poniedziałek, 20 maja 2013

Rozdział 23


Walizki spakowane, akumulatory naładowane na wakacje pełne zabawy. I nic mi teraz do szczęścia nie brakowało. No może dobrej pogody bo jak na razie to w Madrycie pada i mam nadzieję, że nie jest tak samo w Gijón. Choć panowie nas przekonywali, że nawet na deszcz mają fajne pomysły, ale z drugiej strony trochę się tego bałam. Nigdy nie wiadomo co im do głowy strzeli, zwłaszcza jak są razem. Nie raz już miałam tego przykład. Ale zapakowaliśmy walizki do auta Pedro bo był większy i w drogę. Dziewczyny siedziały sobie na tyle, a panowie na przodzie nad czym nie ubolewałam bo mogłam rozłożyć nogi. Na szczęście auto było wygodne, a droga dosyć długa nas czekała, zwłaszcza, że utknęliśmy w korku czego akurat nie lubiłam. Ale panowie plotkowali o czymś zawzięcie więc wolałyśmy im nie przeszkadzać i same zajęłyśmy się czymś ciekawszym. Radka wtulona w poduszkę poszła spać, a ja sama zajęłam się książką, którą pożyczyłam od swojej przyjaciółki i zachwalała ją. Więc miałam nadzieję, że i mi się spodoba. Jednak dopiero późnym popołudniem dojechaliśmy do naszego hotelu i nie marzyłam o niczym innym jak o tym, aby się po prostu wykąpać i wyprostować nogi.

- W takim razie odpoczynek i wieczorny spacer z kolacją.
- No tak. - zaśmiałam się do Denisa, kiedy byliśmy sami w pokoju
- W takim razie w podskokach do łazienki. Bo nie będziemy czekać.
- No już, już.

Szybka kąpiel i teraz mogłam chodzić nawet całą noc. Wyszykowałam się w cieplejsze rzeczy bo nie było za gorąco i mogłam iść. Zadowoleni poszliśmy do knajpki w której kiedyś jadłam z Denisem i na samo wspomnienie się uśmiechnęłam. Jedzenie do tej pory było smaczne, a Radka wraz z Pedro uczyli się jak nalewać cedr i o dziwo to tym razem właśnie chłopakowi dobrze wychodziło a nie Radce, czyli jednak nauki barmańskie nie poszły na marne. Na dodatek przy tym było dużo śmiechu, zwłaszcza jak Radka oblała Pedro. Ale postanowiliśmy i tak po kolacji iść na spacer po mieście więc chodziliśmy sobie tak powoli, i plotkowaliśmy na każdy możliwy temat a ja sama starałam się przypomnieć sobie każdą chwilę jaką spędziłam w tym miejscu.
Na drugi dzień było to samo - dzień pełen szaleństw. Zwiedzaliśmy, jedliśmy, opalaliśmy się i mile spędzaliśmy czas w swoim gronie. Czyli jednym słowem ładowałam się mega pozytywną energią na powrót do Madrytu. Choć nikt nie pozwolił mi choć na chwilę pomyśleć o pracy. Był jeden wielki luz i tak na prawdę spontan bo z tego co się okazało to panowie nie mieli nawet określonej trasy, a nasze cele podróży były wymyślane rano przy śniadaniu. Gdzie czasem dochodziło do spięć bo im podobało się co innego niż nam i tak musiało być sprawiedliwie i po równo. Tyle tylko, że w pewnym momencie chciałam pobyć choć na chwilę sama, dlatego tylko Radce powiedziałam, że idę na spacer. Uśmiechnęła się do mnie i tyle ją widziałam bo ruszyłam w dobrze mi znanym kierunku. Wspomnienia na nowo się odradzały, a kiedy znalazłam się w miejscu w którym tak na prawdę wszystko się zaczęło to na moich ustach widniał jeden - szeroki uśmiech, który jakby mógł to by oślepł przechodnia. Bo co jak co, ale szczęście biło ode mnie na kilometr i czułam to całą sobą. A kiedy poczułam coś ciepłego, spadającego na moje ramiona i zobaczyłam jedyną osobę, która każdego dnia sprawia, że moje szczęście osiąga największy szczyt to tylko się do niego szeroko uśmiechnęłam. W tym momencie nie liczyło się dla mnie nic więcej... tylko ja i Denis!

THE END

I mamy koniec opowiadania o Denisie i Karolinie. Mam nadzieję, że historia przypadła wam do gustu - a zwłaszcza, tobie agentko Karolix. To właśnie ty sprawiłaś, że to opowiadanie doszło do skutku i że napisałam je do końca, choć dobrze wiesz, że czasem mi lekko nie było. Na dodatek bardzo dobrze bawiłam się ponownie z Pedro, a także po raz pierwszy z Denisem. Może kiedyś coś jeszcze o tym bohaterze napiszę. Kto wie. Hmm nie jestem dobra w przemowach końcowych, a także początkowych. Dlatego chciałam po prostu podziękować wszystkim za miłe komentarze. 
A także podziękować Karolinie. Ponieważ poznałam ją przez przypadek, sama do niej napisałam a teraz po raz kolejny znalazłam bratnią duszę, z którą mogę przegadać każdą chwilę dnia i nie jest mi mało. Mogę pożalić się na ten świat, mogę pośmiać się (nawet rozumiesz moje żarty:P) a także po prostu gadać głupoty, które trzeba tłumaczyć słownikiem bo stylistyka jest tak pokręcona, że tylko my rozumiemy o co nam chodzi. 
Więc wszystkiego najlepszego z okazji urodzin! Obyś dożyła mi 100 lat, oby spełniły ci się wszystkie marzenia, te małe i te duże. Abyś znalazła tego jedynego, który nie będzie wieśniakiem z klatki obok, tylko będzie walić sam do ciebie oknami i drzwiami i balkonem! Abyś odnalazła w każdej sytuacji, w każdym momencie życia, dnia tą iskierkę nadziei i optymizmu. A także duuuużo wewnętrznej siły, spokoju. 
I co najważniejsze: I tak cię kocham jak siostrę, taka jaka jesteś więc się nie zmieniaj! 

100 lat 

I w prezencie również oddaje całe to opowiadanie, abyś mogła wracać do niego w momencie, kiedy problemy i smutki będą przytłaczać cię z każdej strony. 

poniedziałek, 13 maja 2013

Rozdział 22

No to mamy kolejny obiad, aż sama zgłodniałam ale nie, idę zakopać się pod kołdrę i nie wychodzę do następnego poniedziałku.

&&&
Rehabilitacja Denisa przebiegała bardzo dobrze i za niedługo powinniśmy widzieć go na boisku z czego byłam zadowolona, tak samo jak mój chłopak. Na dodatek między nami panował już ogólny spokój, a ta historia nas tylko wzmocniła i dzięki niej dużo przemyślałam. Zresztą widać było jak się mój chłopak stara, aby wszystko odbudować i bardzo z tego powodu się cieszyłam. Dzisiaj też mieliśmy spędzić czas w gronie przyjaciół, bo to dzisiaj dla nas miała gotować Radka. W sumie nawet jej nie widziałam od rana bo wygnała do pracy dosyć szybko, a jeszcze miała po pracy zrobić zakupy na obiad. W sumie nie wiedziałam co ona miała zamiar wykombinować, ale na pewno będzie to coś pysznego bo z tego co czasem gotowała to można było zjeść i nawet była tak miła, że się z nami dzieliła. Matilda znowu pracowała więc nie miałam co robić sama w domu. Dlatego postanowiłam trochę ogarnąć mieszkanie i pomóc swojej przyjaciółce, chociaż za to, że kiedy Denis był w szpitalu to ona wzięła za mnie zmiany w Pecaditos i jeszcze do tego uczyła w szkole. O dziwo oddała mi wszystko co zarobiła w barze więc byłam zdziwiona i wiedziałam, że muszę jej chociaż jakiś prezent kupić i w sumie był to dobry dzień na to. Dlatego wyszykowałam się i wyszłam z mieszkania w celu znalezienia czegoś fajnego. Chociaż dla mnie kupowanie prezentów zawsze było czymś najgorszym bo nigdy nie wiedziałam czy to co spodobało się akurat mi, spodoba się drugiej osobie. Ale w końcu postawiłam na apaszkę o której mówiła ostatnio, ale nie miała czasu iść nawet jej kupić i do tego jeszcze dobre wino. Wróciłam do mieszkania i jakie było moje zdziwienie kiedy jeszcze jej nie było. W końcu za godzinę mieli przyjść panowie, ale poszłam do siebie i spakowałam do torebki prezent i przebrałam się z jeansów na leginsy i wtedy do mieszkania wpadła Radka. Tylko się lekko zaśmiałam na jej widok i od razu jej pomogłam, zabierając od niej torby z zakupami i trochę tego było.

- Jej dzięki, zatrzymali mnie w szkole, do tego zakupy i nie wyrobię się, a już nie wspomnę o tym, że nie będę miała czasu się nawet przebrać.
- Przecież dobrze wyglądasz. Jak pani adwokat wracająca z rozprawy. - zaśmiałam się kiedy widziałam ją w spódnicy i koszuli.
- A daj spokój. No, ale ok. Pomożesz mi?
- Jasne co mam robić? - i podwinęłam rękawy a ona ściągnęła szpilki kopiąc je w stronę przedpokoju
- Przystroisz ładnie stół?

Od razu się zgodziłam i wzięłam wszystkie potrzebne rzeczy do tego i poszłam do salonu udekorować. I kiedy słyszałam jak Radka coś mówi po swojemu to się śmiałam pod nosem, ale wolałam nic jej nie mówić, ani nie przeszkadzać, aby czasem nie dostać po uszach. Na dodatek panowie przyjechali razem i przywitałam ich, a po domu roznosiły się aromantyczne zapachy i czułam jaka jestem głodna, tak samo panowie, ale jak się okazało, nie było jeszcze wszystko gotowe i musieliśmy czekać. Pedro jedynnie poszedł przywitać się ze swoją dziewczyną, a ta i tak go pogoniła do salonu. Dlatego usiedliśmy na swoich miejscach i jak się okazało do obiadu mamy piwo czeskie.

- Długo jeszcze? Jestem głodny. - westchnął Pedro z zbitą miną na co się zaśmiałam
- Radka wróciła zbyt późno z pracy więc spokojnie.
- Ale po takich zapachach to nie dam rady. - i zaburczało Denisowi w brzuchu
- Oj moje biedactwa. - i zrobiłam im zdjęcie z tymi smutnymi minkami i poszłam do Radki
- Jeszcze dziesięć minut. - rzuciła nawet na mnie nie patrząc
- Spoko, ale nie wiem czy panowie wytrzymają, strasznie marudzą jak są głodni. - zaśmiałam się i wróciłam do nich gdzie robili jakieś głupie miny i zdjęcia na co się serdecznie zaśmiałam
- No co? - zawołał Pedro - Chodź, robimy pamiątkowe zdjęcia głodomorów. - więc stanęłam za nimi i zrobił nam zdjęcie
- Po co wam to?
- No jak to po co? Dla potomnych - i wrzucił to zdjęcie na swoje konto na twitterze
- Dopisz, że cię twoja piękna tak głodzi. - rzucił Denis a ja od razu pokiwałam mu palcem
- Właśnie moja piękna, może mi się uda jej pomóc. - i wstał, od razu się poprawiając i pobiegł do kuchnii
- Myślę, że raczej nie uda jej się zrobić szybciej jak on tam będzie. - westchnął
- Pedro! Łapy precz od tej sałatki! - na co we dwoje zaczęliśmy się śmiać a Denis poszedł do nich i zaraz wrócił z szerokim uśmiechem i pokazał mi zdjęcie jak Pedro stał przytulony do pleców Radki i starał się podjeść sałatkę na co się zaśmiałam
- I co zamierzasz z tym fantem zrobić?
- Hmm dodać?
- Lepiej zapytaj się Radki czy się zgodzi. Bo jeszcze nie dostaniesz jedzenia jak się dowie.
- W sumie masz rację, ale mam na niego haka. - i się do mnie uśmiechnął a ja tylko rzuciłam, że jak dzieci

Ale na szczęście Pedro wrócił cały w skowronkach wraz z miską i talerzem, a za nim Radka z resztą pyszności. Od razu dolałam sobie piwa do szklanki i nie mogłam się doczekać. A kiedy zobaczyłam jak to wszystko ładnie jest przyrządzone i podane to ślinka sama mi płynęła po brodzie. I kiedy wszystko - czyli smażony syr jak to powiedziała Radka, do tego sałatka, ziemniaczki pieczone i piwo było na naszych talerzach to nic tylko było słychać odgłos sztućców. Radka na prawdę dobrze to przygotowała i było bardzo smaczne i tylko widziałam jak panowie mieli świecące oczka kiedy smakowali. I po takiej dawce byłam na prawdę najedzona tak samo jak reszta, a Radka sobie siedziała po turecku i zadowolona z siebie popijała piwko.

