona poszłam za Radką, która
nawet po hiszpańsku mówiła dosyć szybko i ciekawiło mnie ile już
tu jest. Pokazywała wszystko, opisywała co do czego i takiego
przeszkolenia nawet w hotelu nie miałam. Po godzinie wiedziałam już
wszystko, nawet z nowymi plotkami. Radka była naprawdę bardzo
pomocna bo Pedro spóźnił się półtora godziny i tylko wpadł do
knajpki zmachany na co się cicho zaśmiałam pod nosem i popijałam
dalej swoją wodę z cytryną.
- Przepraszam bardzo za spóźnienie.
- Nic nie szkodzi. Radka dobrze się spisała. - pochwaliłam dziewczynę, która właśnie nalewała piwo
- Czyli jak zawsze. - objął ją ramieniem, a ja zauważyłam widoczne na jej twarzy zmieszanie
- Robię to co do mnie należy, szefie. A teraz wracam do klientów. - i odeszła zostawiając nas samych
- Więc jak się podoba? - i sam nalał sobie pepsi
- Fajna knajpka i chciałam podziękować za przygarnięcie mnie.
- Nic nie szkodzi. Denis to mój przyjaciel, a nam przyda się więcej rąk do pracy bo zaczyna nam już brakować ludzi na zmiany. Radka jedynie wyrabia jakoś więcej niż norma.
- Myślę, że to z jej szaleństwa wynika. Znam ją godzinę, ale już wiem, że w pozytywnym znaczeniu jest wariatką.
- Oj tak i dobra z niej kelnerka. Nie mogę jej postawić na dłużej niż godzinę przy barze bo zaraz wraca z pełną garścią karteczek z numerami.
- To akurat powinno cieszyć. Ale ja karteczek nie chce bo Denis chyba by mi głowę urwał. - zaśmiałam się tak samo jak on
- Więc od kiedy zaczynasz?
- Hmm... mogę od jutra.
- Świetnie. Z tego co pamiętam, popołudniu jest Carlos, a później przychodzi Lee, Tania i Sara. Więc ty będziesz czwarta. Dasz radę?
- Postaram się. W razie czego będę miała się kogo spytać.
- No tak, u nas nikt nie gryzie. Wszyscy są zgrani i sympatyczni.
- Jesteś szefem, to zrozumiałe, że tak mówisz. - zauważyłam
- Sama się przekonasz. Ale ok czas się zbierać. Podrzucić cię gdzieś?
- A możesz, jeszcze nie bardzo orientuje się bo jednak Gijón jest mniejsze.
- No tak, ale chwilę poczekaj. Muszę coś sprawdzić jeszcze w kuchni.
- Jasne. - uśmiechnęłam się i podeszła do baru Radka
- Więc jak mam dalej cię szkolić? - zaśmiała się i nalała kolejne piwo
- Pomagać owszem, ale szybko łapię co i jak.
- To dobrze. Nie jest tu wcale źle, wypłata na czas, szefostwo spoko jak i ekipa.
- Długo tu pracujesz?
- Już rok. Początki były trudne, ale jakoś dałam radę. - i ustawiła kufle na tacy i jakaś dziewczyna je zabrała – Ale co cię tu sprowadza?
- Chłopak. Wcześniej mieszkałam w Gijón, ale poznałam jego i postanowiłam zaryzykować i dlatego jestem tutaj w Madrycie i wynajęłam pokój u jakiejś babci. - na co samo wspomnienie się skrzywiłam
- Dewotka? - zaśmiała się na co pokiwałam głową – W sumie mogę zapytać u siebie bo szukamy współlokatorki. Mieszkam ja i Matilda ze Szwecji, ale jej prawie nigdy nie ma tak jak mnie.
- Międzynarodowe mieszkanie. - zaśmiałam się
- No to ja jestem. - usłyszałyśmy i pojawił się z uśmiechem Pedro – Możemy jechać. Dacie sobie radę? - zwrócił się do Radki na co pokiwała głową – I znowu wpisałaś się na niedzielę?
- Tania ma chrzest córki więc zamieniłam się z nią. Zresztą i tak nie mam co robić w niedzielę.
- Widzisz i taka jest Radka, pracoholik jak nic prawda? - zwrócił się do mnie a ja tylko pokiwałam głową
- Ale idziemy? Bo chciałabym jeszcze wpaść do Denisa zanim pójdzie na uczelnie.
- No to chodź, niech Romeo nie czeka na swoją księżniczkę. To do zobaczenia i miłego dnia. - uśmiechnął się do dziewczyny co odwzajemniła
Muszę przyznać, że Pedro jest dobrym
kierowcą i nie dziwię się dlaczego wygrywa wszystkie wyścigi
między chłopakami, jak mi opowiadał Denis. Całą zdrową i
bezpieczną odwiózł mnie do mieszkania Denisa i na szczęście nie
poszedł jeszcze na uczelnię więc zadowolona od razu do niego
podeszłam i dałam buziaka w policzek.
- Wnioskuje, że wszystko potoczyło się jak najlepiej.
- Dokładnie. Mam pracę, Pedro faktycznie jest luzacki i to swój chłop, a do tego Radka jest bardzo sympatyczna.
- Czyli Pedro od razu oddał cię w ręce swojemu najlepszemu pracownikowi?
- Chyba tak, ale bardzo sympatyczna. - powtórzyłam się na co pokiwał głową – Znasz ją?
- Oczywiście. Serwuje najlepsze drinki, jej tato ma bar w Pradze, ale wolała wyjechać do Hiszpanii i przypadkiem znalazła się w Pecaditos.
- To chyba jak każdy. - a on się zaśmiał
- Tylko uważaj na Paco. Ponoć straszny bajerant i Pedro mówił, że nie raz miał już z nim rozmowę wychowawczą bo dziewczyny miały już go dość.
- Będę o tym pamiętać. Ale uciekasz na uczelnię?
- Niestety. - westchnął – Ale jutro mam wolne więc wpadnę po ciebie do pracy. - na co z szerokim uśmiechem podziękowałam – W takim razie w drogę, podrzucę Cię do babci. - a ja w tym momencie przypomniałam sobie o propozycji Radki i miałam nadzieję, że przygarnie mnie z koleżanką, abym mogła na spokojnie spotykać się z chłopakiem
O, zaskoczyła mnie swoją decyzją. Myślałam, że będzie to związek na odległość, a ona odważyła się na taki krok. Dobrze, że Denis ją z tym wszystkim nie zostawił. Podoba mi się, że jej pomógł z pracą i w ogóle. ;> Czekam na dalej! :D
OdpowiedzUsuńSpodobała mi się ta przeprowadzka, teraz z pewnością będzie im łatwiej, Teraz będą mogli się częściej widywać. Jednak coś mi mówi, że coś tą sielankę zepsuję. pytanie tylko co
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejny rozdział