- No, no ale mam zdolną dziewczynę. - i odłożył Pedro sztućce
- W końcu tak ładnie jej pomagałeś - zauważył Denis i pokazał mu zdjęcie
- Ej ja chce je!
- Co to za zdjęcie? - zapytała i zaraz sama je miała
- Denis chciał je dodać ale od razu go od tego odwiodłam. - pochwaliłam się a Pedro i tak dodał je i się pochwalił z uśmiechem a Radka mu pokiwała paluszkiem
- Ale danie było kosmicznie smaczne. - zauważyłam a ona się tylko zarumieniła
- Dajcie spokój to tylko typowo czeskie danie w moim wykonaniu i w dodatku trochę zmienione.
- Jak zawsze skromna. - i pogłaskał ją po dłoni
- Ale jak twoja rehabilitacja? - zapytała zwracając się do Denisa
- A nawet dobrze. Może w przyszłym tygodniu trochę pobiegam na boisku.
- W takim razie się cieszę i może wybierzemy się na mecz z Karoliną, w końcu teraz kiedy mam wolną niedzielę, no tylko, że ona musi dostać. - i spojrzała na Pedro
- Na mecz dostanie. Zresztą teraz to ona robi grafik, więc to od niej zależy. - zauważył
- No, no. - zaśmiała się - Też masz problem z niektórymi? - a ja tylko pokiwałam głową
- Czasem to mam ochotę rzucić wszystko i wyjść po prostu. Ja nie wiem jak ty się tym zajmowałaś, na prawdę.
- Nie dawałam wejść sobie na głowę. Ale później ci powiem z kim jak sobie radzić.
- Dziękuje. - i przypomniałam sobie o prezencie - A ja coś dla ciebie mam! - i szybko poleciałam do swojego pokoju i wróciłam z torebką - To prezent za to, że kiedy mój głupek był w szpitalu to wzięłaś moje zmiany. - i jej podałam - I nie wzięłaś ode mnie żadnych pieniędzy.
- Daj spokój, mówiłam ci już, że to nic ważnego.
- No to przyjmij chociaż ten prezent. - na co się tylko uśmiechnęła i otworzyła - O nie, mówiłam ci o niej! - i wyciągnęła apaszkę
- Dlatego postanowiłam ci ją kupić w prezencie. Ale winko to wypijemy później bo jak na razie piwo sączymy.
- No i na jakiś czas zapomniały o nas. - westchnął Pedro na co się Denis zaśmiał
- Dziekuje. - i się do mnie uśmiechnęła - i dziękuje wam za to, że czekaliście na jedzenie. - zaśmiała się
- No wiesz, takie głupie miny robili to na jakiś czas zajęli się czymś innym. Nawet ładnie to pokazali swoim fankom.
- A ja oczywiście nie widziałam tak? - więc od razu jej Pedro pokazał telefon
- Wy to się musicie już wszystkim chwalić prawda? - zaśmiała się a oni jak żołnierzyki pokiwali głową
- No ale przyznaj, są i tak kochani. - zaśmiałam się i usiadłam Denisowi na kolanach
- Oj tam. - i się do mnie przytulił - Ale może pójdziemy do pokoju?
- Ej, ej dzieci. - i Pedro ze śmiechem nam pokiwał palcem
- No co? My odpoczniemy bo kontuzjowani jesteśmy, a wy posprzątacie. - i od razu poszliśmy do mojej sypialni, ale i tak słyszeliśmy
- Leniwi wariaci.

Ale tylko się zaśmiałam i położyliśmy z Denisem na łóżku i odpoczywaliśmy. Przytulaliśmy się, robiliśmy zdjęcia i do tego całowaliśmy się. Podniosłam się lekko bo było mi nie wygodnie, a mój szanowny chłopak spał sobie w najlepsze. Tylko się zaśmiałam i postanowiłam iść do tamtej dwójki bo mi spać się nie chciało. Zamknęłam drzwi od pokoju i widziałam jak Pedro właśnie obdarowywał pocałunkami szyję mojej przyjaciółki na co tylko odchrząknęłam, choć głupio było mi przerywać.

- Przyszłaś posprzątać? - zaśmiała się Radka wycierając ostatni talerz
- Nie, nie. Ale Denis mi zasnął a ja mam dzisiaj dość dużo energii więc postanowiłam do was dołączyć.
- To miło tylko ja bym chciała iść się przebrać w końcu w coś wygodniejszego. - zauważyła
- Ale ładnie wyglądasz, tak - i się zastanawiał - Dojrzale i jak moja nauczycielka.
- Dlatego idę przebrać się w spodenki i zwykłą koszulkę. - zaśmiała się i zaraz zniknęła za drzwiami swojej sypialni
- Widzę, że między wami wszystko gra.
- Tak i dziękuje, że mi pokazałaś co mam zrobić, aby być szczęśliwym. - na co tylko machnęłam ręką
- Wystarczy, że widzę jak Radka jest rozpromieniona. Ty, nowa praca myślę, że to jest to czego szukała.
- Co tak plotkujecie? - zapytała nasza przyjaciółka, która wróciła przebrana
- O tobie, mówimy jaka to dobra z ciebie kucharka. - zaśmiałam się a ona tylko wystawiła mi język
- No cóż w barze się również je, więc to zasługa moich rodziców, że mnie nauczyli.
- I bardzo dobrze. - zaśmiał się Pedro i ją przytulił - Zrób nam zdjęcie,proszę. - i rzucił mi telefon więc tylko ze śmiechem zrobiłam im fotkę
- A można wiedzieć po co ci? - zapytała w sumie ja też byłam ciekawa
- Aby patrzeć na ciebie na wyjazdowych meczach.

I dał jej buziaka na co i tym razem zrobiłam im zdjęcie i z uśmiechem ustawiłam mu je na tapecie i kto by pomyślał, że jeden miły obiad przerodzi się w aż 4 sympatyczne spotkania w gronie przyjaciół.

niedziela, 5 maja 2013

Rozdział 21

Eee no to mamy Denisa, i ja może dzisiaj wykorzystam ten mój kreatywny nastrój i napiszę ten ostatni rozdział tutaj :D

Rozdział pisany przy Florence and the machine - never let me go

&&&

Bez Denisa byłam już równe dwa miesiące. Tęskniłam za nim bardzo, ale nie mogłam się złamać. W końcu zranił mnie i w dodatku pokazał kim tak na prawdę jest, zwłaszcza w tak ekstremalnych sytuacjach jakim na pewno była nasza "wpadka". Choć z drugiej strony było mi smutno kiedy patrzyłam na roześmiane twarze Radki i Pedro, którzy mieli teraz miesiąc miodowy. Choć cieszyłam się razem z nimi bo na prawdę na to zasługiwali. Ale właśnie był poniedziałek kiedy nie musiałam iść do pracy po tym jak cały weekend spędziła w Pecaditos, bo teraz kiedy Radka od nas odeszła to na prawdę była ciężka harówka a do tego dalej szukali kogoś na jej miejsce. Ale moja przyjaciółka pożegnała się ze mną bo musiała lecieć na zajęcia swojej początkowej grupy więc sama nie wiedząc co mam ze sobą zrobić postanowiłam trochę posprzątać. Właśnie robiłam jakiś szalony piruet kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. Zdziwiona bo nikogo się nie spodziewałam poszłam otworzyć i jakie było moje większe zdziwienie na twarzy kiedy zobaczyłam przed sobą Pedro, ale był jakiś taki inny. Od razu przestraszyłam się, że coś się stało. Że coś nie tak z Radką, ale przecież wyszła z uśmiechem. I wtedy doszło do mnie, że to ma związek.

- Denis... - a ja od razu czułam, że mi słabo i usiadłam na szafkę na buty
- Gdzie on jest?
- W szpitalu. Zawiozę cię.

Od razu zmieniłam buty na balerinki i pojechałam z Pedro w stronę szpitala. W tym momencie nie myślałam o niczym innym jak o tym, że mogę go stracić. Jedyną osobę, która kocham całą sobą i nie wyobrażam sobie życia bez niego. Teraz doszło do mnie co mogłam stracić, przez jedną kłótnię. Mogłam do niego zadzwonić już dawno. Ale dojechaliśmy na miejsce i od razu pobiegłam na izbę gdzie mnie skierowali na ortopedię. Nie patrząc nawet na to, że biegnie za mną Pedro i mnie woła szybko skierowałam swoje kroki właśnie w stronę tamtego oddziału. Szukałam go po wszystkich salach, aż za mną pielęgniarka wołała, ale w końcu go zobaczyłam jak siedział na łóżku więc tylko podbiegłam i od razu znalazłam się w jego ramionach. Dopiero w tym momencie uwolniły się wszystkie emocje i wybuchnęłam płaczem.

- Przepraszam... przepraszam za wszystko.
- Ciii... nic mi nie jest. - i pogłaskał mnie po głowie a ja na niego spojrzałam - Tylko muszę odpocząć od piłki na jakieś dwa miesiące, ale nic nie jest.
- Myślałam, że cię stracę.
- Ej, ej. - i wytarł mi łzy z policzków - Nigdy mnie nie stracisz. Obiecuje.

Tylko go mocno przytuliłam i po prostu byłam szczęśliwa i mogłabym tak trwać cały czas, zamknięta w jego silnych ramionach. Powoli się uspokajałam, kiedy głaskał mnie po włosach, aż do sali wpadł zmachany Pedro wraz z pielęgniarką.

- Co pan robi! Powinien pan leżeć! - więc od razu oderwałam się od Denisa i dopiero zobaczyłam, że koło nas stoją kule
- O matko, czemu nic nie powiedziałeś? - i od razu pomogłam mu usiąść
- Nie jest to ważne. - i się poprawił - Dam radę.
- Nie może tak być. Już ja o to zadbam. - westchnęłam ale widziałam jego uśmiech
- Już wiesz co ci jest? - zapytał Pedro
- Tak. Ale to nic ważnego.
- Wiesz jak się przestraszyłem? A już nie wspomnę o Karolinie.
- Przepraszam, ale to na prawdę nic ważnego. Tylko kontuzja pachwiny, szybko się wyleczy.
- No dobrze. Ale to ja może pójdę po jakieś picie. - zauważył Pedro i wyszedł na co byłam mu wdzięczna
- Przepraszam, nie chciałem cię nastraszyć. Zresztą nie wiedziałem, że Pedro pojedzie od razu po ciebie i nie chciałem wtedy tego wszystkiego powiedzieć. Nie chcę cię tracić, a ten czas spędzony bez ciebie był moim najgorszym okresem w życiu. Bo ja na prawdę nie wyobrażam sobie życia bez ciebie, bez twojego uśmiechu, i tych ciepłych powitań jakie mi zawsze serwujesz.
- Ja też przepraszam... zachowałam się wtedy jak idiotka. Zamiast porozmawiać na spokojnie to od razu wyskoczyłam.
- To zrozumiałe. Pokazałem się wtedy z tej gorszej strony. Zachowałem się jak skończony idiota i nie dziwne, że wyszłaś i się nie odzywałaś. Nie tak powinien zachowywać się mężczyzna, który kocha cię nad życie.
- Ciii... - i go pocałowałam - To już za nami, nie jestem w ciąży. I to dobra lekcja dla nas, abyśmy uważali.
- Masz rację, ale gdybyśmy wpadli to byłbym szczęśliwi i nie postąpię już tak nigdy.

Jeszcze posiedziałam z Denisem godzinę, ale w końcu trzeba było wracać do domu. Choć Pedro dał mi dzień wolnego i mnie nawet odwiózł do mieszkania z czego byłam jak najbardziej zadowolona, choć wolałam mieć więcej wolnego, ale wiedziałam, że też nie mogłam teraz zawalić i pracy. Jak mieliśmy taki ruch. Ale przekroczyłam próg i od razu zobaczyłam Radkę, która jak tylko mnie zobaczyła to od razu mnie przytuliła. Więc wieści się szybko rozchodzą. Ale co się dziwić, w końcu wysyła nałogowo wiadomości do swojego chłopaka, więc on zapewne też.

- I jak się czuje?
- Mówi, że dobrze, ale dwa miesiące bez piłki. Teraz...
- Rozumiem, ale szybko wróci do zdrowia. Ale widzę, że między wami dobrze co?
- Tak... to dało mi do myślenia. - westchnęłam i dostałam kieliszek wina a Radka usiadła na blacie kuchennym ze swoim kieliszkiem
- I tak długo wytrzymaliście bez siebie.
- Tak, ale sama dobrze wiesz jak było ciężko. A teraz wiem, że to było idiotyczne, bo nie wiem co bym zrobiła jakbym go straciła.
- Wiem, mogę sobie to wyobrazić. - westchnęła
- No, a jeszcze Pedro to tak powiedział jakby Denis miał jakiś wypadek i leżał ciężko ranny.
- Już ja z nim pogadam na ten temat. - zauważyła na co się lekko uśmiechnęłam - Ale pewnie sam był przejęty, w końcu to jego najlepszy przyjaciel.
- Pewnie tak. Narobił nam wiele strachu. - westchnęłam i przetarłam oczy
- Lepiej powinnaś iść się położyć.
- Pewnie tak. Dobrze, że do pracy idę dopiero jutro.
- Nie dostałaś wolnego? - zdziwiła się a ja od razu powiedziała, że tak bo dzisiaj nie idę
- Aż tak źle jest?
- No wiesz, nie mogą nikogo znaleźć na twoje miejsce. Pedro nie jest zadowolony z twojego odejścia, tak samo jak reszta, ale mówią, że niebawem coś się w tym kierunku ruszy.
- Idź się połóż. Odpocznij, a ja wszystko załatwię. - uśmiechnęła się do mnie na co podziękowałam

Nawet nie miałam sił przebierać się w piżamę, tylko ściągnęłam swoje balerinki i rzuciłam się na łóżko, gdzie przykryłam kocem. Byłam zmęczona, nie tyle fizycznie co psychicznie. Na szczęście sen przyszedł dosyć szybko i nawet nie wiem ile spałam, ale potrzebowałam tego. Tyle tylko, że musiałam iść dzisiaj do pracy, a wolałam być przy Denisie, który jak się okazało miał dzisiaj operację bo podsłuchałam jak Radka rozmawiała z Pedro. Tyle tylko, że kiedy zaczęła mówić, jaki to z niego kiepski szef i powinien zrozumieć, że nie będę w stanie skupić się na podawaniu tanich przysmaków klientom to od razu wyszłam z ukrycia i już chciałam jej zabrać telefon kiedy powiedziała patrząc na mnie, że to ona przyjdzie na te kilka wieczorów. Myślałam, że ją zabiję bo nie po to rzuciła pracę w Pecaditos, aby teraz tam wracać. Ale wyłączyła się i tylko spojrzała na mnie zdziwiona.

- Nie zgadzam się. - od razu zauważyłam
- To przecież nic. - westchnęła - Pobędziesz z Denisem, a ja popracuje. W końcu wiem jak to się robi co nie?
- Nie musisz tego robić. Dam sobie radę.
- Ej, ej. Przyjaciele są od tego, aby pomagać. A ja i tak nie mam co robić wieczorami, więc nic mi się nie stanie, że dwa - trzy dni stanę za barem prawda? A sama mówiłaś, że jest ciężko.
- Ale beze mnie też będzie.
- Dam radę. A teraz zbieraj się i do szpitala jedziesz. Tylko weź kąpiel.
- Dziękuje.
- Nie masz za co. A teraz szybko. Zrobię ci śniadanie. - i poszła do kuchni

A ja tylko zadowolona poleciałam do łazienki pod prysznic i poranną toaletę, poleciałam jeszcze do pokoju gdzie ubrałam świeże ciuchy i zjadłam pyszne śniadanie zrobione przez Radkę i razem wyszłyśmy z domu, tyle tylko, że ona do szkoły a ja do szpitala. Powiedziała, że po pracy wpadnie do mnie z obiadem i sprawdzić jak Denis. W tym momencie na prawdę nie wiedziałam jak mam dziękować, za to, że ją poznałam.

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Rozdział 20

Eee wiecie, że do końca zostały 3 rozdziały? hahaha a ja właśnie zobaczyłam, że nie mam ostatniego i nie wiem o co chodzi:D

&&&
Minął miesiąc. Widziałam znaczącą różnicę w zachowaniu Pedro jak i samej Radki. Tylko, że Radka również była bardzo tajemnicza i kompletnie nie wiedziałam co mam na to poradzić. Ale dzisiaj miałam pracę tak samo właśnie jak moja przyjaciółka, dlatego we dwie pożegnałyśmy się z Matildą i pojechałyśmy autobusem na dzień pełen pracy, bo był piątek. I w sumie nie miałam nawet czasu pogadać z nikim bo tylu osób to my jeszcze nie mieliśmy. Dwoiłam się i troiłam, aby każdy został obsłużony i pod koniec nie marzyłam o niczym innym jak o tym, aby po prostu zakopać się pod kołdrę, ale jeszcze trzeba było posprzątać i przygotować wszystko na jutrzejszy dzień. Dlatego wkładałam do szklanek słomki wraz z Lee kiedy z kantorka szefów wyszła Radka i widać było, że poczuła jakąś ulgę, choć zaraz za nią wyszedł Marcos i jeszcze ją namawiał do czegoś, ale ona od razu kiwała głową, że nie. Dlatego kiedy we dwie wyszłyśmy z baru, aby wrócić do mieszkania to od razu na nią spojrzałam.
  • No co?
  • Ty mi to powiedź.
  • Rzuciłam pracę. - wzruszyła ramionami a ja aż się zatrzymałam
  • Że co zrobiłaś?
  • Dałam dzisiaj wypowiedzenie.
  • Ale jak to? Dlaczego? - i do niej podbiegłam
  • Już wolę wrócić do domu niż męczyć się patrząc na Pedro.
  • Rzuciłaś pracę, którą lubiłaś tylko i wyłącznie dlatego, że tam pracuje idiota, który cię nie chciał?
  • Nie pracuje, jest szefem. I tak lubię Pecaditos, ale czas iść na przód i robić coś innego. Wiecznie nie będę kelnerką.
  • Ale jak to?
  • Już i tak jestem umówiona na rozmowę o pracę.
  • Ale robiłaś to wszystko tak w tajemnicy?
  • Wolałam mieć pewność. Nie chce po prostu pewnego dnia się obudzić i dojść do wniosku, że zamiast iść za marzeniami to robię to samo co mój ojciec. Poświęcił całe swoje życie na to, aby pracować za barem. Jeśli zatęsknię za tym to mogę wrócić do domu.
  • Więc co zamierzasz robić?
  • Będę uczyć języka czeskiego. W poniedziałek mam właśnie rozmowę kwalifikacyjna, a raczej jej drugi etap. Przeszło zaledwie czterech kandydatów.
  • No to mam nadzieję, że ci się uda. Ale... co z Pedro?
  • Nic.
  • Nie wie o tym jeszcze prawda? - a ona od razu pokiwała głową – Zrobiłaś to dla niego prawda?
  • I dla siebie. Nie może być z pracownicą, ok to mu to ułatwię i nie będę się mu pokazywać na oczy.
  • Nie będzie zadowolony.
  • Dlatego powiedziałam to akurat jak był Marcos.
  • Pewnie już zadzwonił do brata i mu o tym powiedział.

Radka jedynie wzruszyła ramionami i tak o to rozeszłyśmy się do swoich pokoi. Oczywiście jak poszłam w niedzielę do pracy to już wszyscy wiedzieli o tym, że Radka odeszła z pracy. I tak samo jak ja byli zdziwieni, ale kiedy akurat roznosiłam piwo po lokalu to wparował Pedro i widać było, że nie jest zadowolony. Tylko wskazał na mnie i kazał iść na zaplecze. Spojrzałam na innych i poszłam tam za nim, nie powiem, ale się go bałam.
  • Co jej strzeliło do łba?
  • Nie uważasz, że powinieneś się jej o to zapytać?
  • Tak, ale nie odbiera ode mnie telefonów!
  • Ej, ej. Po pierwsze, nie krzycz na mnie. - od razu się oburzyłam – A po drugie co cię to interesuje? W końcu powiedziałeś jej papa.
  • Karolina!
  • No co? Zrobiła to co uważała za słuszne, odeszła z pracy gdzie wiedziała, ze może spotykać ciebie. Może i udawała, że jest wszystko ok, ale tak nie było. Chłopie czy ty nie widzisz, że ona się w tobie zakochała i to na poważnie?
  • Wiem... - westchnął i usiadł
  • I po twojej reakcji wiem, że ty też. Więc zrobiła to co wychodzi wam na dobre. W końcu teraz jak nie jest twoją pracownicą to możesz w końcu powiedzieć to co tak naprawdę siedzi ci w głowie.
  • Ale Radka w ogóle nie odbiera ode mnie telefonów, nie rozmawia ze mną.
  • Bo ją zraniłeś. Czy to tak trudno zrozumieć? Ale jutro ma rozmowę o pracę, więc możesz wpaść popołudniu i z nią pogadać.
  • Dlaczego nam pomagasz?
  • Bo Radka pomogła mi, a i sama wiem jak to jest kiedy ktoś komuś się podoba. Pedro... - westchnęłam – Naprawdę warto było się tak katować? Nic dla ciebie nie znaczyła ta noc?
  • Skąd?
  • Jak już wychodzisz na ranem to upewnij się, że nikt cię nie widzi. - zaśmiałam się tak samo jak on – Komicznie to wyglądało, ale cóż. Na dodatek mamy obiad u nas więc zrób wszystko tak, aby było ładnie. Wiem, że cię na to stać.
  • Ok.
  • No i bardzo dobrze. A teraz wracam do pracy, a ty odpuść jej. Zrozum, że czasem trzeba coś poświęcić, dla uśmiechu.

Ale nadszedł poniedziałek i miałam wolne. I chyba bardziej denerwowałam się rozmową kwalifikacyjną niż Radka. Czekałam aż wróci sprzątając w swoim pokoju i kiedy tylko usłyszałam jak trzasnęła drzwiami to od razu wyszłam jej naprzeciw. Nic nie mogłam wyczytać z jej twarzy i już bałam się o najgorsze i miałam w sumie ją zacząć pocieszać, że znajdzie coś innego kiedy ona zaczęła skakać i cieszyć się, że dostała pracę. Stałam tak dobrą chwilę w szoku, ale jednak się ocknęłam i od razu skakałam z nią i ją mocno przytuliłam gratulując i mówiąc, że trzeba to jakoś uczcić. Ale nasze szczęście zakłócił dzwonek do drzwi, więc od razu Radka otworzyła drzwi a ja sobie przypomniałam, ze miał przyjść Pedro więc jak tylko go zobaczyłam to od razu powiedziałam, że nie będę im przeszkadzać i wyemigrowałam do swojego pokoju, ale i tak stałam pod drzwiami i podsłuchiwałam. Bo nie moja wina, że byłam dosyć ciekawska a kibicowałam im z całego serca, aby byli ze sobą. A wiedziałam, że Radka da mu szansę jak on się tylko wytłumaczy. A że nie poszli do jej pokoju tylko rozmawiali na neutralnym gruncie czyli w przedpokoju to tak samo jakoś wyszło.
  • Pedro... nie rozumiem kompletnie po co przyszedłeś. Bo na pewno do pracy nie wrócę.
  • Nie chodzi mi o pracę.
  • To o co?
  • O nas.
  • Ale nas nie ma. Jestem ja i jesteś ty.
  • Wiem, ale chcę to zmienić. Wiem, że cię zraniłem mówiąc to co powiedziałem, ale pogubiłem się. Obiecałem swojemu bratu, że nic a nic z żadną z pracownic. Do tego trzecim szefem jest brat mojej byłej dziewczyny.
  • I co w tym wszystkim wspólnego mam ja?
  • Bo pojawiłaś się na mojej drodze i straciłem głowę. Radka, jesteś inna niż reszta dziewczyn. Nie patrzysz na mnie jak na piłkarza, szefa tylko traktujesz mnie jak zwykłego kumpla. Z którym możesz porozmawiać na każdy temat, nie uciekałaś kiedy pytałem cię o wszystko. Potrafisz w spokoju mi wszystko wytłumaczyć, a do tego twój uśmiech sprawia, że sam się uśmiecham i mam ochotę przenosić góry. Droczysz się ze mną i nie boisz się powiedzieć czegoś co ci się nie podoba. Walisz prosto z mostu, do tego masz śmieszny akcent i kiedy słyszę jak mówisz po czesku to mam ochotę się zaśmiać serdecznie. Wiem, wiem. Nie to chciałaś pewnie usłyszeć, ale ta noc... to nie było jednorazowe zabawienie się, ulżenie sobie. Sam nie wiem co mnie skusiło wtedy, kiedy cię pocałowałem i do tego kiedy uciekłem jak tchórz po świetnej nocy z świetną dziewczyną. Skłamałem wtedy, kiedy mówiłem aby zapomnieć. Bo ja nie mogę, codziennie to rozpamiętuje, i co dziennie wyobrażam sobie jak twoje delikatne usta witają moje. - skończył a ja już miałam łzy w oczach
  • Dziękuje.. - szepnęła – Jeszcze nikt mi nie powiedział tyle pięknych słów.
  • Zasługujesz na to.
  • Łał... - pociągnęła nosem, a ja sama się nie dziwię, dlaczego ona płacze, ale dlaczego nic nie mówi?!

Cicho otworzyłam szerzej drzwi od sypialni i wyjrzałam do przedpokoju, a ci w najlepsze się całowali. W sumie Radka się uwiesiła na Pedro, a ten mocno ją obejmował. W sumie to był bardzo dobry znak, że nie kłócili się ani nic, tylko robili coś miłego. Ale jednak musiała im przeszkodzić Matilda, która właśnie weszła do środka i uderzyła Pedro w plecy drzwiami. Oderwali się od siebie, a ja od razu zauważyłam, że stoję jak ten głupek przy drzwiach i na nich patrzę.
  • A tu co się dzieje?
  • Cieszymy się z nowej pracy Radki. - od razu zauważyłam
  • Tak w objęciach? I przepraszam za drzwi.
  • Jasne. - i je sobie masował – Mogłem odejść trochę dalej.
  • Właśnie! Bo ja mam nową pracę, miałyśmy to oblać. - zwróciła się do mnie a ja widziałam jakie miała wypieki i szklane oczy
  • Dokładnie. Więc jakaś impreza, czy jednak w domu z winem?
  • W domu! Ale...
  • My spotkamy się jutro. - i dał jej buziaka w policzek – Bawcie się dobrze, a my oblejemy wszystko jutro.
  • Ale nie musisz Pedro uciekać.
  • Nie uciekam, ale wiem że wy kobietki macie swoje imprezy. W takim razie do zobaczenia jutro. - i puścił jej oczko a ona jedynie mu pomachała
  • Ej, ej. - rzuciła Matilda – Ale ja nie chciałam. Mogliście dalej się całować w drzwiach.
  • Daj spokój, my nic a nic. - ale od razu się zarumieniła
  • Jak dzieci, jak dzieci. - westchnęłam a Matilda się ze mną zgodziła – Ale oblewamy nową pracę, nowy związek!
  • Ej nie wiem czy jesteśmy razem. - zauważyła
  • Kobieto! Kiedy facet tak mocno trzyma dziewczynę w objęciach, o mało co jej języka nie odgryzł to raczej jesteście razem. - powiedziała Matilda i podała nam kieliszki, ale dostała kuksańca w bok
  • Jesteś wredna.
  • Jestem szczera! - zaśmiałyśmy się i rozpoczęłyśmy balangę   

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Rozdział 19

Pisany przy Gotye – Somebody that I used to know

Od kilku dni nie czułam się za dobrze. Miałam mdłości a na dodatek było mi coraz szybciej słabo i kompletnie nie wiedziałam co mi jest, a i bałam się najgorszego. Dlatego wzięłam wolne w pracy i na szczęście Pedro o nic nie pytał, ani nikt o nic nie pytał. Dlatego wyszykowałam się rano i poszłam do apteki po test ciążowy, a raczej dwa. Na dodatek tak się bałam, że zwlekałam z tym dobry tydzień. Ale kiedy zasłabłam po raz kolejny w pracy to wzięłam się w garść i poszłam do Denisa. Na szczęście był w domu więc od razu się z nim przywitałam i wzięłam go na kanapę, aby o wszystkim powiedzieć.
  • Więc co takie ważnego masz mi do przekazania? - zaśmiał się
  • Chyba jestem w ciąży. - powiedziałam prosto z mostu jak mnie zawsze uczono
  • C-co?
  • Chyba wpadliśmy. - westchnęłam
  • Nie żartuj ok?
  • Nie żartuje. Mam mdłości, jest mi słabo. - wyliczałam
  • Jesteś pewna? Miałaś badania, robiłaś testy? - i aż wstał i chodził w kółko
  • Nie, przyszłam najpierw cię powiadomić i mam testy przy sobie.
  • Musisz je zrobić. Muszę mieć pewność że to w ogóle moje dziecko.
  • Słucham?! - i sama wstałam
  • No co?
  • Jak możesz mówić, że to może nie być twoje dziecko? A co to ja kurwa jestem i sypiam z każdym napotkanym chłopakiem?
  • Uspokój się, ja tylko myślę.
  • Super! W ogóle myślałam, że się ucieszysz jak ci powiem.
  • Ucieszyć? - zaśmiał się – Kobieto w tym momencie dziecko jest mi tak potrzebne jak kurtka zimowa latem.
  • Oh tak?! To trzeba było myśleć o zabezpieczeniu a nie!
  • Tylko raz się nie zabezpieczyliśmy i od razu mamy wpaść?!
  • Nic nie wiadomo, nawet nie wiem czy faktycznie jestem w ciąży, a może jestem chora. Ale za to ty dałeś naprawdę dobry przykład jako przyszły tatuś, pogratulować mi takiego chłopaka nie ma co.
  • Karolina...
  • Nie ma Karolina! Najlepiej będzie jak po prostu zapomnisz o mnie i się odwalisz! - warknęłam i po prostu wyszłam z jego mieszkania, aby być jak najdalej od niego

Jak on mógł mówić coś takiego? A ja miałam go za pana idealnego, a tak to naprawdę był idealny tylko na pokaz, jak wszystko szło dobrze. Prawdziwe oblicze Denisa wychodzi dopiero wtedy kiedy pojawia się jakaś przeszkoda. Zła wróciłam do mieszkania i na szczęście nikogo nie było więc zakopałam się pod kołdrę i po prostu płakałam do poduszki. Denis nawet nie dzwonił, aby przeprosić. Ale jednak postanowiłam wybrać się do ginekologa, aby mieć pewność. Dlatego poszukałam w sieci jakiegoś i pojechałam sama, ale bałam się niemiłosiernie i nie mogłam wejść do środka. Dlatego zadzwoniłam do jedynej osoby, która mogła mnie w tym momencie wesprzeć.
  • Tak?
  • Co robisz?
  • Odpoczywam. - zaśmiała się Radka – A co?
  • Potrzebuje twojej pomocy.
  • Jasne, a coś się stało?
  • Mogłabyś przyjechać jak najszybciej na Calle de San Maria?
  • Jasne, daj mi z jakieś dwadzieścia minut.
  • Dzięki. - i się wyłączyłam

Usiadłam sobie na ławce z butelką wody i myślałam nad wszystkim. Bo jeśli jestem w ciąży to będę musiała pewnie wrócić do Polski bo na pewno właścicielka nie zgodzi się na to, żebym mieszkała z dzieckiem w mieszkaniu. Do tego pewnie stracę pracę w Pecaditos bo tam trzeba jednak być sprawnym, a nie z brzuchem. A nie chciałam wrócić do kraju z niechcianym dzieckiem i do tego bez niczego. Po jakichś dwudziestu minutach dobiegła do mnie Radka i tylko na nią spojrzałam, a w oczach od razu pojawiły mi się łzy.
  • Ej, ej co się stało? - i od razu usiadła mnie obejmując
  • Chyba jestem w ciąży. - wypłakałam a ona rozdziawiła buzię więc nie pozostało mi nic innego jak się zaśmiać
  • A-ale c-co?
  • Wpadłam chyba z Denisem, ale boję się iść do lekarza, aby to potwierdził.
  • Ale musisz iść!
  • Wiem... - i skubałam koszulkę
  • A gdzie Denis? - i się rozejrzała
  • Zostawił mnie.
  • ŻE CO?! - wydarła się chyba na cały Madryt więc tylko zasłoniłam uszy
  • Stwierdził, ze nie potrzebne mu jest w tym momencie dziecko, a i tak miał wątpliwości, czy to jego.
  • A jego co popierdoliło?!
  • Nie wiem... - i spuściłam głowę
  • Boże co za debil, idiota do kwadratu co myśli tylko tym małym orzechem co ma w spodniach. - mruczała pod nosem – Jak ja go dorwę to nie zostanie z niego nawet sucha nitka.
  • Nie Radka. Ja nie chce tego, tak zdecydował więc zostało mi tylko samemu z tym problemem żyć.
  • O na pewno nie! Masz mnie, a jak jesteś w ciąży to to dziecko ma najlepszą ciocię pod słońcem. Nie zostawię cię samej w tym momencie. - i złapała mnie za rękę i mocno pociągnęła – A teraz idziemy na badanie, sprawdzić czy faktycznie masz fasolkę w sobie.
  • Dziecko.
  • Ale najpierw jest fasolką. - i mnie ciągnęła

Na szczęście nie weszła ze mną do środka, chociaż wyglądała na taką, która byłaby w stanie to zrobić. Denerwowałam się podczas badania strasznie, ale na szczęście panie ginekolog była bardzo miła i wyrozumiała. Na dodatek zrobiła mi badania i musiałam poczekać jeszcze na wyniki i siedziałam z Radką na korytarzu i we dwie obgryzałyśmy paznokcie, ale chyba ona bardziej i byłam w sumie ciekawa czym jest to spowodowane. Ale po jakiejś pół godzinie, najdłuższej pół godzinie mojego życia odebrałam wszystkie wyniki i okazało się, że wcale nie jestem w ciąży, albo nie mam fasolki w sobie. Tylko mam po prostu osłabiony organizm od stresu i przemęczenia w pracy. Odetchnęłam z ulgą i Radka na poprawę humoru zaprowadziła mnie do najlepszej lodziarni w mieście, gdzie serwowali najlepsze lody.

Denis:

Karolina nie odzywała się do mnie już tydzień i kompletnie nie wiedziałem jak ja sam mam do niej się odezwać. Bo wiedziałem, że przesadziłem i to dużo. Dlatego zadzwoniłem po Pedro, który tylko miał wpaść do taberny i zaraz przyjechać do mnie. Otworzyłem mu drzwi i zmęczony usiadłem na kanapie.
  • Więc co jest?
  • Karolina mnie rzuciła.
  • C-co?
  • Bo, chyba wpadliśmy a ja zachowałem się jak rozkapryszona gwiazda i powiedziałem co nieco i odeszła ode mnie.
  • Że coś zrobił?!
  • Powiedziałem, że dziecko nie jest mi w tym momencie do szczęścia potrzebne? - i speszony na niego spojrzałem a on patrzył na mnie jak na idiotę – Wiem, przeholowałem ale byłem zestresowany bo no.
  • Powinieneś od razu po tym jak wyszła błagać ją na kolanach.
  • Wiem... ale teraz się do mnie nie odzywa i w sumie nie wiem nic.
  • Normalnie pracuje więc chyba nic nie jest poważnego. Ale zadzwoń do niej bo w końcu jak jest w ciąży to z tobą.
  • No tyle, że ja właśnie powiedziałem, że muszę mieć pewność.
  • Denis ty urodziłeś się takim debilem czy co? Jak możesz zestresowanej dziewczynie, która możliwe, że jest w ciąży powiedzieć coś takiego? Zastanów jak się poczuła bo jestem święcie przekonany, że jak jest w ciąży to z tobą bo ona świata poza tobą nie widzi.
  • Wiem... i jest mi z tego powodu cholernie wstyd.
  • I bardzo dobrze. Teraz musisz ją błagać o przebaczenie bo ty bez niej nie potrafisz funkcjonować.
  • Ale jak?
  • A co to ja jestem jej chłopakiem? Zaproś ją na spacer, randkę, ale taką, że aż ją zwalisz z nóg. Cokolwiek!
  • Może masz rację... a co jeśli ona jest w ciąży?
  • To bierzesz się w garść i jej pomagasz? Wiesz jak ja bym chciał mieć dziecko?
  • Nie masz dziewczyny.
  • No właśnie! Więc bierz się w garść i walcz o to co twoje. Bo gorzej będzie jak wyjedzie a ty jej nie znajdziesz. W końcu Polska jest dosyć spora.
  • Masz rację. Muszę pokazać, że jestem mężczyzną.
  • No i teraz gadasz do rzeczy. Więc ci powiem dokładnie kiedy ona ma zmiany, abyś mógł jej zaproponować wszystko dokładnie.
  • Dzięki stary. - i się do niego uśmiechnąłem
  • Tylko nie stary. Ale podziękujesz mi jak wszystko będzie cacy i tak jak było do tej pory.
  • Jasne szefie.
  • No, a teraz uciekam w jeszcze jedno miejsce. Więc zostawiam cię z myślami i dam ci dokładnie znać kiedy.
  • Jasne!

Odprowadziłem go jednie do drzwi i zamknąłem je za nim. Od razu szybko wyciągnąłem swojego laptopa i odpaliłem go wyszukując najlepsze miejsca jakie mogą się spodobać Karolinie i organizując wszystko dokładnie krok po kroku. W końcu musiałem ją odzyskać.  

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Rozdział 18

Pisany przy Coldplay – Every teardrop is a waterfall

Tradycją chyba jest, że przed jakimś wspólnym obiadem coś się dzieje. Najpierw ja gotowałam gdzie zamiast obiadu sam na sam spędziliśmy go w gronie przyjaciół. U Denisa wyłączyli nam na jakiś czas prąd. A jak dzisiaj miał być obiad u Pedro to pomimo tego, że się przeziębiłam to jeszcze dostałam okres. Dlatego zwlekłam się z łóżka, aby iść za potrzebą do toalety i kiedy miałam już wracać do swojego ciepłego łóżeczka to przeżyłam szok, a mianowicie byłam świadkiem jak z pokoju Radki, bez butów z źle zapiętą bluzą wychodził nie kto inny jak sam Pedro, nasz przyjaciel a do tego nasz szef! I ja przepraszam, ale co on robi o piątej nad ranem w naszym mieszkaniu i to jeszcze w takim stanie? Poskładałam wszystko do jednej kupy, ale ni jak mi nic nie wychodziło, dlatego wróciłam do łóżka, ale ciekawość tak mnie zżerała, że zwlekłam się o wiele szybciej niż zawsze i z dwoma kubkami kakao poszłam do pokoju swojej przyjaciółki, która spała rozwalona na łóżku i dobrze, że miała chociaż na sobie jakąś koszulkę, ale ciuchy, które były rozwalone po całym pokoju od razu dało mi do myślenia i tylko usiadłam na łóżku i otworzyłam w szoku buzię. Bo o to moja przyjaciółka spędziła noc ze swoim szefem o którym mi zawsze mówiła, że nic a nic! Ale przebudziła się i zaczęła mruczeć, a ja już myślałam, że mnie pomyli z Pedro. Więc od razu się odezwałam.
  • Dzień dobry. - i na moich ustach zagościł wielki uśmiech kiedy zobaczyłam jej zdziwioną minę – Mam dla ciebie pyszne kakao.
  • Dzięki. - i się rozejrzała
  • Nie powiedział ci, że wychodzi?!
  • C-co? K-kto? - i chyba Święty Mikołaj ma bledszy strój niż jej policzki
  • Oj Radka jak już spotykasz się z Pedro to trzeba było mi powiedzieć! - oburzyłam się
  • Ale ja z nim się nie spotykam. - westchnęła i usiadła od razu łapiąc za kubek
  • Jak to?
  • Po prostu. Wczoraj odprowadził mnie do domu.
  • I został na noc, a twoje ciuchy leżą jak popadnie. Już nie wspomnę o tym staniku na lampie. - i ściągnęłam
  • Jestem idiotką. - jęknęła i miała łzy w oczach a ja od razu usiadłam obok niej i ją przygarnęłam
  • Ej, ej nie płacz. Wcale nie jesteś idiotką. Pasujesz do Pedro.
  • Ale on wyszedł, przeleciał mnie i uciekł jak tchórz.
  • Raczej jak Romeo uciekał przed twoimi rodzicami. - zaśmiałam się, ale od razu się opanowałam kiedy widziałam jej minę – No ok, ukradkiem wyszedł, ale może miał jakiś powód?
  • Jaki?
  • Nie wiem. Zapytaj o to. W końcu spędziłaś z nim noc!
  • A jak mnie wyrzuci z Pecaditos? Ja muszę mieć pracę bo jak sobie poradzę?
  • Nie wyrzuci cię. - jęknęłam – W końcu jesteś najlepszą pracownicą w barze! Porozmawiaj z nim, pójdź wcześniej do niego na ten obiad.
  • Obiad... zapomniałam o nim. - i od razu zakopała się pod poduszkę – Przecież ja mu teraz nie spojrzę w oczy.
  • Boże Radka nie załamuj mnie. Podoba ci się Pedro już od dobrych kilku miesięcy, wzdychasz do niego ukradkiem tak samo jak on do ciebie, a ty mi teraz jeszcze takie głupie farmazony walisz. Ogarnij się dziewczyno i zbieraj swój zadek. Masz się wyszykować w mega ładne ciuszki i idziesz do Pedro przed nami i z nim wszystko wyjaśniasz i będziemy na podwójnej randce! - aż sobie sama poklaskałam
  • A jak on tylko wykorzystał moją słabość do tego, aby po prostu sobie ulżyć?
  • To już się nigdy więcej do niego nie odezwę. Ale bez rozmowy z nim nic nie będziesz wiedzieć i nie waż mi się nawet odwoływać i tam nie iść.
  • No dobrze... nie mogę zachowywać się jak dziecko.
  • No i teraz mówisz jak Radka.
  • Ale w co ja mam się ubrać? - jęknęła a ja tylko przewróciłam oczami

Ale w końcu wyszykowałam ją w jakąś spódnicę, koszulę i do tego dodatki, a ona jak posłuszna dziewczynka wszystko założyła i mega zdenerwowana ruszyła do Pedro i jak miała stać pod drzwiami to miała puścić mi sygnał i teraz to ja się denerwowałam bardziej niż ona. Ale kiedy mój telefon oznajmił mi swoją obecność w ręce to od razu podskoczyłam na łóżku bo udało jej się dojść i stanąć przed drzwiami. Tylko oby teraz wszystko dobrze się potoczyło a my będziemy mogli w spokoju zjeść obiad. Ale właśnie! Obiad... w pośpiechu zaczęłam się szykować bo bym o nim zapomniała na śmierć. Szybki wybór stroju, makijaż i uczesanie i właśnie do drzwi zapukał Denis więc tylko złapałam za torbę i klucze i wybiegłam z mieszkania jakby się paliło. Denis tylko spojrzał na mnie zdziwiony więc dałam mu buziaka w policzek i zbiegłam na dół trzymając go za rękę.
  • Ok, ok co się dzieje, że ci się tak spieszy?
  • Jestem głodna?
  • Na pewno? - a ja pokiwałam pewnie głową

Na szczęście nie zadawał żadnych pytań tylko pojechał w dobrze mu znanym kierunku, czyli do mieszkania Pedro. Już na klatce schodowej roznosiły się pyszne zapachy i dopiero teraz poczułam jak naprawdę jestem głodna. Ale zapukaliśmy do drzwi i otworzyła nam nasza przyjaciółka i nie mogłam nic kompletnie wyczytać z jej twarzy, ale wpuściła nas do środka i od razu gospodarz dał po kieliszku wina.
  • Oby dzisiaj nam nic nie wyskoczyło. - zaśmiał się Denis a ja tylko się do nich uśmiechnęłam
  • Lepiej nie kracz. - pokiwał mu palcem Pedro i odkrył jedzenie – czyli rybkę jak obiecał ale w sosie koperkowym na masełku
  • Pycha. - od razu powiedziałam i czekałam aż mi nałoży i kiedy miałam już swój talerz to spróbowałam
  • Starałem się dorównać wam wszystkim.
  • Ale jeszcze Radka nie gotowała więc teraz to ty masz wysoko postawioną poprzeczkę. - zauważył Denis
  • Jakoś dam radę. Czeska kuchnia wcale nie jest trudna.
  • Ale na pewno smaczna. - zaważył Pedro a ona pokiwała głową i widziałam, że jednak między nimi nie gra wszystko tak jak powinno

Dlatego po pysznym obiedzie i w sumie miłej atmosferze postanowiliśmy się zbierać. Tylko, że odwieźć miał nas Denis, ale chciałam porozmawiać z Radką. Dlatego pożegnałam się ze swoim chłopakiem i pognałam na górę gdzie moja przyjaciółka właśnie nalewała sobie kieliszek wina.
  • Nie poszło co?
  • Nie, poszło bardzo dobrze.
  • Więc?
  • Nie może spotykać się ze swoją pracownicą i powinniśmy zapomnieć.
  • Pedro to powiedział?!
  • Tak. Mówiłam, że nie ma nic między pracownikiem a szefem.
  • Jego to pojebało jak nie wiem co. Jak może mówić coś takiego jak dobrze wiemy, że to jest sprzeczne z tym co myśli.
  • Nie myśli tak jak mówisz. - wzruszyła ramionami
  • Ja już wiem co on myśli. - i od razu sama nalałam sobie kieliszek – Debil jest tchórzem tylko tyle powiem. Ale ok, mówi tak! To będzie miał.
  • Słucham?
  • Nie ma płakania nad rozlanym mlekiem. Musisz mu pokazać co stracił. Dlatego rozpuścimy plotkę, że idziesz na randkę. Matilda nam wynajmie jednego z jej kolegów.
  • Nie będę bawić się w coś takiego. Jestem dorosła, nie będę płakać.
  • No dobrze, ale jak coś to tylko szepnij słówko, już ja wszystko zorganizuje.

Radka jednak poszła do siebie pod pretekstem posprzątania i przygotowania przepisów na jej obiad. Ale wiedziałam, że chciała po prostu zamknąć się sama w pokoju, ze swoimi myślami. Dlatego w sumie ja tez poszłam do siebie i od razu odpaliłam swój komp. Zobaczyłam wszystkie swoje konta, odpisałam znajomym na wiadomości i akurat przyszła wiadomość od Denisa.
  • Kochanie czy mi się zdaje czy coś jest nie tak?
  • Bo jest....
  • Co się dzieje? - a ja tylko spojrzałam za siebie i od razu wróciłam do klawiatury
  • Pedro jest debilem jakich mało to się dzieje.
  • Pedro?
  • Tak, najpierw namącił w głowie a później robi to co robi. Pa mała, było fajnie ale jednak nie jest to co szukam...
  • Czekaj, czekaj bo się pogubiłem...
  • Pedro z Radką się trochę zapomnieli. Myślałam, że jednak jedno i drugie czuje do siebie to samo, ale jak widać Pedro nie może z pracownikiem.
  • Słucham?! Przecież Radka mu się podoba od kilku miesięcy!
  • Chyba raczej podobała, aż do wczoraj.
  • Co on zrobił?
  • Powiedział jej po spędzonej nocy, że nie może być z pracownikiem i niech lepiej zapomni o tym co się stało.
  • Pogadam z nim.
  • Lepiej to zrób bo jak nie to nie usiądzie na krześle bo mu takiego kopa dam, że mnie popamięta na zawsze.
  • Tak jest!

Jeszcze długo siedziałam na necie i zobaczyłam, że Radka dała wpis jakiś po czesku, ale nie musiałam długo szukać aby wiedzieć o co chodzi. To samo Pedro jak widać bo sam wrzucił coś smutnego, a mianowicie Są ludzie, którym szczęście mig­nie tyl­ko na mo­ment, na mo­ment tyl­ko się ukaże po to tyl­ko, by uczy­nić życie tym smut­niej­sze i okrutniejsze.” . Ja nie wiem, on naprawdę jest taki głupi czy co? Tylko westchnęłam i odpaliłam film. Bo musieli to wszystko załatwić między sobą, a ja mogę im tylko pomóc ale na pewno nie będę wchodzić między nimi. Ale jednak po dłuższym zastanowieniu napisałam mu wiadomość o treści Miłość jest jak wiatr kiedyś mija. Jak jest się tępym facetem to traci sie największy skarb.” Starałam się mu wbić do głowy co tak naprawdę zrobił, bo jeśli było tak jak mówił Denis to na pewno się opamięta. 

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Rozdział 17

Haha tutaj rozdział pisany przy zespole, którego Karolina nie lubi :P ale wybacz musiałam :D A wczoraj moja Castilla wygrała 5-1 i teraz chodzę zadowolona bo i nawet słoneczko wyszło <3

&&&
Pisany przy Mumford and sons - Whispers in the dark

Whispers in the dark
Steal a kiss and you'll break a heart


Przez ostatni tydzień byłam chora i dlatego nie widziałam się ani z Denisem, ani też nie chodziłam do pracy. Akurat z tego drugiego to się cieszyłam, choć kiedy Radka mówiła jak jest ciężko to było mi jej szkoda, bo na prawdę miała za dużo jak dla mnie zmian. Ale w końcu wyzdrowiałam więc mogłam iść do pracy, ale jak się okazało miałam jeszcze jeden dzień wolny więc dlatego postanowiłam spotkać się z Denisem, który tylko jak usłyszał, że czuję się już lepiej a do tego mogę wyjść to od razu zgodził się na randkę i zaproponował, abyśmy spotkali się u niego bo i tak lepiej nie ryzykować a na dworze wcale ciepło nie jest, choć na pewno mrozów w Polsce nie przebije. Bo w sumie było zaledwie minus dwa, a nie to co u nas minus 18. Ale w sumie nie dyskutowałam na ten temat dosyć długo tylko szykowałam się. Musiałam wyglądać zjawiskowo, a i tak czułam taką potrzebę. Ale po całym tygodniu leżenia w łóżku w piżamie i za dużej bluzie, do tego poczochrana i z dużym, czerwonym nosem nie wygladałam zbyt zachęcająco. Postawiłam tym razem na spódnicę, bluzkę Radki, którą mi pożyczyła a także pozwoliłam się pomalować Matildzie. Tak odpisowana pojechałam do Denisa, który przywitał mnie z uśmiechem i czułam pyszne zapachy dochodzące z kuchni więc na moich ustach również pojawił się uśmiech, zwłaszcza że dopiero teraz doszło do mnie, że zgłodniałam, a Denis był dobrym kucharzem co już mi udowodnił.

- Napijesz się czegoś?
- Soku? Niestety wina jeszcze nie mogę bo kończę antybiotyk.
- No tak. - uśmiechnął się - Ale po chorobie jak widać nie ma już śladu.
- Dokładnie, a jutro nawet wybieram się do pracy. Radka jednak nie wybłagała dwóch dni.
- No tak, już nie robi grafików?
- Nie, ale pewnie może się to zmienić. - zaśmiałam się

Ale jednak przyniósł nam dwa talerze wraz z piciem więc zadowolona jadłam pastę z sosem pomidorowym. Nie powiem, było bardzo pyszne, a do tego przez cały czas opowiadał mi co robił przez cały tydzień i jakie miał śmieszne przygody na treningach bo jednak jak się ich cała ekipa zbierze do kupy to nie obejdzie się bez śmiechu. Ale z drugiej strony dobrze, że mieli ze sobą tak dobry kontakt bo to było widać podczas cieszenia się zdobytych goli, a także kiedy przegrywali. Nie ważne co, zawsze byli ze sobą, na dobre i na złe, tak samo jak ich najwierniejsi kibice. Na dodatek postanowiliśmy obejrzeć jakiś film, więc Denis szukał czegoś ciekawego a ja poszłam po kolejną szklankę soku i zadowolona usiadłam koło niego na kanapie. Od razu mnie objął i tak wtulona w niego skupiłam się na filmie. Tyle tylko, że nie było mi to dane bo w pewnym momencie Denis zaczął bawić się moimi kosmykami i czułam jak delikatnie głaskał mnie po ramieniu na co się lekko uśmiechnęłam i na niego spojrzałam. Ale od razu poczułam jego usta na swoich i na jakiś czas się wyłączyłam. Delikatna pieszczota przeradzała się coraz bardziej w te namiętne. I nawet sama nie wiem w którym momencie przenieśliśmy się z kanapy do jego sypialni. Wszystko to co się działo, to jak traktował mnie Denis było magiczne. I na pewno nie zapomniane dla mnie przez długi czas. Po wszystkim tylko leżałam wtulona w mojego chłopaka i patrzyłam w jego oczy, które tak samo wpatrywały się intensywnie w moje. Szepnął tylko, że mnie kocha więc sama odszepnęłam to samo. Leżeliśmy tak jeszcze godzinę, aż zmorzył mnie sen. Na dodatek jak wstałam byłam sama w sypialni i przywitała mnie głucha cisza co mnie zdziwiło. Ale ubrałam się i wyszłam z sypialni, gdzie było puste mieszkanie więc nie wiedziałam o co chodzi. Ale po pewnym czasie dopiero do mieszkania wszedł Denis z reklamówką i bukietem kwiatów więc tylko zdziwiona na niego spojrzałam.

- Aj czyli się nie popisałem i nie będzie śniadania do łóżka? - westchnął a ja się zaśmiałam z jego miny bo była na prawdę komiczna
- Możemy zjeść tutaj, w kuchni.
- No dobrze. Ale to dla pani. - i podał mi kwiaty z całusem, którego odwzajemniłam
- A dziękuje bardzo. Ale wstawię je na razie do wazonu.
- Dobrze, a ja przygotuje śniadanie, które miało być do łóżka, ale musiałem stać w kolejce po bułki. - i wyciągał wszystko z torby na co się zaśmiałam. Ale jednak mu pomogłam z śniadaniem i tak o to siedzieliśmy przy stole z kawką i pysznymi bułkami - Ahh nawet nie wiesz jak mi się nie chce dzisiaj iść na trening.
- Dlaczego? Zawsze pierwszy biegniesz. - i się mu przyjrzałam
- Ale dzisiaj chciałbym spędzić cały dzień z tobą.
- Miło, ale zapominasz, że ja sama muszę iść do pracy. - wystawiłam mu język
- A może zrobimy sobie wagary?
- Wariat. - i ze śmiechem usiadłam mu na kolanach - Ale musisz iść na trening, aby zdobyć pięknego gola dla swojej najwierniejszej fanki, a także dziewczyny.
- Masz rację. Zresztą jak zawsze. - na co się tylko uśmiechnęłam - Ale odwiozę cię i w sumię wstąpie po Pedro, tylko dam mu znać. - i złapał za telefon ale sama za niego napisałam mu wiadomość - I co mu napisałaś?
- Że go tak bardzo kochasz i o nim marzysz, że po niego przyjedziesz. - i zaraz dostał odpowiedź - Oo a Pedro ci piszę, że dziękuje za miła pobudkę i już nie może się doczekać bo bardzo za tobą tęskni pysiaczku mój. - i wybuchnęłam śmiechem
- Aj wy. Pewnie się domyślił, ze to nie ja.
- No ja nie wiem, nie wiem. Nie podpisywałam się. - i pokazałam swoje ząbki ale zaraz Denis zaczął mnie łaskotać - Nie! NIE!! NIEEEE!!! - I starałam się mu wyrwać, ale był silniejszy i dlatego się wiłam i śmiałam aż w końcu uwolniłam i odetchnęłam z ulgą - Nie dobry ty.
- Wiesz mogę zacząć jeszcze raz. - i sam pokazał mi swoje ząbki, ale mu pokiwałam palcem, że na pewno nie - Dobrze, dobrze. Ale gotowa?
- Tak. Więc w drogę. - i zarzuciłam na siebie kurtkę, a on złapał za swoją torbę - Musisz pokazać na co cię stać. - i dałam mu całusa

And I lost my head
But found the one that I love

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Rozdział 16


Cały dzień w pracy. Na dodatek praktycznie byłam cały czas sama bo Radka nie miała dzisiaj dyżuru, a Jose urzędował w kuchni, Pilar na sali a ja stałam za barem cały czas. Niestety wszyscy inni się rozchorowali i dlatego dzisiaj był taki zapiernicz, że już nóg nie czułam. Korzystając akurat z wolnej chwili usiadłam na jednym z krzesełek, które znajdowały się po stronie baru dla personelu i nalałam sobie tonik z wodą, aby jakoś ochłonąć.
  • A tu co za leniuchowanie? - usłyszałam za sobą więc od razu przestraszona wstałam i się odwróciłam
  • Pedro – jęknęłam i usiadłam z powrotem – To nie leniuchowanie, a odpoczywanie.
  • Aż tak ciężko? - i nalał sobie sok
  • Tak. - westchnęłam – Nie ma czasu iść się nawet załatwić do łazienki.
  • Ej, ej tylko nie w mojej knajpie. - powiedział ale widziałam, ze się uśmiecha więc sama się zaśmiałam
  • Życie jest za piękne, aby się załatwiać.
  • Racja, ale co mam robić? - i podwinął rękawy koszulki
  • Słucham? - i spojrzałam na niego jak na wariata, którym zresztą był
  • Potrzebujecie rąk do pracy. Mógłbym zadzwonić do innych, ale są chorzy. A Radka powinna jak najwięcej odpoczywać.
  • Masz rację. Odpoczynek jej się przyda jak najbardziej, zwłaszcza, że dzisiaj z tego co pamiętam ma randkę. - od razu powiedziałam
  • Randkę? - i czy mi się zdaje, czy Pedro to ruszyło?
  • Tak, tak. - i podałam mu cytryny do krojenia – Z tego co mówiła to całkiem niezły chłopak. Do tego student.
  • Czemu wszyscy biorą się za studentów? My absolwenci jesteśmy już za starzy?
  • Nie, ale wy absolwenci zazwyczaj już macie dziewczyny. A co chciałeś umówić się z Radką?
  • Ja? - i się zaśmiał – Przecież to moja pracownica, do tego fajna znajoma i nic więcej.
  • No ok. Chociaż masz rację, na obiadach dobrze widać, że to tylko fajna znajoma.
  • Nie mów o obiadach, w tym tygodniu moja kolej a ja kompletnie nie wiem co ugotować.
  • Poproś Radkę, ona jest dobra w te klocki.
  • Nie, bo pomyśli, że jestem pan dwie lewe ręce i nic nie potrafię. - mruknął pod nosem a ja się tylko zaśmiałam bo oni naprawdę zachowywali się jak dzieci
  • No to ci powiem tak. Denis zje wszystko, Radka też, a ja poproszę danie w którym nic na mnie nie patrzy.
  • Uwielbiam owoce morza!
  • A ja nie! - od razu zawołałam – Ale zrób jakąś rybę w dobrym sosie. Radka jest Czeszką, zjada ryby jak małpa banany.
  • Ok to będzie rybka. - uśmiechnął się – To akurat będzie łatwe danie i pyszne.
  • No i brawo. Ja będę pierwsza na obiedzie. - zaśmiałam się
  • A co tam u was?
  • U nas? Mamy z Denisem czasem lepsze, czasem gorsze dni, ale jakoś wytrzymujemy ze sobą.
  • Mój braciszek coś złego przeskrobał?
  • Jeszcze nie. Ale wiesz jak to jest w związku, jeden dzień złego humoru i już mała sprzeczka o nic, ale na szczęście szybko się godzimy.
  • Nie wierzę, pan idealny przestaje być idealnym?
  • Nie, pan idealny staje się większym ideałem. - zaśmiałam się tak samo jak on
  • Ale cieszę się, że jesteście szczęśliwi. Denisowi brakowało uczucia i teraz jak mu jeszcze w drużynie się powodzi i w ogóle w karierze to widać, że to jest to czego tak naprawdę potrzebował i znalazł na wakacjach przy nieznajomej dziewczyny.
  • Za specjalnie sama go nie szukałam. - zauważyłam – Sam się przypałętał i tak zostało.
  • No tak, przyjechałaś tu za nim więc musiał ci nieźle zakręcić w głowie. - na co uśmiechnięta pokiwałam głową – No i o to chodzi. I żebyście żyli długo i szczęśliwie.

Ale na szczęście Pedro poszedł dalej pomagać i w sumie kontrolować kuchnię i podjadać bo co tam zajrzałam to on coś jadł i ja naprawdę byłam pod wrażeniem, że on taki chudy jest. Na dodatek jako, że już mnie Radka uczyła co i jak to ja zostałam sama z Pedro na koniec i zamykałam wszystko, podliczałam utarg z dzisiejszego dnia i wszystko jeszcze przygotowywałam na jutrzejszą zmianę. Pedro właśnie wrócił z ostatnią tacą czystych naczyń na jutro więc się do niego uśmiechnęłam i podałam mu kasę i wszystkie rachunki. Sam poszedł do „gabinetu” a ja do szatni gdzie się przebrałam i gotowa byłam wyjść i wrócić do swojego cudownego mieszkania i cudownego łóżka bo naprawdę nie czułam nóg. Ale kiedy gasiłam światło na sali to przyszedł też Pedro i bawił się kluczami.
  • To chodź podrzucę cię do domu.
  • Dzięki. - westchnęłam z ulgą – Ale jak na szefa to dobrze poradziłeś sobie dzisiaj za barem.
  • Czasem Radka mnie uczyła. Bo ja naprawdę nie wiedziałem nic, a nic na ten temat. To tylko brat mojej byłej dziewczyny zajmował się salą a ja zajmowałem się zaopatrzeniem.
  • Aha, chyba że tak. A teraz ty sala a on zaopatrzenie?
  • Nie, wspólnie. Rozstałem się tylko z jego siostrą nie z nimi.
  • Rozumiem. - i się do niego uśmiechnęłam i zaparkował pod naszym blokiem – W takim razie dziękuje za podwózkę. Za pomoc przy barze i mile spędzony czas.
  • Ja także. To była fajna zabawa. - zaśmiał się
  • Więc widzimy się na obiedzie u ciebie.
  • A to nie pracujesz?
  • Nie, mam wolne. - uśmiechnęłam się szeroko – Teraz Radka przejmuje stery.
  • Aha, ale w sumie szkoda. Jak jesteście we dwie na barze to mamy większe zyski.
  • Ej, ej. Nie mów tego Denisowi. - na co pokiwał głową jak żołnierzyk – Ale z Radką mamy między sobą taki konkurs. Kto zrobi najwięcej drinków.
  • No, no. Czego to ja się dowiaduje po nocach. - zaśmiał się
  • Dlatego ja już idę bo wyjawię szefowi wszystkie tajemnice i jeszcze nas zwolni. - wystawiłam mu język i wysiadłam z auta – Pa Pedro, miłej nocki.
  • I wzajemnie. Pozdrów Radkę.
  • Oczywiście.

I zadowolona poszłam do klatki i na górę, gdzie otworzyłam sobie drzwi i akurat szła Radka z łazienki w piżamie i tylko się do mnie uśmiechnęła a ja od razu szybko rzuciłam buty w kąt i do niej doskoczyłam.
  • I jak, i jak?!
  • Randka jak randka. Bywałam na lepszych. - zauważyła i weszła do swojego pokoju a ja za nią
  • Ej no. Wydawało się, że będzie tak super, że nie będziesz mogła spać tylko mi wszystko opowiesz.
  • Ale nie było. Za to ty opowiadaj, Romeo przyjechał po księżniczkę?
  • A nie, Pedro mnie przywiózł. Nasz nowy pracownik – szef.
  • Znowu bawił się w barmana?
  • Tak i dobrze bo dzisiaj mieliśmy mały zapiernicz i ledwo się już na nogach trzymałam, a ty jako nauczycielka faktycznie jesteś dobra. Nauczyłaś mnie i jego.
  • Przesadzasz. Ale ja jutro zaczynam.
  • Wiem, wiem dlatego masz wszystko już pomyte i przygotowane. Pedro pomagał.
  • Zaciągnęłaś go na zmywak?
  • Nie, sam poszedł. - uśmiechnęłam się szeroko – Po tym jak zobaczył kto jest jutro. - i mój uśmiech był jeszcze szerszy
  • Słucham?
  • Oj Radka. - jęknęłam – Jesteś naprawdę ślepa.
  • Ej, ej. - od razu się oburzyła a ja tylko pokiwałam głową zrezygnowana
  • Podobasz się mu, ale to taki skunks, że nic nie powie.
  • Daj spokój. Pedro to tylko mój szef.
  • Radka to tylko moja pracownica. - powtórzyłam – Nawet nie wiecie, że bredzicie to samo. Ale Pedro jak dowiedział się dzisiaj, że idziesz na randkę to się nerwowo poruszył i gadał, że wolisz studencika niż absolwenta.
  • Nie prawda.
  • Wiem o tym. I tu masz znak,że jednak coś a coś jest.
  • Ale ja przecież nie zacznę go podrywać, to on jest facet.
  • Ale daj mu jakiś znak, że może!
  • No ok, coś wykombinuje.
  • I dobrze, na obiedzie możesz a teraz ja idę spać bo padam na twarz.
  • Dobrze i dzięki.
  • Podziękujesz mi później. - wyszczerzyłam się i poszłam do siebie

Wykąpałam się i od razu przebrana w piżamę padłam na łóżko, gdzie od razu po przyłożeniu głowy do poduszki zasnęłam.  

poniedziałek, 25 marca 2013

Rozdział 15

Jak ostatnio liczyłam to jeszcze 9 poniedziałków i będą urodziny Karoliny :D a do tego wczoraj Castilla wygrała 4-0 a ja rzuciłam jedno hasło i teraz muszę wymyślić inne, aby moja bella donna nie śmiała się na słowo Czochrać :D

&&&

Wczoraj wróciłam do domu dopiero o trzeciej nad ranem i najchętniej bym nie wstawała z łóżka, ale niestety dzisiaj był obiad u Denisa. Przewróciłam się na drugą stronę i doszło do mnie, że jest już pierwsza, a z tego co pamiętam to umówił się z nami na siedemnastą więc spokojnie miałam jeszcze dużo czasu na to, aby po prostu poleżeć. Razem ze mną wczoraj pracowała Radka i tylko usłyszałam jak się otwierają drzwi i szła biedna zaspana i poczochrana. Cicho się zaśmiałam bo na prawdę wyglądała komicznie, ale odkryłam jej kołdrę na co położyła się obok mnie.

- Napisz do swojego mena, że ja chce spać i będę na tym obiedzie. - mruknęła i wtuliła się w moją poduszkę na co zdziwiona na nią spojrzałam - Napisał do mnie bo nie wie czy to dzisiaj.
- Ale dlaczego napisał do ciebie, a nie do mnie?
- Bo pracowałaś wczoraj i on o tym wie, i pewnie śpisz.
- I dlatego napisał do ciebie?
- Tak i mnie obudził. - powiedziała jak mała dziewczynka, której się coś nie podoba - A Matilda zabrała mi kurtkę bo swoją pobrudziła.
- Oj, ale ty masz dzisiaj pecha.
- Co nie? I wróci w dodatku późno więc nie mam co na siebie założyć, a jest zimno.
- Zimno? - i spojrzałam na okno, ale i tak było zasłonięte
- Dokładnie. Jest zimno, jestem niewyspana i głodna. A do tego mam zdartą skórę na nadgarstku.
- Ajć dalej piecze po wczorajszym?
- Tak, normalnie pożalę się dzisiaj Pedro. Niech coś w końcu z tym zrobi bo to na prawdę niebezpieczne miejsce i już nie tylko ja się zadrapałam.
- Brawo. Ciebie słucha bardziej. - zaśmiałam się - Ale co jemy na śniadanie?
- A co mi dobrego zrobisz?
- Tosty francuskie? - a ona tylko zamruczała - I mocną kawę.
- Kocham cię wiesz?
- Oj wiem, wiem. Ale leż sobie, ja zrobię.

Jeszcze skorzystałam z toalety i zadowolona poszłam do kuchni gdzie zrobiłam kawę i zajęłam się robieniem tostów. Miałam dzisiaj dobry humor i w sumie się wyspałam, nie to co Radka. Ale z talerzem i dwoma kubkami ruszyłam do mojej sypialni, gdzie zadowolona podałam jej kubek i sama usiadłam pod kołdrą.

- Mmm pycha.
- Cieszę się. - zaśmiałam się i odpisałam na sms'a Denisa - Ale co do twojej kurtki, to może załóż jakiś gruby sweter? Napiszę się do Pedro, aby nas zabrał.
- I co mu napiszesz? Że mam jedną kurtkę? - zaśmiała się
- Dokładnie. Bo chyba nie chcesz jechać w mrozie w swetrze?
- No to pisz. A ja idę do łazienki.

I szybko uciekła. Na szczęście Pedro się zgodził więc zadowolona siedziałam na swoim łóżku i zastanawiałam się nad strojem, ale jednak po dłuższym namyśle w końcu postawiłam na coś ciepłego, poszłam do łazienki się wykąpać i w sumie byłyśmy już gotowe do wyjścia. I faktycznie było bardzo zimno więc we dwie się cieszyłyśmy, że mamy podwózkę. Ale kiedy dojechaliśmy to Radka nacisnęła na windę, aby zjechała na dół, ale nic nie działało więc tylko zdziwiona spojrzałam na światło i też się nie świeciło.

- Więc mam tam wejść po ciemku? - i spojrzała na schody
- Chyba tak. - westchnęłam i wyciągnęłam telefon, ale najjaśniejszy miał Pedro więc szliśmy za nim, aż w końcu podeszliśmy pod drzwi Denisa do których zapukałam
- Jej przepraszam was. - rzucił od razu jak otworzył nam drzwi - Miałem do was pisać, ale póki znalazłem telefon to zapukaliście.
- Nie masz prądu co?
- Dokładnie. Ale mam obiad.
- To dobrze bo głodny jestem. - odezwał się Pedro i wszedł jak do siebie

Pomimo tego, że jedliśmy bez światła to potrawa była bardzo pyszna, tak samo jak atmosfera. Oczywiście Radka sobie dogryzała z Denisem i nie zapomniała mu wygarnąć, że ją obudził za co przeprosił. Na dodatek myślałam, że umrę ze śmiechu kiedy Pedro się opluł i kompletnie nie wiedziałam jak on to zrobił. Musiałam przyznać, że po raz kolejny dobrze się bawiłam w ich towarzystwie i co najważniejsze się najadłam. I na dodatek dostaliśmy deser co od razu Pedro zapytał czy sam robił, ale jak się okazało mój chłopak tylko kupił po drodze babeczki, którymi o dziwo zajadała się Radka, która na codzień nie jadła aż tyle słodyczy więc zdziwiona na nią spojrzałam. Ale tylko machnęła ręką.

- Kocham babeczki, to mój nałóg czasem i dlatego nie widzisz mnie jak je zajadam bo nie mogę ich donieść do domu.
- W takim razie dobrze trafiłem. - zaśmiał się Denis
- No, ale moje panie zbieramy się czy wracacie same?
- O nie, ja nie mam kurtki. - od razu odezwała się Radka
- A co ty się tak spieszysz? - zapytał Denis a on tylko coś mruknął pod nosem - Ooo ok.
- Ale ja dziękuje za pyszny obiad i deser. A teraz możemy się zbierać.

Więc tylko się zaśmiałam i pożegnałam z moim chłopakiem, który prosił mnie abym została, ale jak zobaczyłam ile ma naczyń w kuchni do pomycia to jednak od razu postanowiłam wracać. Dlatego ze śmiechem zeszliśmy na dół i kiedy akurat Radka otwierała drzwi od klatki to zapaliło się światło. Tylko wsiedliśmy do auta i na szczęście było w nim cieplutko i plotkarsko.

poniedziałek, 18 marca 2013

Rozdział 14

A teraz trochę śmiechu... wiecie, że ten rozdział w folderze jest 13, a rozdział który był w zeszłym tygodniu miał się pojawić dopiero dzisiaj?

&&&
Miałam dzisiaj wolne i o niczym innym nie marzyłam jak tylko o tym, aby odpoczywać z szklanką soku na kanapie. Ale jak na złość zwołali dzisiaj zebranie w Pecaditos i trzeba było iść. Radka marudziła od samego rana na ten temat i nie wiedziałam o co chodzi. Ale we dwie ruszyłyśmy w stronę pracy, choć we dwie dzisiaj miałyśmy wolne. Ostatnio zatrudnili jeszcze jednego chłopaka, którego w sumie nie poznałam bo ani razu nie miałam z nim zmiany. Chociaż Tania mówiła, że jest nawet całkiem spoko. Ale usiadłam wygonie na krześle gdzie już wszyscy byli i czekaliśmy na to co powie szefostwo, chociaż nie było z nami Pedro. Ale nie ma też co się dziwić, był na treningu razem z Denisem.
  • W takim razie jak już jesteśmy tu wszyscy to czas zacząć zebranie. - odezwał się Pablo
  • Dokładnie. Jak wiecie odszedł od nas manager więc trzeba kogoś wybrać, a postanowiliśmy w tym roku dać szansę komuś z naszej ekipy. Bo jak wiadomo znacie się lepiej niż jakby przyszła jakaś osoba z zewnątrz. - tym razem powiedział Marcos
  • Macie już kogoś? - zapytałam a oni pokiwali głową
  • Mamy swoje typy, ale jako, że wy znacie się ze sobą jeszcze lepiej niż my. To postanowiliśmy zrobić losowanie, dlatego każdy napisze na kartce swoje typy a później to podliczymy.
  • Ale nie ma Pedro więc jak mamy zagłosować? - odezwała się Tania
  • Znam głos Pedro i upoważnił mnie do tego, aby zagłosować na niego. - odezwał się Marcos, czyli jego starszy brat
  • A czym będzie zajmować się manager? - tym razem pytanie zadał Paco a ja sama byłam ciekawa
  • Będzie nas pilnować i jak coś nie gra to pracownik idzie do managera a on do szefostwa. No i jak klient jest niezadowolony to manager się tym zajmuje. - rzuciła Radka a ja byłam ciekawa skąd ona to wie
  • Dokładnie. - zaśmiał się Pablo

Ale jednak rozdali nam kartki i w sumie nie wiedziałam kogo wpisać na kartce. Po dłuższej chwili zastanowienia wpisałam jedno imię i wrzuciłam do czapki. Kiedy wszyscy byli gotowi to Pablo czytał wyniki. I tak o to remis miała Radka i Carlos. Brakowało tylko jednego głosu i w sumie już dobrze wiedziałam kogo wybrał Pedro. Ale jakie było moje zdziwienie kiedy okazało się, że głosem Pedro był Carlos. Byłam święcie przekonana, że wybierze Radkę więc tylko zdziwiona na nią spojrzałam a ona uśmiechnęła się pod nosem. Ja nie rozumiem tej dziewczyny, ale i tak postanowiłam to z niej wyciągnąć. Tyle tylko, że jeszcze zebranie trwało i tylko dowiedziałam się, że nie będzie żadnych podwyżek tak jak chcieliśmy i szukają jeszcze jednej osoby, która by chciała pracować więc jakoś nas odciążą chociaż w to wątpiłam bo i tak było sporo pracy, chociaż była nas czasem piątka, zwłaszcza w weekendy. Ale po zakończonym zebraniu od razu złapałam swoją przyjaciółkę pod ramię i rzuciłam.
  • Zakupy.
  • Tak z rana?
  • Jakiego rana, toż to południe a dawno nic nowego sobie nie kupiłam.
  • No dobrze, dobrze. - westchnęła ale i tak poszłyśmy na autobus

Musiałam przyznać, że szał mnie ogarnął zakupowy. Miałam odłożone pieniądze, a w dodatku Zara, Blanco albo Mango były tu tanimi sklepami, nie to co w Polsce. Dlatego w każdym z tych sklepów, wraz z Radką miałyśmy po kilka wieszaków.
  • Kochana... - zaczęłam kiedy byłyśmy w przymierzalni i czekałam na nią – Dlaczego ucieszyłaś się, że ciebie nie wybrali? Bycie managerem to fajna sprawa. A ty byś się na to nadawała, w sumie nawet na ciebie głosowałam.
  • O dziękuje bardzo. - i wyszła w już swoich ciuchach – Ale nie chcę być managerem.
  • Dlaczego?
  • Bo z tym wiąże się więcej obowiązków, a zresztą nie chce.
  • Dziwna jesteś. W sumie zdziwiło mnie to, że Pedro nie wybrał ciebie. - i się jej przyjrzałam
  • Poprosiłam go o to. Dobrze wiedziałam co kombinuje bo wypytywał mnie o wszystko. Więc poprosiłam go wprost, aby mnie nie wybierał i jak widać zrobił to.
  • I głupia jesteś. Miałabyś więcej kasy i w ogóle więcej luzu.
  • Nie miałabym. - westchnęła i odwróciła się w moją stronę – Wiem jak to jest w barze. Mój tato ma swój bar w Pradze. Stąd też wiem co i jak.
  • Nie wiedziałam!
  • Nie mam się czym chwalić. Zresztą on nie wie, że wyjechałam z kraju i teraz robię to samo co mogłam robić w domu. On myśli, że robię coś fajnego.
  • Ale ty to lubisz.
  • Rzuciłam studia i postanowiłam wyjechać. Nie myślałam, że trafię za bar, ale tak masz rację, lubię Pecaditos.
  • A nie czasem szefa?
  • Nie rozumiem.
  • Radka daj spokój. Myślisz, że jestem ślepa i nie widzę jak reagujesz na Pedro? - jęknęłam – Ja nie mam przyspieszonego oddechu i czerwonych plam na policzkach kiedy mnie obejmuje. No w sumie mam tak jak robił Denis, ale nie Pedro. Więc ogarnij się i poderwij go.
  • Ale to mój szef. Jest jakaś hierarchia czyż nie? Zresztą on pewnie zajęty jest.
  • A jednak! - i się szeroko uśmiechnęłam i gdybyśmy były same to bym zatańczyła z radości – Z tego co wiem to nie, nie ma nikogo. A jeśli chodzi o to, że jest szefem to co? Myślisz, że nie ma miłości pomiędzy pracownikiem a szefem?
  • Chyba raczej romans.
  • A i romansuj z nim. - zaśmiałam się – Każdy sposób jest dobry.
  • Nie, nie będę miała romansu z szefem. - mruknęła
  • No tak i dlatego dalej będziesz brała dodatkowe dyżury tylko po to, aby go spotkać. No i zapomniałam w końcu mamy iść na obiad do Denisa, na którym i będzie twój szef.
  • I twój.
  • Ja go raczej traktuje jak dobrego kumpla. - zauważyłam – Zresztą Pedro sam nie zachowuje się jak na szefa przystało. - i przeglądałam bieliznę
  • Wiem o tym. - jęknęła – Jest zupełnie inny.
  • I dlatego wolisz go zostawić komuś innemu, a samemu wzdychać w tajemnicy?
  • Chyba tak. Onieśmiela mnie.
  • Oj Radka, Radka. - ale już wiedziałam, że muszę sama im pomóc bo to się nie zejdzie do kupy i w tym momencie zadzwonił mój telefon więc zanim go wyciągnęłam to przestał i tylko rzuciłam swoje torby na ziemię i w końcu go znalazłam i na szczęście dzwonił drugi raz – Tak?
  • Hej skarbie. - i od razu się szeroko uśmiechnęłam kiedy usłyszałam głos Denisa
  • Witam, witam. A pana co do mnie sprowadza?
  • Nudzi mi się i pomyślałem, ze może byśmy się spotkali.
  • Aj a ja na zakupach z Radką. - westchnęłam i spojrzałam na swoje torby z ciuchami
  • Czyli pewnie stos toreb jest?
  • Nooo... - jęknęłam a Radka się zaśmiała
  • W takim razie gdzie jesteście to wpadnę. - zaśmiał się a ja myślałam jakim cudem znalazł się dla mnie taki ideał
  • W galerii w której jedliśmy lody na jednej z randek?
  • Aha to wiem, wiem.
  • A i możesz wziąć ze sobą kompana? Tak głupio będzie Radce. - a ona spojrzała na mnie jak na wroga ulicznego numer jeden
  • Jasne. - a ja od razu się szeroko uśmiechnęłam i z nim pożegnałam
  • Nie patrz tak na mnie, nic nie mówiłam o Pedro.
  • No mam nadzieję, że przyjedzie sam. - zauważyła a ja tylko pociągnęłam ją dalej

Na nasze nieszczęście miałyśmy po wyjściu z tego sklepu dodatkowe 3 torby. W sumie to nie miałam już sił i marzyłam tylko o tym, aby gdzieś usiąść i dlatego poszłyśmy do kafejki gdzie zamówiłyśmy kawkę i zaraz przyszedł Denis.
  • Sam? - zauważyła Radka a on tylko przywitał się ze mną buziakiem i usiadł
  • Nie, ale Pedro poszedł po gazetę jeszcze. - a ona od razu spojrzała na mnie ostro a Denis poszedł po kawę
  • Mówiłaś, że nie będzie jego.
  • Ale skąd mam wiedzieć, że Pedro łazi wszędzie z Denisem? Zresztą daj spokój, to zwykłe spotkanie nic więcej. A może i się jakoś zbliżycie do siebie?
  • Co tak plotkujecie? - zaśmiał się Pedro, który sam przyszedł z Denisem i kawą
  • Rozmawiamy o Carlosie. - zauważyłam
  • No tak, słyszałem już o głosowaniu.
  • Ale ja nie. - od razu odezwał się Denis więc mu wyjaśniłam o co chodzi
  • A to nie Radka?
  • Czemu każdy mi zadaje to pytanie? - westchnęła – Nie chcę być managerem i już. I w sumie powinnam postawić ci ciacho za to, że zagłosowałeś na niego. - zwróciła się do Pedro
  • Nie trzeba. Poprosiłaś więc zrobiłem to, chociaż gdyby to ode mnie zależało to byłabyś managerem.
  • Ale zmieniając temat to widzę, że macie udane zakupy. - odezwał się Denis
  • No tak... dawno nie byłyśmy, a fajnie wyprzedaże są więc skorzystałyśmy. I w sumie bardzo się cieszę, że jesteście bo nie wiem czy dam radę już nieść to wszystko. Nie mam kompletnie sił. - zauważyłam z słodkim uśmiechem
  • Dobrze, dobrze odwiozę cię.
  • A mnie to już nie? - zaśmiała się Radka
  • Zastanowię się. - wystawił jej język a Pedro od razu zaoferował swoje auto
  • No dobrze, dobrze. Bo coś czuje, że Denis nie zawiezie jej do nas tylko do siebie. - westchnęła a ja spojrzałam na swojego chłopaka, który tylko puścił mi oczko.

Na szczęście kawka minęła nam w bardzo sympatycznej atmosferze i rozeszliśmy się do dwóch samochodów bo jednak Denis chciał jechać jeszcze gdzieś ze mną, a Radka wolała wrócić do domu więc tak o to wróciła z Pedro, który tylko się szeroko uśmiechał i kto mi powie, że ich do siebie nie ciągnie?  

poniedziałek, 11 marca 2013

Rozdział 13

Powiem wam, że ten post przygotowałam już w zeszły poniedziałek bo stwierdziłam, że i tak nie ogarniam po weekendzie spędzonym w szkole, a dopiero później sobie przypomniałam, że przecież w ten weekend mam wolną niedzielę więc mogłam spokojnie sobie dodać 13 rozdział. I co do rozdziału to pamiętam, że wpadłam na niego pod wpływem jakiegoś zdjęcia, ale nie jestem w stanie w tym momencie sobie przypomnieć jakiego. Chyba, że to był mecz. Hmm może Karolix pamięta :D Ale koniec marudzenia, mam nadzieję, że się wam spodoba a ja za to będę mogła wieczorem się delektować meczem moich ciołków :D

&&&


Na szczęście miałam dzisiaj wolne w pracy z czego jak najbardziej się cieszyłam bo ostatnio pracowałam dosyć dużo. Na dodatek w końcu mogłam spotkać się z Denisem, który jak tylko o tym usłyszał to wpadł w jakiś szał i chciał mnie wszędzie zabrać, ale w końcu zdecydował, że najlepiej będzie się trochę zabawić i poćwiczyć. I tak o to wymyślił, że zabierze mnie na tenisa, a do tego razem z nami mieli iść nasi przyjaciele – czyli Pedro i Radka, która również miała wolne w pracy. Nie była w sumie zadowolona, ale co się dziwić. W końcu po ciężkiej pracy o niczym innym nie marzyłyśmy jak o tym, aby wylegiwać się na kanapie w piżamie. Ale jednak stawiłyśmy się we dwie w umówionym miejscu i od razu przywitałam buziakiem z Denisem, który jak tylko mnie zobaczył to miał uśmiech od ucha do ucha, w sumie tak samo jak ja.
  • Więc skopiemy im tyłki co skarbie? - zapytał się mnie a ja dopiero teraz zauważyłam Pedro, który do nas podszedł
  • Więc ja gram z tobą tak?
  • Dokładnie.
  • W sumie dla mnie bomba. - zauważyła Radka – Nigdy nie grałam w tenisa.
  • Nigdy?
  • Noo... wolałam hmm... bardziej drużynowe sporty.
  • No to chodź, jak masz tworzyć ze mną parę to ci wszystko dokładnie wyjaśnię. - uśmiechnął się Pedro i objął ją ramieniem
  • Masz rację, niech zakochani tam sobie gruchają.
  • Ej, ej słyszałam!

Od razu się oburzyłam, ale tylko dostałam kuksańca w bok od Denisa, więc zdziwiona na niego spojrzałam, ale napotkałam tylko szeroki uśmiech, który odwzajemniłam. Ale jednak w końcu znaleźliśmy się na naszym korcie, który wynajęli panowie i od razu pozbyłyśmy się zbędnych części garderoby. Radka gotowa w spodenkach i szerokiej bluzce czekała na mnie, aby się rozciągnąć więc sama się nie obijałam. Wolałam nie nabawić się jakiejś kontuzji podczas biegania od jednej linii do drugiej, a ona była do tego najlepsza bo na pewno nie miałam takiej siły i takiej zdolności w rozciąganiu jak mój chłopak. Ale kiedy byłyśmy gotowe i panowie również to od razu dostałyśmy rakiety i swoje miejsca na boisku. Tyle tylko, że Radka stała tak z rakietą, ale kompletnie nie wiedziała co ma robić. Zwłaszcza, że to ona miała serwować więc tylko się zaśmiałam cicho pod nosem i w sumie byłam z siebie dumna, że oglądałam w domu tenisa i wiem co i jak. Tyle tylko, że Pedro jak na dżentelmena przystało podszedł do Radki i stanął za nią, pokazując na niej jak ma serwować i tak o to piłka była w grze. Na początku jednak nie szło nam za dobrze. Nie to co panom, którzy grali chyba co jakiś czas. Ale na szczęście przy tym było też dużo śmiechu i nie żałowałam, że się na to zgodziłam, zwłaszcza że mogłam spędzić z Denisem mile czas i jeszcze co chwilę się o mnie ocierał i dawał buziaka za dobrą akcję, bo po dłuższej chwili szło nam coraz lepiej i już trwał w najlepsze zacięty mecz. Ale i tak wróciliśmy do śmiechu i wymęczone padłyśmy na kort z butelką wody, którą podali nam panowie.
  • Jak na kogoś kto nigdy nie grał to szybko załapałyście o co chodzi. - zauważył Pedro
  • Bo miałyśmy dobrych nauczycieli. - i uśmiechnęłam się do Denisa, który odwzajemnił gest
  • No to teraz idziemy coś zjeść? - zapytała Radka i podniosła się z kortu
  • O ja jestem za! - od razu sama się zerwałam z miejsca
  • Spokojnie kochanie. - zaśmiał się Denis i złapał mnie za rękę
  • Ale można najpierw wziąć tu gdzieś prysznic? - bo na pewno nie chciałabym iść tak mokra do knajpki

Ale na szczęście panowie nas zaprowadzili do szatni, gdzie od razu z Radką wskoczyłyśmy pod prysznic i przebrane już w normalne ciuchy mogłyśmy wyjść do panów, którzy sami skorzystali z szatni dla panów. Zadowoleni ruszyliśmy na podbój knajpek, ale oczywiście każdy z nas chciał zjeść co innego więc się zaczęło, ale w końcu nam się udało dojść do kompromisu. Dlatego siedziałam z szklanką swojego ulubionego soku i słuchałam jakiejś śmiesznej opowieści Pedro. Ale widziałam, że Denis coś kombinował więc sama spojrzałam mu przez ramię a ten oznajmił światu, że je obiad z nami i o dziwo wszystkich oznaczył na tt. Chociaż mnie zdziwiło trochę tym, że ma Radkę w znajomych bo ja sama nie wiedziałam, że ona ma konto. Na dodatek ona o coś spierała się z Pedro, aż w końcu Denis dał mi buziaka w policzek i poprosił Pedro o zrobienia zdjęcia więc nie wiedziałam o co mu chodzi, ale kiedy mnie pocałował tak jak tylko on potrafił, to było jasne. Tylko powiedziałam mu, aby nie ważył się tego dodać, ale było za późno.
  • Wariaci. - zaśmiała się Radka
  • Ale nas lubisz. - wystawiłam jej język i przynieśli nam akurat jedzenie

Na szczęście moje danie było bardzo smaczne, no chyba, że byłam aż tak głodna to mi smakowało. W dodatku zjadłam z Radką dosyć szybko i czekałyśmy na panów, którzy raczej delektowali się swoimi potrawami. W końcu jednak i tak zamówiłyśmy deser i zajadałyśmy się pysznym sernikiem.
  • Ale chyba czas wracać do domu. - westchnął Pedro
  • No tak, jutro praca. - zauważyła Radka
  • A ja nie. - zaśmiałam się
  • W takim razie cię porywam na spacer tylko we dwoje.
  • Po prostu powiedźcie, że chcecie pobyć sami. - wystawiła mu język Radka i zapłaciła za siebie – W takim razie ja was zostawię i uciekam do domu leniuchować.
  • Odwiozę cię. - od razu zaoferował się Pedro i sam zbierał – W takim razie grzeczni mi dzieci. - i pokiwał nam palcem na co wybuchnęłam śmiechem

Pod knajpką rozeszliśmy się w swoje strony i zadowolona szłam trzymając się z Denisem za dłonie. Na szczęście pogoda nam dopisywała. I dlatego tak szłam z szerokim uśmiechem i rozglądałam się dookoła, aż w końcu doszliśmy do ulubionego parku Denisa gdzie usiedliśmy na ławce więc od razu położyłam swoją dłoń na jego kolanie.
  • Lubię spędzać tak czas.
  • Leniuchując? - zaśmiałam się a on pokiwał głową – W sumie ja też.
  • Ze mną?
  • Tak, tak. - i dałam mu buziaka w policzek – Ale również podobał mi się dzisiejszy dzień.
  • Mi też. Miło było spędzić go w gronie przyjaciół. - na co pokiwałam głową bo się z nim zgadzałam w 100 procentach – Więc pewnie jeszcze nie raz wyjdziemy w czwórkę.
  • No tak. Tylko czasem tak trochę, że wychodzimy z moim szefem. W sumie Radce tez chyba czasem to przeszkadza.
  • Macie przez to jakieś problemy?
  • Nie, nie. W końcu ja jestem zwykłym pracownikiem, a Radka i tak zrezygnowała z bycia managerem co do tej pory nie rozumiem.
  • Rozumiem. Ale nie musisz się tym przejmować. W końcu sama mnie tego uczyłaś.
  • Wiem, wiem. - zaśmiałam się
  • To w takim razie jeden buziak i po sprawie.

Na co się jedynie serdecznie zaśmiałam, ale ten i tak nachylił się nade mną i mnie pocałował tak, jak tylko on potrafił. I na jakiś czas zajęliśmy się właśnie tą czynnością, aby nadrobić stracony czas na niewidywaniu się. A także, aby nadrobić czas, który stracimy kiedy ja od nowa będę mieć zmiany w pracy, a on treningi, zajęcia. Czasem zaczynało mnie to już powoli denerwować, ale jednak zagryzałam mocno zęby, bo musiałam wytrwać. Musiałam pracować, aby opłacać mieszkanie i równie dobrze wiedziałam, że Denis poświęcił się na całego swojej pasji jaka właśnie jest piłka nożna. Tylko się do niego uśmiechnęłam i wtuliłam w jego szyję, na co głaskał mnie po ramieniu. Tak mogłabym spędzać każdy wolny dzień, ale jednak postanowiliśmy powoli rozchodzić swoje nogi i dlatego wybraliśmy się na dłuższy spacer, który kończył się w moim mieszkaniu.